
„PB”: Czy rolnicy faktycznie szukają technologii?
Jacek Skudlarski: Tak, i to z wielu powodów. Po pierwsze — zmiany klimatyczne. Aby wypełnić wymagania dotyczące redukcji środków ochrony roślin czy nawożenia, rolnicy muszą stosować coraz nowsze technologie. Europejski Zielony Ład w rolnictwie stał się faktem. Po drugie — Zielony Ład wprowadził wymóg dotyczący identyfikowalności produktu. Rolnik musi mieć informację, jak produkt został wytworzony, w jakiej technologii, z użyciem jakich środków itd. Po trzecie — rolnicy stoją przed dylematem związanym z kosztami produkcji, które wynikają z rosnących cen nawozów, paliw i innych środków produkcji. Potrzebują więc technologii, która pozwoli zmniejszyć koszty, zapewniając jak najwyższe plony.
Jakich technologii szukają polscy rolnicy?
Przede wszystkim takich, które przyniosą oszczędności, zredukują koszty, ale również takich, których zastosowanie wynika z Europejskiego Zielonego Ładu. Chodzi o zautomatyzowanie, zmechanizowanie, a nawet zrobotyzowanie procesów produkcyjnych, ale także o zbieranie informacji o glebie, roślinach czy pracy parku maszynowego. Na tej podstawie można bowiem podejmować decyzje biznesowe.
Gdy się jedzie przez polskie wsie, najnowszych technologii raczej nie widać...
— Większość z 1,5 mln gospodarstw rolnych w Polsce to gospodarstwa małoobszarowe, do których nowoczesna technika nie wkracza zbyt szybko. Mamy jednak także około 10 tys. gospodarstw mających powyżej 100 ha, które są siłą napędową dla rynku techniki rolniczej. To właśnie one najczęściej wdrażają najnowsze technologie. Problem w tym, że stanowią niewielki procent wszystkich gospodarstw, dlatego innowacje nie są łatwo zauważalne.
Pierwszy zakup takiego gospodarstwa to pewnie ciągnik?
Faktycznie jest to głównie ciągnik, bo to źródło energii, które jest niezbędne do napędu wielu maszyn i narzędzi. Kupując go rolnik zwraca uwagę na jego wyposażenie, ale także komfort pracy. Ponadto coraz ważniejsze jest możliwość podłączenia nawigacji GPS przydatnej do automatycznego prowadzenia i zmiennego dawkowania nawozów i pestycydów oraz pozwalającej zbierać dane z maszyny i nanoszenie ich na mapy.
Z jakimi wydatkami się to wiąże?
Wydatki na ciągnik czy ogólnie na technikę rolniczą i wyposażenie są znaczne. Dobrze wyposażony ciągnik jest kilkakrotnie droższy od dobrej klasy samochodu. Na dobre wyposażenie 100-hektarowego gospodarstwa trzeba wydać kilka milionów złotych.
Rozmawiamy tylko o jednym segmencie rolnictwa, ale jest też sadownictwo, hodowla. Jak tam wyglądają nowe technologie i jakie jest zapotrzebowanie?
Sadownicy i hodowcy zwierząt, producenci mięsa, mleka, drobiu również potrzebują nowych technologii. Pierwsi muszą mieć przede wszystkim informacje o zmieniających się warunkach pogodowych, bo na tej podstawie podejmują decyzję, kiedy wykonać jakiś zabieg. Liczą się nawet godziny. Do tego dochodzi zmienne dawkowanie nawozów, pestycydów. W przypadku produkcji zwierzęcej to przede wszystkim określenie kondycji zwierzęcia, jego dobrostanu, który ma duży wpływ na produktywność. Chodzi więc o zapewnienie odpowiedniej wilgotności w budynku inwentarskim, przewiewu powietrza, temperatury. Są technologie, które zbierają takie dane.
Czy one są już w Polsce dostępne?
Tak, technologie, które odpowiadają koncepcji rolnictwa 4.0, są już stosowane.
Jakich technologii jeszcze nie ma, a niebawem mogą się przydać i będą poszukiwane?
To autonomiczne pojazdy pracujące na polach, pielące, wykonujące zabiegi ochrony chemicznej czy też autonomiczne ciągniki. Nowe technologie na pewno pojawią się w dużych gospodarstwach, ale również w gospodarstwach wyspecjalizowanych — szklarniach, sadach. Wszystkie technologie związane z internetem rzeczy jak najbardziej znajdą zastosowanie także w rolnictwie.
Rozmawiał Bartłomiej Mayer
Podcast Puls Biznesu do słuchania co piątek od rana w twojej aplikacji podcastowej oraz na pb.pl/dosluchania
dziś: „Rolnik szuka technologii”
goście: Wojciech Babski — Ciech Sarzyna, Paweł Rodowicz — Hub Tech, Jacek Skudlarski — SGGW, Michał Spaczyński — PIGMiUR, Bartosz Urbaniak — BNP Paribas
