200 mln zł — tę kwotę przekracza wartość zamówienia na sześć pociągów z bydgoskiej Pesy dla Kolei Śląskich. Pierwsze jednostki już powinny wozić pasażerów, ale wiele wskazuje na to, że tzw. nowe elfy nieprędko pojawią się na torach. W poniedziałek Najwyższa Izba Kontroli (NIK) otrzymała zawiadomienie od House of Solutions International, firmy zajmującej się m.in. przygotowywaniem eksperckich analiz dotyczących rynku transportowego, o tym, że Urząd Transportu Kolejowego (UTK) dopuścił nowe pociągi do eksploatacji, mimo że są niesprawne.
— Zawiadomienie jest analizowane — usłyszeliśmy w NIK.
Zapoznanie z pociągiem
House of Solutions International podaje, że UTK wydał tzw. świadectwo typu, czyli zezwolenie na eksploatację, 27 grudnia 2012 r., a dzień później testowy pociąg nie przeszedł prób technicznych.
„Pojazd po ponad godzinnym opóźnieniu wyjechał na sieć i okazało się, że pracuje w trybie awaryjnym (…) Fakt ten zdyskwalifikował pojazd do przeprowadzenia jazd z prędkością 160 km/h na trasie E20, w związku z czym podjęto decyzję o skróceniu trasy do Gniezna, a i to jedynie w celu bliższego zapoznania się z pojazdem, gdyż powyższa niesprawność de facto pozwalałaby na natychmiastowe zakończenie próby” — czytamy w protokole z prób prowadzonych w dniach 28-29 grudnia 2012 r.
Kolejne przeprowadzono na początku stycznia, ale pociąg znów nie zdał egzaminu. Wojciech Dinges, dyrektor generalny House of Solutions International, w piśmie do NIK podaje, że nieprawidłowości w działaniu wykazywał układ napędowy i hamulcowy, nie przedstawiono wskaźników pozwalających ocenić podatność pojazdu na wykolejenia. W protokole z prób jest także mowa o tym, że po awaryjnym otwarciu drzwi system sterowania nie reagował, a pociąg nadal mógł jechać. W kabinie maszynisty nie działała sygnalizacja przeciwpożarowa, natomiast sygnalizacja SOS po włączeniu działała przez całą jazdę.
Salwa bez armaty
Jakub Majewski, wiceprezes UTK, który — według doniesienia do NIK, podpisał świadectwo typu — nie komentuje sprawy. Nieoficjalnie w UTK dowiedzieliśmy się, że świadectwo typu zostało wydane tylko dla modelu zatwierdzonego przez Instytut Kolejnictwa, a obecnie będą badane wyprodukowane pociągi. Doniesienie zostało wysłane także do wiadomości Andrzeja Massela, wiceministra transportu.
— Nie zapoznałem się jeszcze z dokumentem, więc nie mogę udzielić komentarza — mówi Andrzej Massel. Obiecuje przedstawić opinię za kilka dni. Obszernie natomiast wypowiadają się przedstawiciele bydgoskiej Pesy.
— Zawiadomienie do NIK zostało oparte na fałszywej przesłance, ponieważ pojazdy 27WEb [tzw. nowe elfy — red.] nie mają dopuszczenia UTK do eksploatacji. Autorom donosu do NIK — firmie House of Solutions International — można zadedykować anegdotę z czasów napoleońskich: Pewnego razu cesarz Napoleon Bonaparte jechał przez niewielkie miasteczko francuskie. Zdziwiony tym, że nie przywitały go salwy armatnie, pyta burmistrza: — Dlaczego nie strzelacie z armat na moją cześć?
— Powodów jest wiele. Po pierwsze, nie mamy armat — opowiada Michał Żurowski, rzecznik Pesy. Podkreśla, że wciąż trwa proces wydawania dokumentu dopuszczającego nowy typ pojazdu do eksploatacji, a usterki wykryte podczas prób technicznych zostały już usunięte. Koleje Śląskie zapewniają, że nowe składy wjadą na tory w pełni sprawne.
— Nasi przedstawiciele są właśnie w Bydgoszczy, gdzie testowane są pojazdy. Przygotowujemy się do odbioru dwóch pierwszych pociągów, ale dopóki nie będą całkowicie bezpieczne, nie odbierzemy ich — deklaruje Maciej Zaręba, rzecznik Kolei Śląskich.