Dziś jest wielki dzień dla nauki i ludzkości - powiedział Albert Bourla, dyrektor generalny firmy Pfizer, po ogłoszeniu, że amerykański koncern wraz z niemieckim BioNTechem opracowały szczepionkę na koronawirusa, która była skuteczna w ponad 90 proc. przebadanych przypadków. Wywołało to euforię na rynkach, a inwestorzy uwierzyli, że to przełom w walce z pandemią.
- Na podstawie obecnie dostępnych informacji - a badania się jeszcze nie skończyły - można powiedzieć, że jest to rzeczywiście przełom. Jeżeli ta efektywność się utrzyma, to jest ona zdecydowanie wyższa niż oczekiwał tego rynek czy specjaliści od szczepionek – potwierdza Michał Ficenes.

Jak zastrzega, trzeba pamiętać, że badania się jeszcze nie zakończyły, szczepionka nie jest dopuszczona do komercjalizacji (Pfizer ma o to postarać się do końca miesiące), niemniej 90 proc. skuteczności oznacza, że z 92 infekcji, stwierdzonych w badaniach, około 8 dotyczyło osób z grupy eksperymentalnej, a aż 84 z kontrolnej.
Jak dodaje, skuteczność to jedno, natomiast trzeba też zbadać, jak długo będzie się utrzymywać odporność osób zaszczepionych (inaczej mówiąc – jak szybko będzie słabła) i czy wirusa nie będzie mutował na tyle, że już za rok szczepionka nie będzie wystarczać.
- W praktyce mierzymy się z duża ilością pytań - na przykład o koszty i logistykę. Szczepionki mRNA muszą być utrzymywane w bardzo niskiej temperaturze. Nie wystarczy do tego zwykła lodówka – mówi Michał Ficenes.
Nie można przy tym wykluczyć, że także inne firmy farmaceutyczne opracują własną, równie dobrą szczepionkę. Według danych WHO, w trzeciej fazie badań klinicznych jest 10 specyfików.
- Możliwe więc, że będzie więcej niż jeden dostawca i więcej niż jeden mechanizm działania. Na przykład AstraZeneca korzysta z innej technologii niż mRNA – mówi ekspert.
Jego zdaniem z faktu, że szczepionkę opracowano dość szybko (przypomnijmy, że wiosną mówiło się o co najmniej roku-dwóch oczekiwania) nie świadczy o np. stopniu skomplikowania wirusa, ale tym, że wszystkie siły rzucono na front walki z COVID-19.
- Dużo pomogły badania prowadzone wcześniej przy okazji epidemii SARS i MERS. Zbudowały podstawy, bo dały odpowiedź, gdzie szukać – dodaje Michał Ficenes.
Pfizer i BioNTech już wcześniej zawarły z rządem USA kontrakt o wartości 1,95 mld USD na dostarczenie 100 mln dawek szczepionek począwszy od tego roku. Inni zakontraktowani już odbiorcy to m.in. Komisja Europejska, Wielka Brytania, Kanada i Japonia. Firmy spodziewają się, że wyprodukują 1,3 mld dawek medykamentu w 2021 r. Polska otrzyma szczepionki w tym samym czasie, co inne kraje UE.
– Chcemy mieć co najmniej 20 kilka milionów szczepionek - podkreślił premier Mateusz Morawiecki.