Legendarny już żyrandol w pałacu prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu, wiszący na środku Sali Kolumnowej śmiało można uznać za słońce polskiej państwowości. Ogrzewa ono nominacje kolejnych rządów, sędziów, profesorów, generałów etc. Zobrazowane na powyższych zdjęciach spotkania kandydatów na prezydenta z organizacjami biznesowymi odbywały się dosłownie o rzut beretem od owego słońca. Bronisław Komorowski jeszcze przed pierwszą turą głosowania gościł w hotelu Bristol, w prostej linii sto metrów od żyrandola. Wczoraj zaś Jarosław Kaczyński rozmawiał z Kongresem Przedsiębiorczości (patrz tekst obok) w Hotelu Europejskim po drugiej stronie ulicy, czyli o sto metrów dalej niż Komorowski. To niezwykła symbolika — na dwie doby przed głosowaniem sondaże informują, że do pałacu nieco bliżej kandydatowi PO.
Miejsca obu spotkań symbolizują również inny wątek, bezpośrednio nawiązujący do poglądów kandydatów na najważniejsze kwestie gospodarcze i społeczne kraju. Bristol to należąca do obcego kapitału światowa ekstraklasa, najwyższy sznyt i szyk. Europejski zaś po pół wieku wrócił w ręce polskiego rodu, ale stał się obiektem z patriotyczną przesadą siermiężnym. I to właśnie ten budynek nieprzypadkowo wybrał na swoją główną kwaterę kandydat PiS. Tak oto podział na elektoraty przebiega nie tylko przez całą Polskę między wielkimi miastami a prowincją, lecz symbolicznie nawet… środkiem najelegantszej ulicy stolicy.
Spotkania Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego z szefami organizacji biznesowych, rzecz jasna, nie zastąpiły rozmowy z milionami polskich przedsiębiorców, tych średnich, małych i całkiem mikro, stanowiących prawdziwą sól gospodarki. Należy jednak docenić, że potencjalni prezydenci chociaż pośrednio zwrócili się do wyborców tworzących produkt krajowy brutto. Niestety, w mniejszym gronie potwierdzili wrażenie z obu otwartych debat telewizyjnych — że gospodarka to dla nich ruchome piaski, w których bardzo trudno złapać grunt. Znacznie lepiej idzie im w polityce zagranicznej, obronnej czy w kwestiach społecznych. To bardziej stwierdzenie niż zarzut, zwłaszcza gdy przeczyta się konstytucyjne uprawnienia głowy państwa w obszarze gospodarki.
Osobiście z obu hotelowych spotkań zapamiętałem bardzo nieliczne nowalijki. Bronisław Komorowski jest dumny, że już w czasie internowania w Jaworzu w roku 1982 był zwolennikiem kapitalizmu, w odróżnieniu od całej reszty siedzącej tam zsocjalizowanej elity solidarnościowej. Z kolei Jarosław Kaczyński stawia odkrywczą tezę, że Polacy są mentalnie przygotowani do kapitalizmu.
W zdecydowanej większości wątków gospodarczych kandydaci na prezydenta odnosili się do działań rządów — Komorowski do obecnego, a Kaczyński do własnego. I było to dość logiczne, albowiem wciąż wypada przypominać, że 4 lipca wybierany jest organ, którego własna kreatywność gospodarcza jest niewiele większa od zera. Realne uprawnienia głowy państwa sprowadzają się do wyłaniania kandydata na prezesa NBP, powoływania członków RPP, pilnowania terminów uchwalania budżetu oraz podpisywania, wetowania lub słania do Trybunału Konstytucyjnego ustaw.
Dlatego obaj rywale mają po zwycięstwie 4 lipca zupełnie inne plany. Bronisław Komorowski otrzymał od Donalda Tuska proste zadanie: podpisywać ustawy i zapewnić rządowi chociaż półtora roku, do jesieni 2011, politycznego komfortu dla przeprowadzenia reform, zwłaszcza w ochronie zdrowia i finansach publicznych. Jarosław Kaczyński sam sobie wytyczył cel odwrotny — w okresie przejściowym blokować liberalne ustawodawstwo, a po nieuchronnym (oczywiście według samego PiS) zwycięstwie w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych podjąć dzieło przerwane w roku 2007. Obie strony absolutnie nie ukrywają, że zamierzają przejąć pełnię władzy państwowej, jako że w warunkach polskich kohabitacja po prostu się nie sprawdza.
Zapowiedzi kandydatów
Dobre dla firm
akceptacja rządowych planów reformy finansów publicznych
przywrócenie prestiżowej nagrody gospodarczej prezydenta RP
akceptacja dla zmian prawnych służących wyzwoleniu przedsiębiorczości
Złe dla firm
nieznajomość prawa gospodarczego
niefrasobliwość w wygłaszaniu sądów, które mogą mieć negatywny wpływ na rynki
Jarosław
Kaczyński
Dobre dla firm:
ograniczenie patologicznych przywilejów związkowych
zwiększenie roli organizacji pracodawców w konsultacjach projektów ustaw.
Złe dla firm:
sprzeciw wobec reformy przywilejów emerytalnych służb mundurowych i górników
sprzeciw wobec reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego
sprzeciw wobec szybkiego przyjęcia euro