Już w zeszłym roku, gdy po raz pierwszy czytelnicy „Pulsu Biznesu” wybierali Przedsiębiorcę Roku, branża gier komputerowych pokazała pazur. Pupilem inwestorów z GPW i nie tylko był Marek Tymiński, prezes City Interactive, twórcy i wydawcy gry „Sniper”. Wygrał jednak Leszek Czarnecki. W tym roku gry wideo wzięły już główną pulę w cuglach. Michał Kiciński, współzałożyciel CD Projekt, twórcy kasowej serii „Wiedźmina”, zdobył niemal co trzeci głos. Ale sam głosu w tej sprawie na razie nie zabierze.
Elektron na 150 proc.
Od dwóch miesięcy młodszy z braci Kicińskich medytuje m.in. w Indiach. I jeśli ten niesztampowy 38-latek z kimś teraz rozmawia, to jest to przewodnik duchowy. Głos zabrać może jednak pozostała trójka twórców sukcesu CD Projekt. — Michał to nasza siła kreatywna, więc po takim medytacyjnym wyjeździe wraca odmieniony. I zaraża pomysłami — twierdzi Marcin Iwiński, prezes CD Projekt Red, który w imieniu Michała, kolegi ze szkolnej ławki, odebrał nagrodę.
— Michał ma dużo różnych pomysłów w życiu, to czołowy wolny elektron w naszej paczce. Przy czym bije nas na głowę kreatywnością — wtóruje Piotr Nielubowicz, członek zarządu spółki. Adam Kiciński, starszy z braci i prezes całego biznesu, uważa, że nieobecność Michała jest dobrą wróżbą dla spółki.
— On ma nas napędzać. Im więcej zbierze energii, tym lepiej dla nas. W zeszłym roku był prokurentem w CD Projekt, teraz jest jedynie akcjonariuszem spółki. Ale jeśli znów zaangażuje się w firmę, będzie pracował na 150 procent — twierdzi Adam Kiciński.
Obama pogrywa
Nie jest tajemnicą, że w 2002 r. to właśnie Michał Kiciński dał najpełniejszą odpowiedź na odważny pomysł czwórki wspólników w CD Projekt.
— Robimy dużą grę — zapadła decyzja po latach zbierania doświadczeń jako wydawca i dystrybutor gier.
Jaką grę? Wstępną, ale jakże ważną, koncepcję „Wiedźmina” przygotował właśnie Przedsiębiorca Roku 2011. Ten sam manewr powtórzył z drugą częścią gry, wydaną w maju zeszłego roku. Od czasów „Wiedźmina” CD Projekt, używając języka gier opartych na fabule, ma kilkanaście udanych misji za sobą. Najnowsze sukcesy dały jej niezłego kopa: w trzy kwartały 2011 r. zanotowała 106 mln zł przychodów i 25 mln zł zysku. Wycena spółki na GPW przez ostatni rok wzrosła o 60 proc. O „Wiedźminie” na pierwszej stronie dodatku kulturalnego pisał „New York Times”, grę w prezencie od Donalda Tuska dostał Barack Obama. Nieźle? Nieźle, jednak CD Projekt nie ogląda się do tyłu. Czwórka wspólników ma przed sobą kolejne misje, w których zamierza mieczem i sprytem podbijać światowe rynki.
Dyktatorzy mody
Strategia spółki zakłada, że w latach 2012-15 CD Projekt będzie maszynką do zarabiania i przyniesie w sumie 185 mln zł zysku netto. Wariant ambitny mówi nawet o 230 mln zł zysków. Ostatnie miesiące to przygotowanie do debiutu wersji konsolowej drugiej części „Wiedźmina”, którym CD Projekt ma rozepchnąć się łokciami w USA, Wielkiej Brytanii czy Japonii. Do tego gigantyczne zwyżki notuje cyfrowa platforma sprzedaży gier GOG.com i dystrybucja gier oraz filmów (m.in. Disneya). Plany są mocarstwowe, a słowo „światowa czołówka” jest w nich wybite literami.
— Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział nam, gdzie będziemy dziś, czulibyśmy się wtedy spełnieni. Ale teraz nas to nie satysfakcjonuje — mówi Adam Kiciński.
Marcin Iwiński przekonuje, że sukces CD Projektu spowodował, że właściciele firmy mogą zapomnieć o garniturach, które jeszcze niedawno wkładali, licząc na większy poklask wśród potencjalnych partnerów. Teraz to „Wiedźmini” są na fali i dyktują modę. A ta jest prosta: ma być wygodnie, więc T-shirt, dżinsy, trampki. Dziś Marcin Iwiński, Piotr Nielubowicz i Adam Kiciński spotkają się na śniadaniu w Livigno, gdzie wraz z rodzinami pojechali na narty. Michał Kiciński medytuje, wraca za około dwa tygodnie. Czwórka ładuje akumulatory na całego. W końcu gracze komputerowi, jak i giełdowi już przebierają nogami w oczekiwaniu na trzeciego „Wiedźmina”.
21,7
tys. Tyle głosów oddano w tegorocznej edycji konkursu.