ONZ prognozuje pierwszy spadek emisji gazów w historii. To jednak wciąż za mało, by zatrzymać globalne ocieplenie

Tadeusz Stasiuk, Bloomberg
opublikowano: 2025-10-28 10:35

Ludzkość po raz pierwszy może realnie ograniczyć emisje gazów cieplarnianych – wynika z najnowszego raportu ONZ. Jednak nawet przewidywany spadek o 10 proc. do 2035 roku nie wystarczy, by utrzymać globalne ocieplenie poniżej granicy 1,5°C, uznawanej za punkt krytyczny dla klimatu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Według najnowszych prognoz Organizacji Narodów Zjednoczonych, globalne emisje gazów cieplarnianych mogą spaść o około 10 proc. do 2035 roku w porównaniu z poziomami z 1990 roku. To pierwszy w historii przypadek, gdy ONZ przewiduje faktyczny spadek emisji, a nie jedynie spowolnienie ich wzrostu.

Po raz pierwszy wyraźnie obniża się krzywą emisji, choć wciąż nie jest to tempo wystarczające – powiedział Simon Stiell, sekretarz wykonawczy Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC).

Eksperci podkreślają, że choć trend jest pozytywny, to różnica między tym, co już osiągnięto, a poziomem wymaganym do zatrzymania ocieplenia na bezpiecznym poziomie, wciąż pozostaje ogromna. Naukowcy szacują, że aby utrzymać globalne ocieplenie w granicach 1,5°C, emisje musiałyby spaść o co najmniej 60 proc. do 2035 roku.

Skutki zmian klimatu już teraz kosztują miliardy

Wzrost temperatur na świecie ma coraz bardziej odczuwalne skutki – zarówno społeczne, jak i ekonomiczne. Fale upałów, susze i powodzie powodują śmierć tysięcy ludzi oraz straty gospodarcze liczone w miliardach dolarów rocznie.

Najbliższy szczyt klimatyczny COP30 w Brazylii ma być momentem, w którym światowi liderzy spróbują znaleźć sposób na przyspieszenie działań. To tam omawiane będą konkretne mechanizmy ograniczania emisji oraz finansowania transformacji energetycznej.

Większość krajów wciąż bez planu

Raport UNFCCC opiera się na deklaracjach krajów odpowiedzialnych za około 80 proc. światowych emisji. Jak dotąd swoje cele klimatyczne – tzw. wkłady ustalone na szczeblu krajowym (NDC) – złożyły zaledwie 64 państwa, odpowiadające za jedną trzecią globalnych emisji.

Wśród nich znalazły się m.in. Brazylia, Wielka Brytania i Norwegia. Do ONZ trafił również amerykański plan przygotowany za kadencji prezydenta Joe Bidena, choć jego realizacja stoi pod znakiem zapytania po zmianie administracji w Waszyngtonie.

Najwięksi emitenci, tacy jak Chiny czy Indie, wciąż zwlekają z przedstawieniem nowych zobowiązań. Pekin zapowiedział redukcję emisji netto o 7–10 proc. w ciągu dekady, ale nie przekazał jeszcze formalnego planu ONZ. Z kolei Unia Europejska ma przyjąć wspólną strategię 4 listopada – już po publikacji raportu, ale przed COP30.

Światowy wysiłek wciąż za wolny

Jeśli obecne zobowiązania zostaną zrealizowane, globalne emisje mogą spaść o 17 proc. do 2035 roku w porównaniu z poziomami z 2019 roku. W takim scenariuszu większość krajów osiągnęłaby szczyt emisji przed 2030 rokiem i rozpoczęła gwałtowny spadek w kolejnych latach.