Nowatorski biznes oddłużeniowy pod lupą śledczych

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2021-07-13 20:00

Za agresywnie promowane „programy wsparcia” dla klientów firm pożyczkowych zabrały się prokuratura, UOKiK i nadzór. Od kancelarii oddłużeniowej Certo odżegnuje się tymczasem szef biura prawnego Kancelarii Sejmu, którego firma przedstawia jako współpracownika.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co jest przedmiotem śledztwa, które wszczęła prokuratura w związku z zawiadomieniem dotyczącym Certo
  • jaką liczbą ugód z pożyczkodawcami chwali się kancelaria i co na to druga strona
  • ile kosztują usługi oddłużania i czy dłużnik ma gwarancję sukcesu finansowego
  • jakie były losy podobnego biznesu w USA, który prowadził założyciel Loan Me

Ulga od długu oraz Spłacam swoje długi - to nazwy komercyjnych programów oddłużeniowych dla klientów banków, firm pożyczkowych i windykatorów, pod którymi podpisuje się kancelaria prawna Certo. W teorii programy mają pomóc w wyjściu na prostą ze spirali zadłużenia. Budzą jednak wiele wątpliwości pożyczkodawców. Sprawę badają organy państwowe.

Prokuratura, UOKiK i KNF

Pod koniec maja śledztwo (sygnatura akt: PO III Ds.39.2021) wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie ― dowiedział się „PB”.

„Wszczęto śledztwo m.in. o czyn z art. 171 ust. 1 ustawy Prawo bankowe [gromadzenie środków pieniężnych w celu obciążenia ich ryzykiem bez posiadanego zezwolenia, zagrożone grzywną do 20 mln zł i karą pozbawienia wolności do lat 5 ― red.]. Obecnie prowadzone jest postępowanie dowodowe” ― odpowiada Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, na pytania naszej redakcji.

Wcześniej, czyli w marcu tego roku, postępowanie wyjaśniające rozpoczął Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

„Postępowanie ma na celu wstępne ustalenie, czy są podstawy do postawienia spółce zarzutów i wszczęcia postępowania w sprawie o uznanie postanowień wzorców umów za niedozwolone i/lub postępowania w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów” ― wyjaśnia biuro prasowe UOKiK.

Urząd bada też powiązania firmy pożyczkowej Loan Me z kancelarią Certo, o czym więcej w dalszej części tekstu. Dodatkowo pod koniec kwietnia opublikował na stronie internetowej komunikat ostrzegawczy: „Na co uważać w relacji z firmą oddłużeniową?”. Radzi nie podejmować pochopnie decyzji o skorzystaniu z usług firm oferujących pomoc przy spłacie zadłużenia.

Zarówno prokuratura, jaki i urząd antymonopolowy podjęły działa m.in. na podstawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Certo, złożonego przez Fundację Rozwoju Rynków Finansowych (FRRF) i Polski Związek Instytucji Pożyczkowych (PZIP). Z treści pisma, przekazanego organom państwowym 19 lutego, wynika, że kancelaria Certo, oferująca usługi oddłużeniowe, działając wspólnie i w porozumieniu, gromadzi pieniądze klientów w celu obciążenia ich ryzykiem bez stosownego pozwolenia (art. 171 ust. 1 ustawy prawo bankowe) oraz prowadzi działalność w zakresie usług płatniczych również bez zezwolenia (art. 150 ustawy o usługach płatniczych). Pismo wysłano także do wiadomości Jacka Jastrzębskiego, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która w przypadku złamania wymienionych przepisów zawiadamia organy ścigania i obligatoryjnie wpisuje firmę na listę ostrzeżeń publicznych. Certo na niej nie widnieje.

„Wskazana (...) sprawa jest znana organowi nadzoru. UKNF w tego typu przypadkach standardowo weryfikuje charakter działalności danego podmiotu pod kątem zgodności z przepisami prawa odnoszącymi się do rynku finansowego i działalności regulowanej. W razie uzasadnionego podejrzenia naruszeń tych przepisów UKNF podejmuje (...) stosowne działania” ― wyjaśnia Jacek Barszczewski z biura prasowego UKNF .

