Obserwacja produktu jest dobrym sposobem na zysk

Jarosław Kostrzewa
opublikowano: 2001-10-15 00:00

Obserwacja produktu jest dobrym sposobem na zysk

Analiza fundamentalna kojarzy się głównie ze złożonymi metodami wyceny przedsiębiorstwa, ślęczeniem nad raportami i bilansami czy też analizą gospodarki. Istnieje jeszcze jedna wyjątkowo prosta i wydaje się, że wiarygodna metoda, której warto się przyjrzeć. Opisuje ją w jednej ze swoich książek Peter Lynch — zaliczający się do grona najlepszych managerów funduszy w USA — którego osiągnięcia stawiane są na równi z osiągnięciami Warrena Buffetta. Peter Lynch wskazuje na prosty i zarazem interesujący sposób wyszukiwania tzw. tematów inwestycyjnych.

Metoda ta opiera się głównie na codziennej obserwacji. Sposób, w jaki obserwujemy otoczenie, może pomóc nam w znalezieniu firm, których produkty bądź usługi sprzedają się znakomicie i jest na nie duży popyt. Metoda ta działa też w drugą stronę — obserwacje rynku mogą przestrzec nas przed spółkami wypuszczającymi na rynek produkty o słabej jakości, nieatrakcyjnej cenie lub kiepskim serwisie.

Historia przedstawiona przez Lyncha miała miejsce w latach 70. w USA i dotyczyła firmy Hanes, która zajmowała się produkcją damskich rajstop. Peter Lynch trafił na tę firmę dzięki swojej żonie, która kupowała ten produkt, ponieważ rajstopy te były niezwykle wygodne.

Firma Hanes przeprowadziła badania wśród kobiet wychodzących z zakupami z supermarketów. Badania te ujawniły, że bardzo duży odsetek tych kobiet kupuje w supermarketach oprócz innych towarów również rajstopy. Większość z nich jednak nie pamiętała, jakiej marki produkt nabyły. Firma Hanes uświadomiła sobie, że jeśli w ten sposób produkt sprzedaje się fantastycznie, to warto popracować jeszcze nad rozpoznawalnością marki.

Do tej pory Hanes sprzedawał swoje rajstopy o nazwie L’eggs w sklepach specjalistycznych, a badania rynkowe wskazywały, że każda kobieta odwiedza taki sklep średnio raz na sześć tygodni. Tymczasem sklep spożywczy kobiety odwiedzały dwa razy w tygodniu, czyli dwanaście razy częściej. Tak więc droga do sukcesu wiodła przez sklepy i supermarkety. Firma Hanes zaczęła więc sprzedawać swój produkt przy kasach sklepowych obok gum do żucia, batoników i innych drobiazgów. Ustawiła tam stojaki, na których widniały plastikowe opakowania w kształcie jajka, w których znajdowały się rajstopy marki L’eggs. Dzięki takiemu posunięciu produkt ten był sprzedawany w całym kraju.

Trzy lata po tym, jak ten wyrób został wprowadzony na rynek, stał się on jednym z najlepiej sprzedających się na rynku. Produkt i sama firma stały się znane. Wiadomo też było, że akcje spółki Hanes są notowane na nowojorskiej giełdzie NYSE. Oczywiście po takich spostrzeżeniach należało w końcu zajrzeć do sprawozdań finansowych firmy: bilansu, rachunku zysków i strat oraz przepływów pieniężnych. Jak można się domyślać, liczby w sprawozdaniach tylko potwierdziły, że prosty pomysł sprzedaży przy kasach sklepowych był znakomity. Akcje firmy Hanes wzrosły sześciokrotnie zanim została ona przejęta przez Cosolidated Foods, obecnie Sara Lee. Peter Lynch jest przekonany, że akcje Hanesa wzrosłyby 50-krotnie, gdyby firma nie została przejęta.

O tym, jak świetnie sprzedają się produkty spółki Hanes, wiedziały miliony klientów. Niewielu jednak wykorzystało to, by zagrać na giełdzie. Nawet rok lub dwa po tym, jak sprzedaż rajstop L’eggs ruszyła całą parą, na akcjach spółki Hanes można było całkiem nieźle zarobić — co najmniej trzykrotnie. Jednak według Petera Lyncha, większość inwestorów była zajęta najbardziej gorącymi i modnymi spółkami i nikt nie miał czasu na szukanie trwałych wartości.

Sposób wskazany przez Petera Lyncha jest do zastosowania także na naszym rynku, oczywiście w przypadku spółek, których produkt jest dostępny w sprzedaży detalicznej. Mogą to być np. pralki, lodówki, garnitury, dżinsy, piwo, słodycze oraz wszelkie usługi. Wystarczy popytać znajomych lub sprzedawców w sklepach. Już wielokrotnie miałem okazję spotkać się z produktami firm, których to zakup szczerze mi odradzano ze względu na relatywnie niższą jakość i zawodność. Akcje tych producentów są notowane na GPW. Gdy spojrzałem ostatnio w sprawozdania finansowe jednej z tych firm okazało się, że sprzedaż znacznie spadła w stosunku do ubiegłych lat.

Zwykła i pospolita czasem wiedza może okazać się znacznie bardziej przydatna niż opasłe i dokładne analizy przeprowadzone przez zawodowych analityków. Warto o tym pamiętać.