„PB”: Został pan szefem nowego regionu Europa Centralna, który rozciąga się od Morza Północnego do Śródziemnego. Są w nim nawet Niemcy...
Peter Bakenecker: Dywizja obejmuje 12 krajów, tzn.: Polskę, Węgry, Czechy, Słowację, Słowenię, Niemcy, Szwajcarię, Austrię, Grecję, Cypr, Maltę i Liechtenstein. To bardzo zróżnicowana część Europy. Jeśli spojrzeć na mapę, to wszystkie te kraje tworzą centrum kontynentu. Można powiedzieć, że to serce Europy. Jest to obszar o bardzo odmiennej charakterystyce od innych regionów. Od największych gospodarek Europy do najmniejszych. Od krajów o zaawansowanym rozwoju płatności elektronicznych do tych, które szybko nadrabiają. Na Zachód mamy Wielką Brytanię, rynek mocno rozwinięty, który jest poza UE. Kraje nordyckie to zupełnie inny region, bardzo zaawansowany, jeśli chodzi o płatności. Wszystkie kraje z własnymi przyzwyczajeniami i metodami płatności.
W Europie Centralnej mamy miks rynków o różnych modelach płatniczych, w których rozwijamy nasz biznes. Mamy tu mocne relacje ze stałymi klientami, chcemy pozyskiwać nowych. Rynek jest konkurencyjny, chłonny na nowości, których jest coraz więcej. Z całą pewnością jest to region, gdzie chcemy silnie zaznaczyć naszą obecność i w niego inwestować.

Jakie jest uzasadnienie dla łączenia tak różnych rynków, jak Niemcy, Polska, Szwajcaria, Grecja?
Wszędzie nasze priorytety biznesowe są takie same, jeśli chodzi o rozwijanie usług płatniczych. Wszędzie oferujemy te same rozwiązania, działamy w obowiązujących reżimach regulacyjnych. Połączenie wszystkich rynków w jeden klaster wydaje się bardzo sensowne. Uczymy się od siebie nawzajem i wykorzystujemy nasze doświadczenia. Chcemy zwiększać udziały rynkowe, ale też inwestować. Planujemy budowę hubów Mastercarda w wybranych krajach. Prawdopodobnie jeden powstanie w Warszawie, kolejne na Węgrzech i w Grecji.
Jaka jest specyfika tego regionu? Czymś szczególnym różni się innych?
To jedna z najszybciej rosnących dywizji w Europie, o bardzo zróżnicowanej charakterystyce, jeśli chodzi o płatności. Są rynki z dużym udziałem systemów krajowych, są takie, gdzie karta krajowa w ogóle nie jest znana. W niektórych krajach mocno rozwijają się płatności zbliżeniowe, w innych szybko postępuje proces tokenizacji kart. Jednym słowem, mamy wszystkiego po trochu, co pozwala nam przyjrzeć się jak sprawdzają się poszczególne rozwiązana i lepiej dopasować ofertę do potrzeb partnerów.
Poza tym mamy w naszym regionie mocne partnerstwa, jak Blik, Twisto, N26 w Niemczech czy inne fintechy. Działają tutaj duże grupy bankowe, ale także silne lokalne banki, z którymi chcemy rozwijać biznes.
Być może powstanie European Payment Initiative (EPI) pozakartowy system płatniczy, wspierany przez Komisję Europejską i duże banki, jak BNP Paribas i Deutsche Bank. Jaki może on mieć wpływ na wasz biznes?
Często słyszę to pytanie, w którym zawiera się pewien podtekst, że jest to inicjatywa będąca w kontrze do biznesu Mastercarda. Po pierwsze — chcę wyjaśnić, że dla nas takie inicjatywy nie są niczym nowym, bo od lat współpracujemy z różnymi krajowymi systemami płatniczymi, np. w Niemczech i na wielu innych rynkach. Po drugie — projekt EPI znajduje się na bardzo wczesnym etapie i cały czas trwa dyskusja co do kształtu, a nawet potrzeby powołania takiej platformy. Kilka banków, które początkowo wspierały inicjatywę, zrezygnowało z udziału w dalszych pracach.
Jesienią ubiegłego roku Mastercard w ramach pilotażu zaoferował na kilku rynkach usługę płatności odroczonych. Jak to się ma do projektu, nad którym pracuje Polski Standard Płatności (PSP)?
Płatności odroczone to interesująca usługa, która ostatnio jest na ustach wszystkich. Wierzymy, że dysponując tak rozległym systemem, siecią kontaktów z 80 mln merchantów, obsługując 3 mld użytkowników kart globalnie, możemy być ważnym graczem na tym rynku. Inne firmy działające w branży mają znacznie mniejszą bazę kontaktów. Współpracując z wydawcami kart możemy zbudować sprawny system płatności odroczonych na różnych rynkach. Jest to oferta szczególnie interesująca właśnie dla banków, ponieważ relację z klientem zachowuje bank, który znacznie lepiej go zna, rozumie jego potrzeby, jest w stanie oszacować ryzyko znacznie lepiej niż zewnętrzny dostawca płatności odroczonych. Uważamy, że jest to propozycja typu win-win dla banków i merchantów. Bankom daje możliwość zaoferowania i rozwijania ciekawego produktu, sprzedawcom umożliwia zwiększenie obrotów przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa i zaufania partnerów finansowych.
