Państwo przegrywa na automatach

opublikowano: 18-10-2020, 22:00

35 tys. jednorękich bandytów i miliardowe wpływy do budżetu. Tak miało być. A jak jest? Działa 10 razy mniej maszyn. W 2019 r. dały państwu… 16,5 mln zł. Pomóc mogłyby zmiany prawne, ale na te się nie zanosi.

Przeczytaj i dowiedz się:

Na jakim etapie jest obecnie budowa sieci salonów gier należącej do Totalizatora Sportowego

Jakie były założenia przy jej powstawaniu

Dlaczego państwowy hazard nie cieszy się wielkim zainteresowaniem graczy

Jak spółka komentuje gorsze od zakładanych wyniki

Nowelizacja ustawy hazardowej, przyznająca monopol na prowadzenie sieci salonów gry na automatach Totalizatorowi Sportowemu (TS), weszła w życie 1 kwietnia 2017 r. Resort finansów zakładał, że państwowy gigant szybko zaleje kraj 35 tys. maszyn i głównie dzięki temu dodatkowe wpływy z podatku od gier już w 2019 r. sięgną 1,5 mld zł. Nie udało się…

NIEZREALIZO WANE OBIETNICE:
NIEZREALIZO WANE OBIETNICE:
Wejście Totalizatora Sportowego, którym kieruje Olgierd Cieślik, w biznes automatowy, miało przynieść przyniesie duże korzyści zarówno budżetowi państwa, jak też samej spółce. Na razie się one jednak nie pojawiły.
Fot. