Kilka tygodni temu pisaliśmy na łamach "PB" o inicjatywie powołania grupy roboczej przy Ministerstwie Finansów (MF), która zajmie się sposobem finansowania regulatora. Przedstawiciele MF argumentowali, że po kilku latach funkcjonowania zintegrowanego urzędu nadzoru warto się temu przyjrzeć. Z kolei instytucje nadzorowane sygnalizowały swoje — delikatnie mówiąc — niezadowolenie z działalności Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Niestety, głównie podczas nieoficjalnych rozmów, bez podawania nazwisk, bo nikt nie chce zadrzeć z nadzorcą, który potrafi być pamiętliwy.
— Bywa że komisja zamiast stać na straży przepisów, interpretuje prawo w sposób twórczy. Czekanie na licencje bankowe, zatwierdzanie nominacji rad nadzorczych ciągną się miesiącami. Nikt jednak nie powie złego słowa o KNF, żeby nie podpaść. Rozumiem, że nadzór musi charakteryzować się surowością, ale my nie możemy chodzić do urzędu na kolanach — mówi prezes jednego z banków.
Tyle kuluarowych narzekań na nadzór. Być może na forum grupy roboczej utyskiwania zostaną sformułowane w sposób jawny.
Na liście uczestników jest m.in. Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (SEG), Związek Banków Polskich i Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Niektóre instytucje zgłosiły po kilka osób.
Więcej w "kontroli" KNF w czwartkowym "Pulsie
Biznesu"