Wartość kredytów hipotecznych, udzielonych w ramach Rodziny na swoim (RnS) od 2007 r. stanowiła ponad 20 proc. finansowania przyznanego przez banki ogółem, nic więc dziwnego, że wygaśnięcie programu z początkiem 2013 r. doprowadziło do zastoju na rynku.
— Osoby, które nie zdążyły skorzystać z dopłat, odkładają plany zakupu mieszkania na czas, gdy zostanie uruchomiony nowy program Mieszkanie dla młodych (MdM). Rynek od wielu miesięcy oczekuje także znaczącego spadku cen za 1 mkw., a brak rządowych programów dopłat jedynie wzmaga te oczekiwania — uważa Remigiusz Falkowski, dyrektor pionu kredytów konsumpcyjnych i bankowości hipotecznej w Banku Pekao.
Istotny element
Zakończenie Rodziny na swoim w znacznym stopniu wpłynęło na wyniki sprzedażowe banków, które w czwartym kwartale 2012 r. udzieliły w ramach tego programu aż 16 tys. kredytów o łącznej wartości 2,7 mld zł (najwięcej w całym okresie obowiązywania RnS).
— W pierwszych miesiącach 2013 r. sprzedaż kredytów mieszkaniowych spadła, a wartość finansowania nie dorównuje tej z pierwszego kwartału 2012 r. — tłumaczy Łukasz Molenda, dyrektor do spraw kredytów dla ludności w Banku Zachodnim WBK.
Zdaniem specjalistów, ta sytuacja może się jednak zmieć w 2014 r. wraz z wejściem w życie nowego programu dopłat Mieszkanie dla młodych.
— Przyczyni się on do ożywienia rynku kredytów mieszkaniowych i zwiększenia liczby kredytobiorców, zwłaszcza młodych. Rozmiary ożywienia będą jednak zależały m.in. od ostatecznego kształtu ustawy oraz od tego, jak duże będzie wsparcie, którego państwo udzieli osobom starającym się o mieszkanie — twierdzi Tomasz Zyśko, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży w Banku BGŻ.
Szukanie zamiennika
Bardziej sceptyczna jest Agnieszka Pilarek, dyrektor departamentu bankowości hipotecznej Deutsche Banku PBC, która uważa, że nowa propozycja rządu w pewnym stopniu wypełni lukę po RnS, jednak nie będzie miała dużego wpływu na zwiększenie akcji kredytowej w bankach.
— Przyczyną mogą być charakteryzujące ją ograniczenia, np. przyznanie jednorazowych dopłat wyłącznie na zakup mieszkań z rynku pierwotnego. To sprawi, że z rozwiązania nie będą mogły skorzystać osoby planujące kupno czy budowę domu, a także klienci zainteresowani nieruchomościami na rynku wtórnym — tłumaczy Agnieszka Pilarek. Jej opinię podziela Łukasz Molenda.
— Dopłaty do mieszkań z rynku wtórnego oraz budowy domów systemem gospodarczym w czwartym kwartale 2012 r. stanowiły aż 56 proc. kredytów RnS. Niekorzystny dla klientów jest również brak odniesienia nowego programu do osób samotnie wychowujących dzieci — mówi Łukasz Molenda.
Dominują ostrożni
Większość bankowców uważa jednak, że jest jeszcze za wcześnie, aby snuć przypuszczenia w związku z nowym projektem rządowym. Jak tłumaczy Agata Chrzanowska, dyrektor marketingu bankowości hipotecznej w Banku Millennium, dotychczas banki nie otrzymały na temat MdM zbyt wielu informacji.
— Przedstawiono im jedynie bardzo ogólną koncepcję, która zakłada bardzo zawężone kryteria dotyczące grupy odbiorców i rodzaju nieruchomości. Ostatecznie założenia programu mogą się jednak znacznie różnić od pierwotnych, a dodatkowo wejście w życie programu poprzedza długa droga legislacyjna — mówi Agata Chrzanowska. Jak się jednak okazuje, nie tylko nowy program dopłat może spowodować zmiany na rynku kredytów hipotecznych.
— Klienci mogą wstrzymać się z zakupem nieruchomości do czasu poprawy sytuacji na rynku pracy, ale mogą też zmienić swoje decyzje kredytowe w przeciwną stronę — pod wpływem mocnych spadków stóp procentowych oraz obniżek cen mieszkań. Kto wie, może koniec zimowej aury za oknem będzie dla niektórych osób bodźcem do zakupu własnej nieruchomości — zastanawia się Agata Chrzanowska.