Fiskus już raz chciał objąć spółki komandytowe podatkiem dochodowym od osób prawnych. Teraz jest zdeterminowany, a eksperci wróżą im rychły koniec
Tylko do godz. 9 rano w najbliższy poniedziałek dano czas resortom i organizacjom pozarządowym, w tym przedsiębiorców, na zgłaszanie uwag do projektu zmian w trzech ustawach o podatku dochodowym. Upubliczniono go i skierowano do konsultacji wieczorem w minioną środę. Prawnicy, doradcy podatkowi i inni eksperci uważają, że wyznaczenie tak krótkiego okresu na ich ocenę jest po prostu nie fair. Zawarty w ustawach pomysł objęcia spółek komandytowych podatkiem dochodowym od osób prawnych (CIT) może mieć rewolucyjne znaczenie dla gospodarki, zwłaszcza dla wielu firm rodzinnych.



— Pozostawienie czterech dni, włącznie z weekendem, na analizę fundamentalnych zmian podatkowych nie jest partnerskim traktowaniem podatników — mówi Anna Turska, doradca podatkowy, wiceprezes kancelarii Ożóg Tomczykowski.
Jan Sarnowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów (MF), tłumaczy to „pilnością sprawy”.
— Zakłada się, że projektowane przepisy podatkowe będą obowiązywać od 1 stycznia 2021 r., a zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego (TK) dla ich skuteczności od tej daty niniejsza ustawa musi zostać opublikowana do końca listopada bieżącego roku — wyjaśnia wiceminister w piśmie do resortów i organizacji, ogłaszając start konsultacji.
Przeciw optymalizacji
Projekt autorstwa MF zapowiada nowelizację ustaw o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT) i od osób prawnych (CIT) oraz o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne. Do atrakcyjnych zmian — jak to określa projektodawca — można zaliczyć np. podniesienie limitu przychodów z 250 tys. EUR do 2 mln EUR, będących warunkiem możliwości opodatkowania działalności ryczałtem ewidencjonowanym. Poza tym przewidziano likwidację części warunków ograniczających prawo do korzystania z tej formy rozliczeń z fiskusem, np. z uwagi na rodzaj prowadzonego biznesu. Zapowiedziano też obniżkę niektórych stawek ryczałtu. Natomiast w ustawie o CIT resort proponuje podwyższenie limitu przychodów z bieżącego roku podatkowego, uprawniających do korzystania z obniżonej stawki podatku, czyli 9 proc., z 1,2 mln EUR do 2 mln EUR. Najważniejszą jednak zmianą jest pomysł nadania statusu podatnika CIT wspomnianym spółkom komandytowym, czyli podmiotom prawa handlowego zaliczanym do spółek osobowych.
Do tej kategorii należą również spółki jawne, partnerskie i komandytowo-akcyjne.Projektowana zmiana jest uzasadniana potrzebą dalszego uszczelniania systemu podatkowego i jest odpowiedzią — podkreśla MF — na tworzone przez podatników struktury optymalizacyjne. Przy czym trzeba wiedzieć, że podatkiem tym mają być objęte również spółki jawne, których wspólnikami nie są wyłącznie osoby fizyczne, ale tylko te, w których tożsamość wspólników podlegających podatkowi, bo partycypujących w zyskach spółki, nie jest znana polskim organom podatkowym i nie będzie ujawniona, co powoduje — podkreśla MF — możliwość uchylania się tych podmiotów z opodatkowania. Projektodawca wyjaśnia jednocześnie, że jeżeli w spółkach komandytowych powiązania między wspólnikami nie wskazują na optymalizacyjny cel ich utworzenia, zostaną z podatku zwolnione przychody ich komandytariuszy.
— Podatnikom prowadzącym działalność gospodarczą w formie spółki komandytowej zarzuca się stosowanie schematów optymalizacyjnych. Ciężko się z tym zgodzić, biorąc pod uwagę, że sytuacja podatkowa wspólników takiej spółki, będących osobami fizycznymi, nie różni się od sytuacji prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą — komentuje Anna Turska.
Podkreśla, że mikroprzedsiębiorcy płacą podatek dochodowy w postaci miesięcznych lub kwartalnych zaliczek, a wspólnicy spółek komandytowych będący osobami prawnymi też odprowadzają podatki, nawet dwukrotnie — raz od dochodu uzyskanego ze spółki osobowej, drugi raz przy wypłacie zysku wspólnikowi.
— Szafowanie argumentem o unikaniu opodatkowania czy agresywnej optymalizacji wynika z niezrozumienia istoty spółki komandytowej. Dla niektórych chyba zdumiewające jest to, że przedsiębiorca ponosi ryzyko, w tym osobistym majątkiem, i odpowiedzialność za swoje działania, podejmując określone decyzje na podstawie całokształtu okoliczności biznesowych, zaś podatki są wyłącznie jednym, i nie najważniejszym, z elementów kształtujących te decyzje — podkreśla wiceprezes kancelarii Ożóg Tomczykowski.
Przypomina, że w doktrynie prawa finansowego panuje w zasadzie powszechny pogląd, że nie można podatnikowi czynić zarzutu z powodu działań podejmowanych dla legalnego obniżenia ciężarów podatkowych.
— Czym innym jest sytuacja, w której podatnik działa sprzecznie z prawem, świadomie wprowadzając w błąd organy podatkowe. W tym jednak przypadku mają one przecież liczne narzędzia do walki z nadużyciami, w tym tak potężne,jak ogólna klauzula obejścia prawa podatkowego — zauważa Anna Turska.