Pomysł na biznes

O istnieniu nowatorskich usług oddłużeniowych (obie oferty pojawiały się na rynku jesienią ubiegłego roku) boleśnie przekonała się jako pierwsza branża pożyczkowa, której klienci nagle przestali spłacać zobowiązania. Okazało się, że część z nich korzysta z usług kancelarii Certo, która w ramach programu oddłużeniowego podpisuje z klientem umowę i pełnomocnictwo, a następnie bierze na siebie kwestie negocjacji z pożyczkodawcą redukcji zadłużenia, lepszych warunków spłaty zobowiązania i wszelkie kontakty z wierzycielem. Zgodnie z umową kancelaria otwiera dłużnikowi indywidualny rachunek bankowy, na który ten ma wpłacać pieniądze na poczet zadłużenia zamiast bezpośrednio do firmy pożyczkowej. Pieniądze jednak nie są przelewane na rachunek pożyczkodawcy, tylko gromadzone przez kancelarię na indywidualnym koncie (klient ma wgląd do rachunku, ale nie dostęp). W konsekwencji pożyczkobiorca, zamiast wyjść z problemów, wpada w coraz większe tarapaty, bo dług rośnie, a pożyczkodawca w końcu przechodzi do miękkiej windykacji.

Marta Janowicz-Stradomska, założycielka i wspólniczka Certo, twierdzi wprawdzie, że blisko 40 firm z branży pożyczkowej i windykacyjnej podejmuje konstruktywne rozmowy, prowadzące do rozwiązania problemów klientów. Jednak duża firma pożyczkowa, z którą rozmawialiśmy - choć potwierdza otrzymywanie korespondencji od Certo - zapewnia, że propozycji umorzenia długu bez ważnego uzasadnienia nie traktuje poważnie i się na nie nie godzi.

„Codziennie podpisywane jest przynajmniej jedno porozumienie z wierzycielem odnośnie redukcji zadłużenia. Tylko w czerwcu podpisaliśmy około 50 porozumień z wierzycielami. Nie dążymy do całkowitego umorzenia długu. Nasz klient pożyczył pieniądze i musi je spłacić, jednak z uwagi na jego trudną sytuację finansową w której się znalazł, ze względu na utratę pracy czy też zdrowia staramy się zredukować wysokość zadłużenia z korzyścią dla obu stron” ― tłumaczy Marta Janowicz-Stradomska.

Potwierdza, że wpłacane na program oddłużeniowy pieniądze nie są od razu przekazywane do wierzycieli, lecz dopiero, gdy uzbiera się kwota odpowiadająca wynegocjowanym warunkom spłaty. Zaznacza, że klient - jeśli chce - może wpłacać pieniądze zarówno na program oddłużeniowy, jak i spłać dług bezpośrednio wierzycielowi. Podkreśla jednak, że zazwyczaj klienci, którzy przystępują do programu, od dłuższego czasu nie spłacają zobowiązań.

Certo nie odpowiada wprost na pytanie, ilu klientów obsługuje. Z artykułów promocyjnych można się dowiedzieć, że są ich setki, a redukcja zadłużenia sięga kilkudziesięciu procent. Według organizacji zrzeszających pożyczkodawców firmy otrzymały dotychczas od kilkudziesięciu do kilkuset pełnomocnictw. Pozwolenie na prowadzenie działalności pożyczkowej ma ponad 500 firm, ale aktywnie działa zdecydowanie mniej niż połowa. Z usług pożyczkodawców pozabankowych korzysta ok. 3 mln osób. W czasie pandemii rynek mocno podupadł, obecnie sytuacja powoli wraca do normy.

Kosztowne i żmudne oddłużanie

Program oddłużeniowy kosztuje - i to niemało. Z umowy wynika, że klient, który się do niego zakwalifikuje (suma zadłużenia musi wynosić minimum 10 tys. zł), ponosi jednorazową opłatę początkową, wynoszącą co najmniej 1 tys. zł i uzależnioną od wysokości całkowitego zadłużenia. Płaci też opłatę serwisową ― 50 zł miesięcznie za utrzymanie konta bankowego, prowadzenie korespondencji i wsparcie opiekuna klienta. Jeśli kancelarii uda się obniżyć wartość zadłużenia, pobiera wynagrodzenie za sukces: 25 proc. kwoty utargowanej z wierzycielem. Dłużnik płaci też za transfery pieniędzy na konto wierzycieli za pośrednictwem kancelarii - każdorazowo 5 zł. Wszystkie stawki są podawane netto, więc dochodzi jeszcze 23-procentowy podatek VAT. W umowie z Certo przewidziane są również płatności nadprogramowe ― np. wynagrodzenie za reprezentowanie w sporze sądowym, opłaty skarbowe od kolejnych pełnomocnictw, koszty podróży poza Warszawę.

