NBP chce zrobić porządek na rynku międzybankowym

Marek Knitter
opublikowano: 2001-11-30 00:00

Nowy instrument, który Narodowy Bank Polski zaoferuje bankom od 1 grudnia, ma ograniczyć wahania na rynku międzybankowym i przybliżyć polski system do wymogów Unii Europejskiej. Oprocentowanie lokaty na poziomie 7,5 proc. analitycy uważają za idealne.

Zarządzający bieżącą płynnością w bankach komercyjnych są zadowoleni z nowych możliwości lokowania środków jako krótkoterminowy depozyt w NBP. Wpłynie to korzystnie na rynek międzybankowy. Niestety, sama lokata nie zlikwiduje bolączki całego systemu bankowego, jakim jest chroniczna nadpłynność finansowa.

Dla wielu banków, które borykały się z wysokimi nadwyżkami środków finansowych, jest to okazja do zarobku. Stracą na tym jednak małe banki, którym do tej pory udawało się pożyczać pieniądze od innych instytucji na bardzo niski procent.

— Według naszych szacunków nadpłynność finansowa w ostatnich tygodniach w systemie bankowym waha się od 10 do 15 mld zł. Największymi bankami, które chronicznie borykają się z nadwyżkami, jest PKO BP i Pekao SA — mówi Marek Zuber, ekonomista w BPH.

Instrument w postaci lokaty w NBP z pewnością wpłynie korzystnie na rynek międzybankowy.

— Jest to bardzo dobry instrument, który pozwala bankom na sprawniejsze zarządzanie bieżącą płynnością. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że duża nadpłynność finansowa występuje na rynku średnio kilka dni w miesiącu — mówi Marcin Trzykowski, kierownik zespołu ryzyka płynności w Pekao SA.

Do tej pory banki, które zastanawiały się, gdzie ulokować nadwyżkę pieniędzy, miały do wyboru 28-dniowe bony pieniężne i obligacje skonwertowane oferowane przez NBP. Ostatecznie instytucje ratowały się pożyczkami udzielanymi innym bankom na rynku międzybankowym. Z tym ostatnim wiąże się najczęściej stawka WIBOR O/N, który jest najbardziej wrażliwym wskaźnikiem. Ustalany jest do godziny 11.00 w danym dniu. Jeżeli na rynku panuje silna nadpłynność, stawki WIBOR spadają i to znacznie poniżej porannego fixingu. Jeśli na rynku brakuje pieniędzy, stawki WIBOR drastycznie rosną.

Drugim instrumentem do lokowania nadwyżki kapitału są bony pieniężne o terminie zapadalności 28 dni. Dla większości banków są one atrakcyjnym papierem ze względu na wysokość oprocentowania, które wynosić będzie 11,5 proc. Są też pewne minusy takiej inwestycji.

— Banki zmuszone są do zamrożenia gotówki na prawie miesiąc. Nie mogą również sprzedać ich wcześniej, ponieważ nie ma takiego rynku, na którym można to zrobić — mówi Marek Zuber, ekonomista BPH.

Obligacje skonwertowane, które NBP oferuje w przetargach, nie cieszą się dużym powodzeniem inwestorów. Z oferowanych papierów o wartości 19,6 mld zł nabywców znalazły obligacje tylko za około 10 mld zł.

Po wprowadzeniu depozytu w NBP oprocentowanego na poziomie 7,5 proc. większość banków straci możliwość zaciągania pożyczek od innych banków o oprocentowaniu poniżej średniej stawki WIBOR O/N. W czwartek, ze względu na brak dolnej granicy, banki pożyczały pieniądze ze stawką na poziomie 0,5 proc.

— Po wprowadzeniu lokaty w NBP stawki krótkoterminowe od góry będą ograniczone stopą lombardową, a od dołu właśnie stopą depozytu. Stawki WIBOR O/N od grudnia powinny więc wahać się między 15,5 proc. a 7,5 proc. — mówi Piotr Sperka, analityk PKO BP.

Zdaniem specjalistów, lokata w NBP jest krokiem w odpowiednim kierunku. Większość państw europejskich korzysta z takich instrumentów. Jest tylko jedna różnica. W strefie euro panuje niedopłynność w sektorze bankowym, a w Polsce chroniczna nadpłynność finansowa.

Zgodnie z przyjętą strategią Polska do 2003 roku zamierza przystosować swój system bankowy do systemu w strefie euro. Podstawową przeszkodą na tej drodze jest właśnie nadpłynność finansowa. Depozyt w NBP z pewnością usprawni zarządzanie płynnością w bankach komercyjnych, lecz nie zlikwiduje problemu. Analitycy oczekują dalszych kroków RPP, które będą w stanie rozwiązać ten problem.