W miarę pogłębiania się ekonomicznych skutków koronawirusa i braku pomocy federalnej w zasięgu wzroku, przedstawiciele największego systemu masowego transportu w kraju twierdzą, że muszą podjąć radykalne kroki. Jeżeli Metropolitan Transportation Authority nie uzyska pomocy od rządu, będzie musiał wprowadzić cięcia w rozkładzie jazdy, podwyższyć ceny biletów i zwolnić nawet 9,3 tys. swoich pracowników.
Skala cięć grozi poważnymi zakłóceniami dla osób dojeżdżających do pracy i może utrudnić ożywienie gospodarcze miasta nawet po ustąpieniu pandemii. Pasażerowie płaciliby więcej i czekali dłużej na metro, autobusy i pociągi podmiejskie.
„Był to niewątpliwie jeden z najtrudniejszych budżetów, jakie MTA kiedykolwiek musiał opracować w jednym z najbardziej niezwykłych i niepewnych okresów” - powiedział dyrektor generalny Pat Foye.
Potencjalne zmiany zaczną się w maju przyszłego roku i wpłyną na sieć, która obsługuje 15-milionową aglomerację stanowiącą jedną trzecią użytkowników transportu zbiorowego w USA. Likwidacja 9,3 tys. miejsc pracy zmniejszyłaby siłę roboczą MTA o około 13 proc.