Nasz eksport zwiększa się, ale w zbyt wolnym tempie

Marek Matusiak
opublikowano: 2000-06-07 00:00

Nasz eksport zwiększa się, ale w zbyt wolnym tempie

STATYSTYCZNE PRZEPYCHANKI: Ostatnia obniżka deficytu obrotów bieżących nie zmienia faktu, iż eksport rośnie za wolno w stosunku do potencjalnych możliwości gospodarki.

Trwa spór między analitykami o to, czy sytuacja w naszym handlu zagranicznym poprawia się, czy też nadal eksport nie dorównuje wielkością rozwojowi produktu krajowego brutto. A dzieje się tak dlatego, że dane prezentowane na ten temat przez NBP i GUS w sposób bardzo istotny się różnią. Wbrew pozorom nie jest to spór akademicki — w sytuacji gdy wyraźnie osłabił się popyt wewnętrzny, to przecież właśnie od skuteczności eksportu polskich towarów zależy tempo dalszego rozwoju gospodarki.

W EFEKCIE GUS stwierdza wzrost eksportu, natomiast NBP — zjawisko wręcz odwrotne. Taka różnica ocen efektów wymiany handlowej z zagranicą nie jest — wbrew pozorom — szokująca. Po prostu GUS przedstawia wyniki obrotów w ujęciu rzeczowym, a więc na podstawie dokumentów SAD, rejestrujących rzeczywisty przepływ towarów przez granicę, natomiast NBP podsumowuje przepływ pieniędzy w polskim systemie bankowym za kupowane lub sprzedawane towary i usługi.

NIE WDAJĄC SIĘ na razie w szczegóły — tym bardziej że NBP podsumował już kwiecień, a statystyki GUS-owskie bazują na danych dotyczących pierwszego kwartału br. — stwierdzić trzeba, iż niewątpliwie pozytywnym zjawiskiem jest wyraźny spadek deficytu obrotów bieżących (obejmuje on nie tylko handel zagraniczny, ale też transfer walut oraz tzw. handel bazarowy): w końcu kwietnia wyniósł on zaledwie 819 mln USD, a więc był o ponad 500 mln USD niższy niż w końcu marca. To musi cieszyć, choć nie można zapominać, iż w sumie po czterech pierwszych miesiącach 2000 r. deficyt ten zamknął się kwotą 4,3 mld USD — był zatem aż o 1,1 mld USD wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

DANE TE w znacznej mierze obrazują, jak duży dystans pozostał do odrobienia po kilkunastu kolejnych ubogich w eksport miesiącach. Ale też — wracając do wyliczeń GUS — w pierwszym kwartale nastąpił jednak pewien postęp. Eksport wyniósł 7,2 mld USD, zaś import 11,4 mld USD, co oznacza wzrost tych wskaźników w stosunku do tego samego okresu sprzed roku — odpowiednio o 9,2 i 9,3 proc. Niestety, ujemne saldo wymiany handlowej — 4,2 mld USD — było o 0,4 mld USD wyższe niż przed rokiem. Wprawdzie ujemne saldo odnotowano ze wszystkimi grupami krajów, ale największy deficyt wystąpił w obrotach z krajami rozwiniętymi gospodarczo — 2,5 mld USD, w tym z krajami Unii Europejskiej — 2,0 mld USD.

TAK WIĘC kondycja polskiego handlu zagranicznego, a ściślej — eksportu, mimo poprawy nadal nie jest najlepsza. I doprawdy trudno znaleźć wytłumaczenie takiego stanu rzeczy. Owszem, na ograniczenie wymiany wpłynęły czynniki obiektywne — głównie kryzys rosyjski, który spowodował, że Rosja (i w pewnej mierze Ukraina) znalazły się poza pierwszą dziesiątką naszych najważniejszych partnerów, co było oczywiście konsekwencją ograniczenia wymiany handlowej. Z drugiej jednak strony stale rośnie produkcja sprzedana przemysłu, co tylko w niewielki sposób znajduje przełożenie we wzroście eksportu. W dodatku zapewne nie po raz ostatni zwracamy na to uwagę.