Chińczycy i Amerykanie usiedli do stołu

Jacek PerzyńskiJacek Perzyński
opublikowano: 2025-06-09 11:49

Największe gospodarki świata cierpią na skutek przepychanek celnych. Rynek oczekuje przełomu podczas negocjacji Chin i USA w Londynie, jednak eksperci studzą optymizm.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są szanse na na porozumienie handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Chinami?
  • na może naciskać amerykańska delegacja?
  • o ile w maju spadł eksport chińskich towarów do USA?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W poniedziałek w stolicy Wielkiej Brytanii rozpoczęły się amerykańsko-chińskie rozmowy handlowe, które mogą obniżyć temperaturę sporu i przynieść ulgę inwestorom. Amerykańska delegacja z sekretarzem skarbu USA Scottem Bessentem na czele spotkała się z przedstawicielami Chin, które reprezentuje wicepremier He Lifeng.

Kiedy Donald Trump w styczniu ogłosił radykalną podwyżkę ceł na import, Państwo Środka znalazło się pod największym ostrzałem. W szczytowym momencie amerykańskie cła osiągnęły poziom 145 proc. Pekin nie pozostał jednak bierny i odpowiedział tym samym, podwyższając cła do 125 proc., jednocześnie odcinając amerykańskiemu przemysłowi dostęp do pierwiastków ziem rzadkich, co było uderzeniem w miękkie podbrzusze firm high-tech.

W zeszłym miesiącu dwie największe gospodarki świata w Genewie wykonały pierwszy krok ku deeskalacji i uzgodniły 90-dniowe zawieszenie broni i doszło do znaczącej obniżki ceł wzajemnych. Mimo pewnej poprawy zarówno Chinom, jak i Stanom Zjednoczonym daleko jednak do optymalnych stosunków handlowych.

Potężny spadek chińskiego eksportu do USA

Eksperci amerykańskiego think tanku Peterson Institute for International Economics obliczyli, że obecnie amerykańskie cła na chińskie towary wynoszą 51,1 proc., podczas gdy chińska stawka to 32,6 proc. Niezależnie od ostatecznego wyniku rozmów obie strony cierpią przez konflikt celny.

Eksport chińskich towarów do USA spadł o 34,5 proc. r/r i jest to największy spadek od lutego 2020 r., kiedy pandemia zakłóciła globalny handel. Z kolei import amerykańskich towarów zmniejszył się o ponad 18 proc., a nadwyżka handlowa Chin z Ameryką skurczyła o 41,55 proc. r/r, osiągając poziom 18 mld USD – wynika z danych chińskiego Narodowego Biura Statystycznego (NBS).

Pekin znalazł jednak sposób na ominięcie amerykańskich barier. Chińskie towary w dużej mierze zostały przekierowane do krajów trzecich. Kraje Azji Południowo-Wschodniej odnotowały wzrost importu z Państwa Środka o prawie 15 proc. r/r, a Unia Europejska i Afryka – odpowiednio o 12 proc. i ponad 33 proc.

Jakub Szkopek, analityk Erste, twierdzi, że skierowanie strumienia towarów do krajów trzecich to tymczasowe rozwiązanie, a na trwałą odbudowę pustki powstałej po rynku amerykańskim będzie trzeba czekać latami.

Wzajemne oskarżenia

Czy w Londynie dojdzie do zwrotu? Eksperci studzą emocje. Zhiwei Zhang, prezes i główny ekonomista Pinpoint Asset Management, uważa, że rozmowy dwustronne nie doprowadzą do znaczącego przełomu.

- Naprawdę nie mam wielkich oczekiwań co do tych rozmów handlowych. Wątpię, że uda się im szybko osiągnąć porozumienie – powiedział Zhiwei Zhang w wywiadzie dla CNBC, dodając, że nie należy spodziewać kompleksowego porozumienia handlowego.

Jego zdaniem realnym scenariuszem będzie punktowe rozwiązanie w kwestii eksportu pierwiastków ziem rzadkich dla amerykańskich firm.

Krzysztof Karwowski, ekspert Instytutu Nowej Europy, zwraca uwagę, że negocjacje w Londynie rozpoczęły się w atmosferze wzajemnych oskarżeń o opieszałość w realizacji ustaleń z Genewy. Dodaje, że chińska delegacja będzie naciskać na zniesienie restrykcji wizowych dotyczących studentów na amerykańskich uczelniach oraz eksportu półprzewodników, ponieważ tamtejsze firmy nie mogą sobie pozwolić na ograniczenie transferu wiedzy i technologii.

– Rozmowy w Londynie nie przyniosą realnych efektów. Po ich zakończeniu obie strony ogłoszą sukces, ale szybko powrócą do nakładania nowych obostrzeń. Na rozwiązanie sporu celnego między USA a Chinami przyjdzie nam jeszcze poczekać – ocenia Krzysztof Karwowski.