
Jak donosi agencja Reuters tylko u wybrzeży Hiszpanii i rejonie Morza Śródziemnego czeka na rozładunek ponad 35 gazowców ze skroplonym gazem ziemnym (LNG). W samej Zatoce Kadyksu znajduje się osiem takich jednostek, a tymczasem Hiszpania w tym tygodniu dysponuje jedynie sześcioma slotami rozładunkowymi w swoich terminalach regazyfikacyjnych. Oznacza to, że zaledwie mniej niż 1/5 z oczekujących statków może liczyć na szybką „obsługę”.
Reuters podkreśla, że Hiszpania dysponuje największą zdolnością regazyfikacyjną w Unii Europejskiej, stanowiącą 33 proc. całości LNG i 44 proc. pojemności magazynowej LNG.
Tymczasem jeszcze dziesiątki innych gazowców czeka w pobliżu innych europejskich terminali.
Zdaniem ekspertów, jeśli sytuacja nie ulegnie znaczącej, a co ważne szybkiej, poprawie, statki te mogą zacząć szukać alternatywnych portów poza Europą, aby rozładować swój ładunek.
Szacuje się, że w pływających magazynach jest obecnie ponad 2,5 mln ton gazu – powiedział Oystein Kalleklev, dyrektor generalny armatora FLEX LNG Management.
Głównym problemem jest brak odpowiedniej liczby zakładów regazyfikacji lub gazociągów łączących kraje posiadające takie instalacje z innymi rynkami europejskimi. A to oznacza, że pływający na morzu LNG nie może być używany.
Sytuację dodatkowo skomplikował spadek popytu na LNG zgłaszanego przez przemysł wraz ze spowalniającą europejską gospodarką i niższe niż zakładano zużycie przez gospodarstwa domowe z powodu dobrych warunków atmosferycznych.