Trwająca od 2009 r. na giełdzie nowojorskiej hossa jest niezagrożona, ocenia znany w ostatnich latach z pozytywnego podejścia do amerykańskich akcji Laszlo Birinyi.
W ubiegłym tygodniu indeks S&P500 wyszedł na historyczny szczyt, jednocześnie notując największe 10-dniowe umocnienie w ciągu ostatnich pięciu latach. Mało prawdopodobne, by ten wystrzał miał zwieńczyć trwającą od siedmiu lat hossę, jedną z dwóch najdłuższych w historii amerykańskiego rynku, ocenia Laszlo Birinyi, prezes firmy analitycznej Birinyi Associates. — Gdyby nastroje były bardziej euforyczne, zagrożenie bliskością szczytu byłoby większe.Nie widać jasnych sygnałów, by hossa miała dobiegać końca. Dlatego podtrzymujemy pozytywne nastawienie do amerykańskiego rynku akcji — powiedział Laszlo Birinyi w rozmowie z agencją Bloomberg. W pierwszym półroczu amerykańscy inwestorzy indywidualni wycofali z akcji 80 mld USD, co oznaczało największe odpływy w takim okresie co najmniej od 1984 r. Zdaniem specjalisty, obecna fala zwyżek wyniesie wskaźnik S&P500 do pułapu 2182 pkt., co oznaczałoby wzrost o kolejne 0,8 proc. w najkrótszym horyzoncie. Właśnie w tym miejscu znajduje się górne ograniczenie przedziału rozciągającego się na szerokość 10 proc. wokół 50-dniowej średniej ruchomej z notowań wskaźnika. W dalszejperspektywie indeks powinien nadal się umacniać, przekonuje Laszlo Birinyi.
— Jeżeli rynek będzie rósł stopniowo, obecna fala zwyżek może utrzymać się przez wiele tygodni. Jeśli jednak notowania skoczą w ciągu kilku dni, spodziewalibyśmy się korekty. W żadnym przypadku nie zalecamy realizacji zysków — oceniał specjalista. Laszlo Birinyi od grudnia 2008 r. nieprzerwanie utrzymywał pozytywne nastawienie do amerykańskich akcji. Uzasadniał to faktem, że kiedy już na rynku narodzi się trend wzrostowy, może on utrzymywać się latami, co sprawia, że inwestorom nie opłaca się sprzedawać akcji w oczekiwaniu na ewentualne korekty. © Ⓟ