Sakakibara, obecnie prezes Instytutu Studiów Ekonomicznych Indii, uzyskał swój przydomek, z uwagi na zdolność wpływania na walutę, gdy był wiceministrem finansów Japonii w latach 1997-1999. Uważa on, że obecne osłabienie japońskiej waluty doszło trochę za daleko.
Poziom 155-160 to trochę za dużo. Jeśli tak się stanie, władze mogą, a być może nawet powinny interweniować – stwierdził Sakakibara, cytowany przez CNBC.
Tymczasem po wtorkowej decyzji BOJ o pierwszej od 17-tu lat podwyżce stóp procentowych i odejściu od ujemnych stawek procentowych jen mocno się osłabił, gdyż władze monetarne utrzymały swoje ultraluźne nastawienie. Dzisiaj wieczorem polskiego czasu o poziomie stóp procentowych zadecyduje z kolei amerykański FOMC. I choć mało kto liczy na zmianę stawek, różnica pomiędzy oprocentowaniem w Japonii i USA nadal pozostanie ogromna wywierając presję na osłabienie jena.
W środę kurs wymiany przebił poziom 151 jenów za dolara i jest najwyższy od czterech miesięcy. W stosunku do euro, jen osłabił się do poziomów nie widzianych od ośmiu lat.
Sakakibara twierdzi, że radykalna zmiana w polityce Banku Japonii powinna jednak w dłuższej perspektywie wspierać jena.
Myślę, że jen umocni się do 130 do końca tego roku lub na początku 2025 r. Okres deflacji w japońskiej gospodarce dobiegł końca. Rozpoczyna się czas trwalszej inflacji – powiedział były urzędnik ds. wymiany walut.