Wojsko ześrodkowuje się w celu poniesienia strat — przekonywał nas niegdyś (dawno) nasz pan pułkownik od taktyki na studium wojskowym. Kiedy, przekonywaliśmy go, że musiałoby to być bardzo głupie wojsko żeby zbierać się specjalnie po to, by ponieść straty — bardzo się zdenerwował i pozostaliśmy przy zdaniach odrębnych. Podobnie musimy pozostać przy zdaniach odrębnych z prominentnym działaczem związków zawodowych na kolei, który przedstawił zupełnie nową definicję państwa. Jest ona o lata świetlne odległa od definicji Platona, Arystotelesa czy Machiavellego, a ma jedynie jakieś cechy wspólne z teorią rozwijaną przez Marksa i Engelsa, twórczo uzupełnioną przez Lenina.
Otóż jego zdaniem, związkowca, nie Lenina (chociaż może jednego i drugiego), państwo zostało powołane po to — i jest to jego podstawowy obowiązek — by... dopłacać do kolei regionalnych. A ponieważ, z niewiadomych przyczyn, państwo nie wypełnia swojej elementarnej powinności, zmusza tym samym związkowców do podjęcia akcji protestacyjnej. I tu kolejna niespodzianka: akcji podjętej dla... naszego, wszystkich pasażerów, dobra. Nic to, że pociągi stoją miast jeździć, opóźnienia idą w godziny... Przywoła się państwo do porządku i przywróci kolei (to też cytat) „świetność z lat siedemdziesiątych”. A kolejarze „będą żyli dostatniej” (to też z Gierka, też lata siedemdziesiąte).