Drugie podejście po latach
Jarosław Ziobrowski, adwokat i partner w kancelarii Kurpisz i Ziobrowski, twierdzi, że pomysł objęcia spółek komandytowych CIT będzie jedną z największych zmian podatkowych ostatnich lat. Jednocześnie przypomina, że taki plan pojawił się już w 2013 r., kiedy równocześnie procedowano nad opodatkowaniem również spółek komandytowo-akcyjnych. Ostatecznie zrezygnowano wtedy z nadania statusu podatnika CIT jedynie spółkom komandytowym. W rezultacie od 1 stycznia 2014 r. spółki komandytowo-akcyjne podlegają temu podatkowi.
— Wygląda na to, że spółki komandytowe będą podatnikami CIT już za 15 tygodni. To jest skandal — mówi adwokat.
Jak wyjaśnia, po tak krótkim czasie od ogłoszenia projektu zawarte w nim rozwiązanieniesie kosztowne konsekwencje dla spółek komandytowych. Oznacza w praktyce podwójne — w znaczeniu ekonomicznym — opodatkowanie dochodów wykazywanych z tytułu prowadzonej działalności. Poza tym nie daje możliwości łączenia przychodów i kosztów (z jednego źródła) u wspólników będących udziałowcami kilku spółek komandytowych (czyli ustalania wyniku podatkowego netto). Wreszcie rodzi przychód u wspólnika z racji wniesienia aportu do spółki.
— W takiej sytuacji w kolejnych latach spółki komandytowe stracą swój byt — prognozuje Jarosław Ziobrowski.
Prof. Adam Mariański, przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych (KRDP), także nie wróży dobrej przyszłości dla tych podmiotów.
— Z projektu wynika, że komplementariusz będzie podlegał podatkowi 19 proc., chociaż będzie też uprawniony do pomniejszenia go od dywidendy o zapłacony przez spółkę CIT w proporcji, w jakiej uczestniczy w jej zyskach tej spółki. Komandytariusz zostanie jednak opodatkowany dwukrotnie, a tym samym poziom obciążeń będzie taki, jak w spółce kapitałowej, do 34,4 proc. — wylicza przewodniczący KRDP.
Podkreśla, że gdy inny podatnik CIT ma udział większy niż 10 proc., to nie zostanie po raz drugi opodatkowany. Projekt MF zakłada, że wolna od podatku będzie kwota stanowiącą 50 proc. przychodów komandytariusza z udziału w zyskach spółki, nie więcej jednak niż 60 tys. zł przychodu przypadającego na jedną spółkę komandytową.
— Nie każdy będzie jednak mógł skorzystać z tego zwolnienia. Z uprawnionych do niego wyłączono komandytariuszy posiadających równocześnie udziały w spółce kapitałowej, np. z o.o. będącej komplementariuszem. Takie rozwiązania de facto oznaczają koniec struktur w formie sp. z o.o. sp.k. — prognozuje przewodniczący KRDP.
Wątpliwe korzyści
Jarosław Ziobrowski przewiduje, że korzyść podatkowa związana z prowadzeniemdziałalności w formie spółki komandytowej wystąpi najpełniej w przypadku, gdy komplementariuszem (wspólnikiem odpowiadającym za zobowiązania spółki bez ograniczenia) będzie spółka z o.o., której udział w zyskach spółki komandytowej wyniesie 1 proc., natomiast komandytariuszem — osoba fizyczna, będąca jednocześnie wspólnikiem spółki z o.o., partycypująca w 99 proc. zysków. W takim przypadku podwójnemu opodatkowaniu podlegać będzie jedynie niewielki zysk komplementariusza — spółki z o.o. (oraz jego dystrybucja do wspólników), a komandytariusz jako osoba fizyczna od osiąganego przez niego dochodu z prowadzonej działalności zapłaci PIT, mając możliwość wyboru jego liniowej stawki 19 proc.
— Jako alternatywę resort finansów zdaje się proponować tzw. estoński CIT, umożliwiający odroczenie opodatkowania do czasu wypłaty zysków. To jednak wydaje się być rozwiązaniem skierowanym do wąskiej grupy podatników i ma liczne wady — ocenia adwokat.
Odsyła zarazem do wyroku TK z 10 lutego 2015 r. (sygn. P 10/11). W uzasadnieniu do tego orzeczenia można przeczytać: „obowiązkiem ustawodawcy, ze względu na ochronę interesów w toku, jest ustanowienie przepisów, które umożliwią dokończenie przedsięwzięć rozpoczętych stosownie do przepisów obowiązujących w chwili ich rozpoczynania albo stworzą inną możliwość dostosowania się do zmienionej regulacji prawnej”. Zdaniem TK — komentuje Jarosław Ziobrowski — ustawodawca nie może zaskakiwać podatników i dokonywać zmian, których nie mogli oni przewidzieć.
Przedsiębiorcy muszą mieć zagwarantowaną możliwość dokończenia przedsięwzięć podjętych na podstawie wcześniejszych regulacji prawnych. Adwokat podkreśla, że przy podejmowaniu decyzji biznesowych działali bowiem w zaufaniu do państwa i stanowionego przez nie prawa.
Sprawdź program konferencji "CFO Excellence 2020", 13 października 2020, online >>
Podpis: Iwona Jackowska