Oddłużanie z Certo ciągnie się przeważnie 2-3 lata ― wynika z materiałów promocyjnych. Dlaczego tak długo?

„Program Ulga od długu rozpisywany jest od 3 do 6 lat na podstawie realnych możliwości finansowych klienta i rozsądnego planowania jego budżetu. Jest to założenie, nie sztywna zasada, które może się zmienić w przypadku zmiany warunków i sytuacji życiowej klienta” ― informuje założycielka Certo.

Twierdzi, że proces oddłużania wymaga czasu, bo kancelaria hołduje „zasadzie win – win, gdzie obie strony wygrywają”.

Ile można stracić

Chcieliśmy zweryfikować konkretne dokonania kancelarii Certo, otrzymaliśmy jednak od niej odpowiedź, że „z uwagi na tajemnicę zawodową i handlową” nie udziela informacji, z jakimi firmami wynegocjowała porozumienia redukcji zadłużenia, ani ile dokładnie porozumień zostało podpisanych.

„Średnia wartość umorzonego długu to 47 proc., jednak zdarzają się porozumienia na poziomie 20 proc. wartości należności do spłaty” - informuje Certo.

Zapewnia, że przed podpisaniem umowy klient „jest informowany o ryzyku i potwierdza fakt, że został poinformowany o braku odpowiedzialności kancelarii za odmowę przystąpienia wierzyciela(li) do rozmów, oraz że kancelaria nie gwarantuje sukcesu w postaci zawarcia ugód restrukturyzacyjnych”.

„Klient jest informowany zawsze w sytuacji, kiedy przystąpienie do programu nie przekracza progu opłacalności [czyli koszt obsługi przekracza oszczędności - red.]” - dodaje kancelaria.

To, że korzystanie z pośrednictwa nie musi się opłacać, łatwo wykazać na przykładzie. Dłużnik zalegający firmie pożyczkowej ze spłatą 10 tys. zł (taki jest dolny próg, od którego kancelaria oferuje usługi), na „dzień dobry” musi uiścić 1 tys. zł opłaty startowej. Jeśli zmiękczanie wierzyciela potrwa 2 lata (to okres wspomniany w materiałach promocyjnych Certo), za każdy z 24 miesięcy klient zapłaci dodatkowo 50 zł „abonamentu”, czyli łącznie 1,2 tys. zł. Przy założeniu, że nie będzie potrzebne np. zastępstwo procesowe, a dodatkowe opłaty za transfery pieniężne uznamy za pomijalne, koszty niezależne od sukcesu w negocjacjach wyniosą 2,2 tys. zł plus 23 proc. VAT, czyli ponad 2,7 tys. zł brutto. To oznacza, że wyjście na zero zapewni dłużnikowi dopiero redukcja długu o co najmniej 3,6 tys. zł (od tej kwoty kancelaria pobierze 25 proc. success fee, czyli 900 zł), czyli 36 proc. Mniejsza (lub żadna) byłaby sukcesem finansowym wyłącznie dla kancelarii. Jej zysk pokryliby: klient i pożyczkodawca. Trzeba też wziąć pod uwagę ewentualne dodatkowe odsetki, które może naliczyć wierzyciel, jeśli spłata się przeciągnie.

„Wiemy, że nasi klienci nie są w stanie zwrócić całości ciążących na nich kwot zadłużenia, a my nie chcemy podważać zapisów w umowach i unieważniać zaciągniętego przez klienta zobowiązania” ― przekonuje Marta Janowicz-Stradomska.

Kancelaria za wszelką cenę stara się przejąć kontakty z wierzycielami. Klientom daje instrukcję, jak należy prowadzić z nimi rozmowy, żeby dali mu święty spokój (patrz ramka).

Instrukcja prowadzenia rozmowy z wierzycielem

Ty [dłużnik - red.]: Tak, słucham?

Wierzyciel: Dzień dobry, czy rozmawiam z Panem/Panią _________ Dzwonię w sprawie zaległej spłaty raty pożyczki.

Ty: Tak, czy ma pan pod ręką długopis?

Wierzyciel: Tak, dlaczego Pan/Pani pyta?

Ty: Proszę zapisać ten numer telefonu XX XX XX XXX. To jest numer telefonu do Certo Kancelaria Prawna. Mają moje pełnomocnictwo i zajmują się tą sprawą. Chętnie Państwu pomogą.

(NIE PRZERYWAJĄC SWOJEJ WYPOWIEDZI, POWIEDZ...)

Przepraszam, mam bardzo ważny telefon na drugiej linii i muszę kończyć. Dziękuję!

(TERAZ SIĘ ROZŁĄCZ I DODAJ NUMER, Z KTÓREGO DZWONIŁ WIERZYCIEL, DO LISTY ZABLOKOWANYCH W SWOIM TELEFONIE).

Siła marketingu i sieć powiązań

W mediach nie brakuje artykułów na temat Certo ― są to jednak głównie materiały sponsorowane, czyli reklamy. Dziennikarski materiał o biznesie oddłużeniowym kancelarii pojawił się w kwietniu w „DGP” i Money.pl.

Najmocniej eksponowane w sieci są konkretne frazy, a dokładnie nazwy programów: Ulga od długu i Spłacam swoje długi. Za pierwszym stoi spółka XL Serwis, której prezesem jest Joseph Sesso, kierujący również firmą pożyczkową Loan Me. Wcześniej kierował spółką Ulgaoddlugu.pl, która jest w likwidacji. Za drugi program odpowiada spółka SSD Serwis, której szefuje Dariusz Andrzej Stradomski, mąż założycielki Certo.

Klientów do obu programów oddłużeniowych pomaga werbować firma pożyczkowa Loan Me (wpisana do rejestru pośredników i instytucji pożyczkowych przy KNF). Zapytaliśmy Martę Janowicz-Stradomską, czy nie widzi w tej relacji biznesowej konfliktu interesów.

„Pracownicy zatrudnieni w Loan Me nie obsługują klientów programu Ulga od długu, [ich, czyli pracowników - red.] zaangażowanie (...) kończy się na dostarczeniu klientów. Agenci działu sprzedażowego Loan Me przedstawiają potencjalnym klientom warunki przystąpienia do programu oraz przeprowadzają wstępny wywiad. Ostateczna decyzja o zakwalifikowaniu klienta do programu Ulga od długu należy do pracownika kancelarii prawnej Certo. Posiadanie pożyczki w konkretnej firmie nie dyskwalifikuje do udziału w programie ani też nie pomaga w zakwalifikowaniu się do niego” ― odpowiada założycielka kancelarii.

Sprawdzony model i mocne CV

Firma pożyczkowa Loan Me powstała w 2015 r. Jej założycielem jest Walter Joseph Ledda - Amerykanin, który w Stanach Zjednoczonych prowadził bliźniaczy biznes oddłużeniowy pod nazwą Morgan Drexen. Działalność zakończył jednak po decyzji kalifornijskiego Sądu Okręgowego w sprawie z powództwa Urzędu Ochrony Finansowej Konsumentów. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem miał wypłacić poszkodowanym zadośćuczynienie. Dostał też permanentny zakaz działalności telemarketingowej oraz świadczenia usług redukcji zadłużenia.

W sponsorowanym artykule, opublikowanym na łamach majowego „Forbesa”, Walter Ledda opowiada, że projekt oddłużeniowy, oparty na współpracy z kancelariami prawnymi, odniósł w USA ogromny sukces ― 100 tys. klientów zaoszczędziło ponad pół miliarda dolarów. Twierdzi, że został oczyszczony z zarzutów, i podkreśla różnice pomiędzy biznesem prowadzonym w USA i Polsce.

„Morgan Drexen prowadził działania oddłużeniowe pozasądowe, wspierając działalność kancelarii prawnych. Natomiast Loan Me po prostu przekazuje kancelarii prawnej, która obsługuje program Ulga od długu, odpowiednich klientów do analizy i decyzji o zakwalifikowaniu do programu” ― czytamy w wywiadzie sponsorowanym.

Na stronie internetowej Certo widnieje informacja, że współpracownikiem kancelarii jest radca prawny Krzysztof Jacek Woś. W zakładce poświęconej doświadczeniu jest mowa o jego współpracy z Kancelarią Sejmu, Urzędem Służby Cywilnej, Krajową Szkołą Administracji Publicznej oraz Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w randze zastępcy dyrektora.

Krzysztof Woś, obecnie dyrektor biura prawnego i spraw pracowniczych w Kancelarii Sejmu, twierdzi, że nic nie łączy go z Certo.

– Nie jestem współpracownikiem kancelarii Certo. Prosiłem, aby usunięto moje nazwisko z ich strony. Nie wiem dlaczego nadal tam widnieje - mówi Krzysztof Woś.

W CV założycielki kancelarii, która wcześniej zasiadała w zarządzie Loan Me, widnieje natomiast informacja: „prawnik w Narodowym Banku Polskim i wiodących kancelariach prawnych”.