Cichy rok, spokojny rok — tak, parafrazując kolędę, można określić, to co, działo się w branży ubezpieczeniowej w mijającym roku. Wpłynęła na to łagodna aura i brak dużych szkód katastroficznych, co pozwoliło ubezpieczycielom na skuteczne wylizanie ran po dotkliwym dla nich 2010 roku. Wzrost cen spowodował, że po raz pierwszy od dłuższego czasu rynek majątkowy (po trzech kwartałach wzrósł o 12 proc.) rośnie szybciej od życiowego (5 proc. w górę). I wszystko wskazuje na to, że przyszły rok będzie stał pod znakiem dalszych podwyżek cen, przede wszystkim w obszarze komunikacji. Mimo to branża nie spodziewa się, by majątek rósł tak dynamicznie jak w mijającym roku.
— Wzrost będzie niższy i wyniesie 5-6 proc. Nie da się powtórzyć tegorocznych wyników, które były wywołane przez wzrost cen, głównie ubezpieczeń samochodów. W przyszłym roku będzie on już niższy, choć cały czas jesteśmy poddawani presji na zmiany stawek — twierdzi Jarosław Parkot, prezes Warty.
— Niewielu graczy będzie w stanie zaakceptować spadek liczby klientów i przypisu składki w tym segmencie, dlatego spodziewam się, że w połowie roku pojawią się promocje w AC na przykład pod hasłem: „Zostań z nami, a dostaniesz 20 proc. zniżki” — twierdzi Paweł Dangel, prezes Allianz Polska.
Optymistą jest Olgierd Jatelnicki, prezes PTU. Według niego rynek majątkowy może w przyszłym roku urosnąć nawet o 10 proc. Będzie to zasługa presji cenowej w ubezpieczeniach komunikacyjnych, spowodowanej przez takie kwestie, jak wzrost wartości odszkodowań, VAT czy też samochód zastępczy (rynek cały czas czeka na uzasadnienie do listopadowego orzeczenia Sądu Najwyższego, które pokaże, jak bardzo to zagadnienie będzie dotkliwe dla rynku).
— Będziemy mieli także do czynienia z dalszym wzrostem cen pozostałych ubezpieczeń majątkowych. Szczególnie będzie to widoczne na początku roku — mówi prezes PTU. Natomiast segment życiowy będzie w 2012 roku determinowany dwoma czynnikami. Pierwszy z nich to pojawienie się indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego. Choć do ich uruchomienia szykują się przede wszystkich PTE, ale także część ubezpieczycieli zamierza je oferować klientom.
— Pojawienie się długoterminowego produktu inwestycyjnego z ulgą podatkową powinno zachęcić klientów do oszczędzania na emeryturę. Obawiam się jednak, że IKZE nie spełnią takiej roli. Korzyść podatkowa w momencie gromadzenia pieniędzy nie jest zbyt wielka, a od już zgromadzonych kwot trzeba będzie zapłacić podatek. Dlatego sądzę, że produkt będzie cieszył się ograniczonym zainteresowaniem — ocenia Paweł Bednarek, wiceprezes życiowej Warty.
Drugi czynnik to sytuacja na rynkach finansowych. Nasi rozmówcy oceniają, że jeśli sytuacja się uspokoi, szczególnie na giełdzie, to rynek życiowy może liczyć na zwyżki. Natomiast jeśli wzrosną obawy klientów związane z inwestowaniem, znajdzie to swoje odzwierciedlenie w przypisie składki.
— W obszarze ubezpieczeń życiowych możemy mówić o ustabilizowaniu się rynku i ewentualnym wzroście w produktach inwestycyjnych — twierdzi Andrzej Jarczyk, prezes Uniqa TU. W przyszłym roku, w związku z wejściem w życie nowego pakietu regulacyjnego Solvency II, wzrośnie zapotrzebowanie ubezpieczycieli na kapitał.
— Wzrost efektywności sprzedaży, dbałość o portfel, prowadzenie rozsądnej polityki cenowej oraz efektywne zarządzanie kosztami będą kluczowe dla większości graczy na rynku. Przewidywane spowolnienie gospodarcze i Solvency II przyczynią się do zwiększonej dbałości o zyskowność biznesu. Powinniśmy maksymalizować przychody i zyski, optymalizując wydatki — podsumowuje Andrzej Jarczyk.
10 proc. Nawet taki wzrost rynku ubezpieczeń majątkowych prognozują niektórzy przedstawiciele branży.