Czy w Polsce zaoferujecie usługę bezpośrednio bankom, czy w ramach PSP?
Na razie jesteśmy w fazie pilotażu w Australii, USA i Wielkiej Brytanii, planujemy wprowadzenie tej usługi na kolejnych rynkach, w tym w Polsce. Jesteśmy jednym z inwestorów w PSP i wspieramy wszystkie projekty, nad którymi pracuje spółka, ale usługa, o której rozmawiamy, jest rozwijana przez Mastercard.
Płatności odroczone są rozwiązaniem płatniczym, z którego można korzystać nie mając w ogóle karty. To samo dotyczy płatności Blikiem. Koniec karty wydaje się być bliżej niż dalej. Gdzie jest miejsce dla takich firm, jak Mastercard i Visa w przyszłości?
Fizyczna postać karty zniknie w nieodległej perspektywie, natomiast wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem transakcji, pewnością, że pieniądze dotrą do odbiorcy, zadania dotyczące przeciwdziałania oszustwom, wyłudzeniom, nadużyciom będą być może odgrywały większą rolę niż dzisiaj. Poza tym karta już jest tylko jednym z instrumentów płatniczych: mamy aplikacje, przelewy, płatności odroczone. Mastercard nie jest już tylko organizacją kartową, tylko operatorem sieci umożliwiającej i ułatwiającej realizację płatności między uczestnikami rynku, niezależnie od metody płatności. Bardzo ważnym komponentem naszego biznesu są aktywności nie do końca związane z obsługą płatności, jak bezpieczeństwo, doradztwo, analiza danych i usługi konsultingowe.
Jest pytanie o koszt transakcji i prowizję dla pośrednika. Na rynku jest silna tendencja i do cięcia kosztów, i do eliminacji pośredników.
Koszt niekoniecznie jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na wybór metody płatności. Jest to często podnoszony argument, a mam wrażenie, że niekoniecznie trafiony. W 2015 r. opłaty interchange zostały w istotnym stopniu obniżone i w efekcie koszt rozliczeń kartowych nie jest wyższy, a często znacznie niszy niż innych, nazwijmy to, alternatywnych sposobów płatności, np. opłat pobraniowych, które na wielu rynkach mają wciąż istotny udział w rozliczeniach. Jeśli porównamy koszt transakcji z kosztami sprzedaży, uwzględnimy bezpieczeństwo, jakie zapewnia system kartowych płatności, zarówno dla merchanta jak też kupującego, to ostateczny rachunek jest oczywisty. Celem merchanta jest maksymalizacja sprzedaży, którą my pomagamy osiągnąć przez bezpieczny system obsługi płatności. Kupujący chce mieć pewność, że pieniądze trafią do sprzedawcy. Dodatkowo oferujemy mu zabezpieczenie w postaci charge back w razie problemów z realizacją zamówinia.
W ubiegłym roku Mastercard nawiązał współpracę z kilkoma platformami kryptowalutowymi. Czy płatności kryptowalutowe to kolejna metoda płatności jaką wprowadzicie?
Bardzo uważnie obserwujemy rynek kryptowalut.. Od dłuższego czasu współpracujemy z wieloma systemami kryptowalutowymi, oferując możliwość podłączenia do rachunku kryptowalutowego karty debetowej czy kredytowej. Umożliwiamy realizację wypłat gotówkowych z dostosowanych do kryptowalut bankomatów. Wszystko to związane jest z w pełni uregulowanym rynkiem walut fiat.
Planujemy również wprowadzić kryptowaluty do naszego systemu, ale tylko takie, które działają w zgodzie z wymogami regulatorów. Prawdopodobnie będą to cyfrowe waluty banków centralnych.
Jaki wpływ na biznes Mastercarda i rynek płatności ma wojna w Ukrainie?
Ukraina jest jednym z otwartych na innowacje najdynamiczniej rosnących rynków płatności elektronicznych z szybko rosnącym udziałem kart zbliżeniowych i tokenizowanych. Wysoki poziom ukartowienia pomógł uchodźcom z Ukrainy w pierwszych, najtrudniejszych dniach po opuszczeniu ojczyzny, ponieważ system bankowy i system kartowy funkcjonowały bez zakłóceń, zapewniając dostęp do pieniędzy.
Naszym priorytetem od wybuchu wojny jest bezpieczeństwo naszych ukraińskich pracowników. Zaprosiliśmy ich do naszych biur na całym świecie. Wielu pracuje obecnie z biura w Warszawie. Po agresji na Ukrainę Mastercard zawiesił działalność w Rosji.