O czym mówi Wall Street 32/2023

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-08-11 16:25

Spór o to, co dalej z akcjami, rozgorzał na dobre. Argumentów obu stronom nie brakuje – pesymiści wskazują na istotny odpływ kapitału z giełdy, optymiści zauważają dużą aktywność spekulantów. Zapraszamy na przegląd najnowszych informacji ze świata amerykańskich finansistów.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Morgan Stanley

Nie pierwszy już raz największym niedźwiedziem wśród dużych instytucji jest Morgan Stanley. Zespół strategów banku inwestycyjnego, na którego czele stoi Mike Wilson, pesymistyczny był już w zeszłym roku. Wtedy jednak to podejście było słuszne i rozsławiło specjalistów, natomiast w tym roku okazało się kompletnym niewypałem. Indeks S&P 500 podniósł się tyle, ile zdaniem Mike’a Wilsona miał spaść, czyli około 17 proc.

Nie ma co jednak rozliczać eksperta z błędów, szczególnie, że publicznie się do nich przyznał. Zastanowić się można natomiast, czy cokolwiek się na nich nauczył. Podtrzymał bowiem swoje negatywne podejście do rynku akcji - w nowym liście do klientów wskazuje na duże wydatki rządowe jako największe zagrożenie dla giełdy, ponieważ sztucznie podbijają wzrost gospodarczy i fałszują obraz kondycji finansowej Stanów Zjednoczonych, która w rzeczywistości jest katastrofalna.

Gdy inwestorzy zobaczą słabsze niż oczekiwano wzrost gospodarczy i poprawę zysków spółek, to zdadzą sobie sprawę z powagi sytuacji. Dodatkowym impulsem do wyprzedaży będzie pęknięcie bańki związanej z AI – tak twierdzi Edward Stanley, zespołowy kolega Mike’a Wilsona, posiłkujący się danymi historycznymi. Zwykle w bańce mediana wzrostu najpopularniejszych spółek wynosi 154 proc. w ciągu trzech lat przed szczytem, tymczasem Nvidia, symbol rewolucji związanej ze sztuczną inteligencją podrożała w tym okresie 200 proc.

Bank of America

Bank, którego stratedzy w tym roku również nie trafili z pesymistyczną prognozą dla rynku akcji, dostarczyli właśnie dane mające potwierdzić, iż inwestorzy uwierzyli strategom Morgan Stanley i zaczęli pozbywać się walorów. Prywatni klienci instytucji drugi tydzień z rzędu sprzedali więcej akcji niż kupili. Szczególnie chętnie pozbywali się udziałów w spółkach europejskich. Warto jednak zauważyć, że wpływy do funduszy akcyjnych mimo wszystko były dodatnie. Największym zainteresowaniem cieszyły się te inwestujące w spółki technologiczne – w ciągu czterech tygodni przyciągnęły aż 6 mld USD nowych środków.

JPMorgan

Dużą uwagę do tych ostatnich liczb przywiązują z pewnością instytucje, które do giełdy są nastawione pozytywnie. Nie jest ich mało, natomiast każda kieruje się trochę innym myśleniem. Stratedzy JPMorgana uważają, że po najnowszym odczycie inflacji CPI w USA, który wyniósł 3,2 proc., możemy się spodziewać długotrwałej dobrej koniunktury giełdowej. Odczyty będą stopniowo spadać do 2 proc., czyli celu inflacyjnego, który nadejdzie w przyszłym roku i wywoła wśród inwestorów euforię. Ci, którzy teraz zajmą pozycje, mogą liczyć na atrakcyjną dodatnią stopę zwrotu w długim terminie.

Deutsche Bank

Równie przyszłościowe myślenie przedstawił Binky Chadha, główny strateg Deutsche Banku. Mimo że podtrzymał swoją bazową prognozę, która przewiduje, że S&P 500 zamknie rok na poziomie 4500 pkt (30 pkt wyżej niż jest obecnie), to bierze pod uwagę bardziej optymistyczny scenariusz. Jeżeli okaże się, że Fed umiejętnie powstrzymał inflację i nie spowodował przy tym recesji, wskaźnik może podskoczyć nawet do 5000 pkt. Jest to prawdopodobne, zważając na stosunkowo dobre wyniki spółek za dwa ostatnie kwartały i widoczną już dodatnią rewizję prognozowanych przez analityków przyszłych zysków.

Goldman Sachs

Na potencjalne skutki cyklu podwyżek stóp przyjdzie jeszcze poczekać, podobnie jak w przypadku ustawy o redukcji inflacji, którą w ubiegłym roku podpisał Joe Biden, prezydent USA. Jednym z jej założeń były spore inwestycje w walkę ze zmianą klimatu, których zdaniem Briana Singera, analityka Goldman Sachsa, inwestorzy jeszcze nie wycenili. Specjalista przewiduje, że do spółek związanych z technologią wykorzystywaną przy produkcji energii odnawialnej przez kolejną dekadę wpłynie 3,3 bln USD środków, dziesięć razy więcej niż oczekiwano. Mimo to kursy większości spółek, które mogą liczyć na dotacje, rosły w tym roku równo z rynkiem.

Citi

Zdaniem Chrisa Montagu, stratega Citi, nie ma co wybiegać w przyszłość, bo zanim poznamy długoterminowe efekty dwóch wspomnianych trendów, zaskoczy nas lekka giełdowa zwyżka. Jego zdaniem słabe zachowanie kursów w ostatnich dniach i redukcja byczych pozycji na kontraktach terminowych ograniczyły ryzyko chaotycznej wyprzedaży i dały szansę na lekkie odbicie lub brak reakcji w przypadku złych wieści, takich jak ostatnia obniżka ratingu kredytowego USA, dokonana przez Fitch Ratings.

Cokolwiek by się działo

Dowodem na to, że inwestorzy gotowi są na zakupy, ma być sytuacja spółki WeWork, której akcje w czwartek, 10 sierpnia, podskoczyły o 44 proc. zaraz po tym, jak ogłosiła, że może mieć spore trudności z utrzymaniem działalności i grozi jej niewypłacalność. Wszystko wskazuje na to, że za ruch odpowiedzialni są spekulanci lubujący się w spółkach memowych, inwestujący masowo wbrew rynkowi. W tym roku podbijali już wyceny takich podmiotów jak Tupperware Brands czy Revlon, które również były na skraju bankructwa.

Warto odnotować fakt, że dotychczas drobni inwestorzy, którzy zmawiają się na forum “WallStreetBets” dostępnym na platformie Reddit, mieli w zwyczaju skupować spółki, na których spadek kursów grały duże fundusze. Liczba krótkich pozycji na walorach WeWorka jest jednak stosunkowo mała. Ciężko wyciągnąć jednoznaczne wnioski z zachowania spekulantów, które zdaniem Steve’a Sosnicka, głównego stratega Interactive Brokers, nie jest racjonalne. Niektórzy wskazują, że masowy skup akcji, który nie był motywowany chęcią zrobienia na złość dużym instytucjom, może dowodzić dobrych nastrojów graczy giełdowych.