Przepowiednia Wall Street zaczęła się realizować

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-08-09 20:00

Większość dużych firm zarządzających aktywami przedstawiła optymistyczne prognozy dla akcji z rynków wschodzących. Kapitał już tam płynie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jaką odważną prognozę przedstawiły firmy zarządzające aktywami
  • czym udowodniły swoje przekonanie
  • jakie są pierwsze efekty
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Po zeszłorocznej wyprzedaży na wszystkich aktywach z rynków określanych powszechnie jako emerging markets nie było mowy, aby w 2023 r. scenariusz się powtórzył. Mimo wszystko, podejście strategów z początku było ostrożne - w raportach publikowanych w styczniu powszechne były dość neutralne prognozy, lekko faworyzujące obligacje. W ciągu sześciu miesięcy wiele się jednak zmieniło. Każdy, kto z większą dokładnością śledził zaktualizowane prognozy grubych ryb z Wall Street na II półrocze z pewnością zauważył, że w akcjach z rynków wschodzących pokłada się teraz największą nadzieję.

Kilka powodów

Prawdopodobnie najbardziej byczo nastawiony do akcji składających się na indeks MSCI Emerging Markets jest BlackRock, największa na świecie firma zarządzająca aktywami. Zdaniem jej strategów sprawa jest prosta: trzeba wybrać rynki wschodzące, ponieważ rozwiniętym szkodzić będą słaby wzrost gospodarczy i inflacja. Ponadto na korzyść akcji z tych pierwszych przemawiają polityka pieniężna i niezwykle atrakcyjne wyceny.

Szczególnie z drugim argumentem zgadza się JPMorgan, którego stratedzy wskazują, że po uwzględnieniu prognozowanych rocznych zysków akcje z rynków wschodzących notowane są z 30-procentowym dyskontem do rynków rozwiniętych, często też w słabych, tanich walutach w porównaniu do dolara. Na ich korzyść przemawia też polityka monetarna, której zacieśnianie rozpoczęto dość wcześnie, dzięki czemu w grę wchodzą pierwsze obniżki stóp. Dodatkowym smaczkiem są dywidendy, których średnia stopa jest zdecydowanie wyższa niż w przypadku spółek z takich państw, jak USA czy Wielka Brytania.

Oczekiwanie pozytywnych warunków makroekonomicznych na rynkach wschodzących - mocnego wzrostu gospodarczego, niskiej inflacji i sprzyjającej polityki pieniężnej - potwierdza Morgan Stanley, którego specjaliści uważają, że przy umiejętnym doborze portfela, skupieniu się na spółkach technologicznych oraz z sektora zdrowotnego, o atrakcyjnych wycenach, w grę wchodzi dodatnia dwucyfrowa stopa zwrotu w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Dokładnie to samo mówię eksperci Citi, którzy zalecają “przeważaj” dla akcji w Brazylii i Chinach.

Jak inwestować

W Polsce dostępnych jest kilka rozwiązań z ekspozycją na rynki wschodzące. PKO TFI ma w ofercie fundusz PKO Akcji Rynków Wschodzących, który jako benchmark traktuje indeks MSCI Emerging Markets, natomiast w składzie posiada takie aktywa, jak akcje, jednostki funduszy czy kontrakty, dobrane przez zarządzającego na rynkach w Indiach, Meksyku, Brazylii czy Tajwanie. Minimalna wpłata to 100 zł. Bardzo podobne wehikuły oferują również Santander TFI oraz Rockbridge TFI.

Instrument o nieco innym profilu proponuje Skarbiec TFI. Skarbiec Emerging Markets Opportunities większość środków bezpośrednio inwestuje w tytuły uczestnictwa funduszu JP Morgan - Emerging Markets Opportunities. Nie posiada benchmarku, a cena wejścia to 1 tys. zł.

Nie brakuje również funduszy, które inwestują w dług na rynkach wschodzących. Mimo że zdaniem strategów nie jest to teraz preferowany wybór, część z nich radzi doważać również obligacje z takich państw, jak Indie czy Chiny. Dokładnie to robią takie wehikuły, jak Generali Obligacje: Globalne Rynki Wschodzące czy PZU Dłużny Rynków Wschodzących.

O uwagę inwestorów walczą również platformy tradingowe, takie jak XTB, eToro czy Plus 500, które oferują dostęp do najpopularniejszych ETF opartych na akcjach rynków wschodzących, takich jak iShares MSCI Emerging Markets czy VWO Vanguard FTSE Emerging Markets.

