"Szczególnie w takich dziedzinach, jak budownictwo, sprzątanie budynków, opieka nad osobami starszymi i chorymi oraz gastronomia będziemy przeprowadzać wzmożone kontrole" - zapowiedziała w rozmowie z tygodnikiem "Bild am Sonntag" niemiecka minister pracy Ursula von der Leyen. Federalna Agencja Pracy, a także urzędy celne i ubezpieczeń społecznych mają sprawdzać, czy pracodawcy zgodnie z prawem wypłacają płace minimalne oraz uiszczają składki na ubezpieczenie społeczne.
Według niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeublego w związku z
zaostrzeniem kontroli na rynku pracy zwiększona zostanie liczba personelu
odpowiedzialnych instytucji. Rząd w Berlinie powołał też międzyresortową grupę
zadaniową, która będzie walczyć z nadużywaniem zasady swobodnego przepływu siły
roboczej. Na jesień planowane jest nadzwyczajne posiedzenie tej grupy, na którym
przedstawiony zostanie bilans pierwszych kilku miesięcy po zniesieniu barier na
rynku pracy.
"Swoboda przepływu pracowników jest wielką szansą dla Niemiec i wspólnej
Europy. Ale nie traktujemy tej sprawy naiwnie. Pracodawcy i pracownicy mogą być
pewni, że będziemy naciskać na dotrzymanie obowiązujących regulacji" -
powiedział Schaeuble na łamach "Bild am Sonntag".
W ocenie minister von der Leyen rocznie przybędzie do Niemiec około 100
tysięcy chętnych do podjęcia pracy z ośmiu nowych krajów UE, w tym Polski.
Minister dodała, że nie należy obawiać się większych obciążeń dla niemieckiego
systemu socjalnego w związku z dodatkową imigracją zarobkową. "Przeważającą
część (imigrantów) stanowić będą młodzi, wykształceni i mobilni pracownicy ze
wszystkich grup zawodowych" - oceniła von der Leyen. Opowiedziała się ona także
za wprowadzeniem płac minimalnych w kolejnych branżach niemieckiej
gospodarki.
W niedzielę wygasł siedmioletni okres przejściowy, w którym kraje dawnej
Piętnastki mogły utrzymywać ograniczenia w dostępie do swych rynków pracy dla
obywateli ośmiu państw Europy Środkowej i Wschodniej, które weszły do UE w 2004
r. Jednak tylko w Niemczech i Austrii bariery obowiązywały przez pełne siedem
lat ze względu na obawy przed wzmożonym napływem taniej siły roboczej.
Sondaże wskazują, że wśród niemieckiej opinii publicznej obawy te wciąż
są obecne, pomimo uspokajających wypowiedzi polityków, ekspertów, a nawet
związków zawodowych. Szef Niemieckiej Federacji Związków Zawodowych (DGB)
Michael Sommer poparł podczas niedzielnych demonstracji z okazji Święta Pracy
zniesienie barier dla pracowników ze wschodnioeuropejskich państw UE. "Jesteście
mile widziani!" - oświadczył na wiecu w Kassel. Zastrzegł, że nie dotyczy to
jednak pracodawców, którzy liczą jedynie na tanią siłę roboczą ze wschodu.
Także Związek Zawodowy Przemysłu Budowlanego, Rolnictwa i Ochrony
Środowiska (IG BAU) ostrzegł w niedzielę przed nadużywaniem przez nieuczciwych
pracodawców zasady swobody przepływu pracowników oraz swobody świadczenia usług.
"Będą próbowali zatrudniać pracowników tymczasowych ze wschodniej Europy za
dumpingowe wynagrodzenia - powiedział w Hamburgu szef IG BAU Klaus Wiesehuegel,
cytowany przez agencję dpa. - Obawiamy się, że pracownicy z państw
wschodnioeuropejskich będą otrzymywać najniższe stawki, poniżej pięciu euro (za
godzinę)".
Związkowcy żądają wprowadzenie w Niemczech ustawowej płacy minimalnej we
wszystkich branżach na poziomie 8,5 euro brutto za godzinę oraz zrównania
wynagrodzeń pracowników zatrudnionych na stałe i tymczasowych. Płace minimalne
obowiązują w Niemczech w nielicznych branżach, w tym w budownictwie, sprzątaniu
budynków, opiece nad osobami starszymi i chorymi czy ochronie osób i
mienia.