Zamiast na polityce inwestycyjnej Warrena Buffetta inwestorzy powinni wzorować się na… strategii norweskiego państwowego funduszu emerytalnego, twierdzi David Berman. Mimo kapryśnej koniunktury na rynkach w ciągu ostatnich 13 lat przyszli norwescy emeryci zarabiali średniorocznie aż 4 proc.
- To aż dwa razy więcej niż w tym czasie zyskały akcje należące do indeksu S&P500 – zauważa specjalista.
O innym spojrzeniu na sukces Norwegii możesz przeczytać TUTAJ>>Pieniądze mogą "zadusić" Norwegię
Tym, co może zadziwiać, jest jednak banalnie prosta strategia, jaka umożliwiła osiągnięcie takich zysków. Tak jak zalecają podręczniki podstaw inwestowania, 60 proc. portfela utrzymuje w akcjach, a pozostałą część w obligacjach (za 5 proc. aktywów odpowiadają nieruchomości). Podstawowym założeniem strategii jest tzw. rebalansowanie, czyli częste przywracanie w portfelu założonych wcześniej wag. Przykład? Gdy akcje tanieją, a ich udział spada poniżej 60 proc., fundusz podejmuje decyzję o ich dokupieniu (odwrotnie jest w przypadku spadków).
- Skutek jest taki, że zarządzający kupują, gdy jest tanio i sprzedają, gdy jest drogo – ocenia David Berman.
Innym źródłem sukcesu jest utrzymywanie niskich kosztów, charakterystyczne dl funduszy biernie zarządzanych. Fundusz unika inwestycji w alternatywne aktywa, takie jak surowce czy fundusze venture capital. Uwagę zwraca także duży stopień dywersyfikacji (w portfelu akcyjnym są tysiące spółek), pozwalający na zmniejszenie ryzyka. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby że fundusz unika ryzyka. Część akcyjna straciła w czasie kryzysu finansowego z 2008 r. ponad 40 proc. wartości. Mimo to straty udało się szybko odrobić, w czym pomogło konsekwentne trzymanie się strategii.
- Tak prosta i skuteczna strategia sprawia, że norweski fundusz może naśladować każdy – podkreśla David Berman.