Widać ruch

Najwięksi asset menedżerzy nie są gołosłowni. Dane potwierdzają wzmożone zainteresowanie rynkami wschodzącymi oraz dość wyraźną tendencję do faworyzowania akcji. Od początku lipca 2023 r. obligacje z rynków wschodzących, szczególnie notowane w lokalnych walutach, idą w odstawkę. To akcje przyciągają najwięcej kapitału - Bank of America poinformował, że w tygodniu zakończonym 2 sierpnia wpłynęło do nich 4,1 mld USD. Tylko w Stanach Zjednoczonych do funduszy ETF inwestujących w walory spółek z rynków wschodzących w lipcu inwestorzy wpłacili 2,61 mld USD.

Głównym powodem zainteresowania są czynniki krótkoterminowe, takie jak koniec cyklu monetarnego czy spadek inflacji, natomiast nie bez znaczenia jest też spojrzenie przyszłościowe. Warunki makroekonomiczne mają sprzyjać rozwojowi takich państw, jak Indie, Chiny czy Brazylia. Mocna lokalna konsumpcja i duże zagraniczne inwestycje powinny wspierać zyski spółek. Według danych agencji Bloomberg analitycy oczekują, że kraje wschodzące w ciągu kolejnych trzech lat średnio rocznie będą się rozwijać o 3 pkt proc. szybciej niż kraje rozwinięte.

Nic więc dziwnego, że indeks MSCI Emerging Markets podniósł się w ubiegłym miesiącu o 6 proc., najwięcej od stycznia. Dla porównania, indeksy śledzące obligacje z rynków wschodzących notowane w dolarze oraz lokalnych walutach nie urosły więcej niż 2 proc. To pokazuje, że nie chodzi o sam rodzaj rynku, ale konkretne aktywa – akcje, z których w 2022 r. inwestorzy wycofali 5,7 mld USD.

Inwestorzy szczególnie upodobali sobie akcje z Ameryki Łacińskiej, ponieważ są tanie i korzystają z gołębiej polityki banków centralnych. Wycena głównego indeksu akcji brazylijskich jest o 25 proc. niższa od średniej dla ostatniej dekady, a tamtejsi bankierzy właśnie ogłosili większą obniżkę stóp niż się spodziewano. Jeszcze ciekawiej jest w Chile, gdzie stopy obniżono jeszcze bardziej, a mimo to akcje są tańsze - wycena jest o 27 proc. niższa od 10-letniej średniej.

Dużo uwagi przyciągają też Chiny, Tajwan i Korea Południowa. Tam inwestują przede wszystkim gracze giełdowi, którzy wierzą w miękkie lądowanie amerykańskiej gospodarki, pozwalające utrzymać import towarów powiązanych z sektorem technologicznym. Trochę mniejszym zainteresowaniem niż zwykle cieszą się Turcja czy Egipt, którymi inwestorzy mogą się zainteresować dopiero wtedy, gdy zobaczą szczyt stóp procentowych w USA.

To już się dzieje
Eryk Szmyd
Analityk XTB
To już się dzieje

Choć gospodarka Chin rozczarowuje w tym roku, co najmniej kilka krajów z rynków wschodzących zasługuje na uwagę. Wśród nich bez wątpienia są Indie, które w tym roku stały się najludniejszym państwem na świecie lub Polska, której PKB wykazuje bardzo wysoką odporność na tle gospodarek strefy euro, przy niskim bezrobociu.

Słabnący amerykański dolar daje wiatr w żagle rynkom wschodzącym. Za inwestycją przemawiają rosnąca liczba ludności, rozkręcający się przemysł oraz rekordowa wymiana handlowa między Chinami a USA. Globalne firmy nadal chcą ze sobą handlować i szukają sposobów na zwiększenie marż, a to działa na korzyść rozwijających się państw.

Mówiąc o rynkach wschodzących inwestorzy często myślą o Chinach, które przez wiele lat przyciągały zainteresowanie globalnego kapitału. Coraz bardziej istotne są jednak Indie czy Brazylia. Przede wszystkim Indie wydają się istotnym zagrożeniem dla pozycji Chin wśród rynków rozwijających się. Doskonale widać to na przykładzie Apple’a, który ma coraz większe przychody z Indii.

W perspektywie długoterminowej na kondycję gospodarki wpływa dzietność, czy też liczba osób w wieku produkcyjnym. Od tej strony widać zainteresowanie gospodarkami afrykańskimi. Z ogólnego zainteresowania emerging markets korzysta także Europa oraz wybrane regiony Chin - Singapur oraz Hongkong.