Ochrona także dla gmin

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2012-04-27 00:00

Samorządowcy przygotowują projekt, który ma pomóc gminom z terenami chronionymi

W Polsce jest około 1200 gmin, których granice w różnym stopniu obejmują obszary chronione. Wiele z nich to nieduże gminy wiejskie, które nie mają dużych budżetów lub żyją z subwencji wyrównawczej, więc mają mniejsze możliwości inwestowania. Problem w tym, że ewentualne projekty inwestycyjne dodatkowo ogranicza obecność w tych gminach obszarów chronionych (np. programem Natura 2000 lub parków narodowych). Związek Gmin Wiejskich RP (ZGWRP) chce to zmienić. Tworzy projekt, który corocznie ma przeznaczać subwencje dla takich gmin.

— Projekt jest w fazie przygotowania. Wielu naszych przedstawicieli jeździ po Polsce, by spotykać się z samorządami i go promować. To inicjatywa obywatelska, więc będziemy potrzebowali dużej liczby podpisów. Chcemy, by na jesieni projekt znalazł się w parlamencie — mówi Edward Trojanowski, sekretarz generalny ZGW RP.

Reżim środowiskowy

Jego zdaniem, tereny chronione na obszarze gminy utrudniają jej rozwój i działanie. — Każda, nawet turystyczna inwestycja wymaga kosztownej analizy skutków oddziaływania na środowisko, a na to nie stać zwłaszcza mniejszych gmin, które nie dysponują dużymi środkami finansowymi — dodaje Edward Trojanowski.

Według ZGW RP, dochody samorządów na terenach prawnie chronionych są znacznie mniejsze niż samorządów w Specjalnych Strefach Ekonomicznych (SSE). Biorąc pod uwagę dochód samorządów w przeliczeniu na mieszkańca, różnica wynosi nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zdaniem Edwarda Trojanowskiego, ciekawe jest to, że gminy w SSE dostają rekompensaty finansowe, a gminy z obszarami chronionymi nie miały nawet wpływu na ustalanie granic tych terenów.

— Tymczasem rząd chciałby poszerzać tylko obszary chronione.Oczywiście to dobrze, ale trzeba brać pod uwagę, że wiąże się to z dodatkowymi kosztami dla samorządów. Nawet bogate Niemcy mówią, że nie będą poszerzać obszarów chronionych, ponieważ jest to kosztowne. W przypadku programu Natura 2000, by stworzyć obszar chroniony, nie potrzeba było zgody gminy, w której granicach taki obszar miałby się znaleźć, wystarczyła opinia samorządu, z którą tak naprawdę nikt się nie liczył, więc te obszary powstawały mimo negatywnych opinii gmin. To nie jest problem tylko gmin wiejskich, bo takie ograniczenia występują także w większych miastach — mówi Edward Trojanowski.

Opinię, że użytki ekologiczne stanowiące dużą część obszaru gminy, to dla niej duży problem, podziela prof. Michał Kulesza, partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.

— To nie tylko ogranicza rozwój gminy, tam tego rozwoju po prostu nie ma, bo na tych terenach nie można nic wybudować ani prowadzić działalności gospodarczej. Dochód gminy jest przez to mniejszy, choć wiele gmin wiejskich i tak ma minimalne dochody z PIT i żadnych z CIT. Mają takie same obowiązki jak inne, a ich mieszkańcy takie same prawa. Ale jak samorząd ma realizować swoje zadania, skoro nie ma na to środków? Jeśli państwo chce utrzymywać obszary chronione i uznajemy, że jest to w interesie publicznym, powinien także istnieć instrument, który pomagałby gminom w realizacji ich zadań publicznych — uważa prof. Michał Kulesza, który pracuje nad projektem subwencji.

Skąd pieniądze

Inicjatorzy projektu starają się o około 1 mld zł subwencji dla gmin na terenach chronionych. Skąd wziąć na to pieniądze? Edward Trojanowski uważa, że można je uzyskać chociażby z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska lub zwiększając z 38 do 50 proc. PIT, który ostatecznie wędruje do gmin.

— Wstępne plany przewidują, by subwencja ekologiczna była coroczna i wynosiła około 100 zł za hektar użytku ekologicznego. Zależnie od rodzaju obszaru kwota mogłaby się zmieniać, np. w przypadku terenów chronionych programem Natura 2000 mogłaby wynosić 150 zł za hektar, a obszarów chronionego krajobrazu 30 zł — tłumaczy Edward Trojanowski. Prof.

Michał Kulesza podkreśla, że 1 mld zł to na razie wstępne szacunki, a wdrożenie subwencji ekologicznej może być rozłożone w czasie. Pytany o szanse realizacji tego projektu odpowiada: — Jeśli takie gminy nie otrzymają pomocy, będzie to zwyczajnie degradacja części mieszkańców kraju i to dużej części, co zresztą już wyraźnie widać. W wielu krajach europejskich dotuje się samorządy działające na obszarach górskich, by zapobiegać ich wyludnieniu, zaś my nie mówimy o obszarach górskich, lecz o połowie Polski — sumuje prof. Michał Kulesza.

Jednak, co do pomysłu subwencji ekologicznych negatywnie wypowiada się resort środowiska. Na pytanie o potrzebę udzielania samorządom takich subwencji otrzymaliśmy odpowiedź: „W trakcie prac prowadzonych w poprzedniej kadencji Sejmu, które dotyczyły obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody, przedmiotem dyskusji była kwestia ewentualnych rekompensat w zamian za utworzenie lub powiększenie parku narodowego. [...] Minister Środowiska zaproponował odejście od pomysłu rekompensat, bo nie jest możliwe dokładne określenie wartości tych korzyści, przez co nie można ustalić wysokości ewentualnych rekompensat z tego tytułu. Poza tym wydaje się, że z punktu widzenia samorządów, lepszym rozwiązaniem jest stworzenie programu rozwoju regionu, który pozwoli na wskazanie możliwości rozwojowych oraz źródeł finansowania planowanych działań. Program rozwoju, jak projekt utworzenia lub powiększenia parku narodowego powinien być sporządzany z udziałem społeczeństwa. Umożliwi to wypracowanie rozwiązań satysfakcjonujących wszystkie zainteresowane strony, jak również, poprzez pokazanie korzyści płynących z utworzenia parku narodowego, przyczyni się do propagowania tej idei w społeczeństwie. Według wstępnych ocen, wymienione, ewentualne koszty są znacznie zawyżone”.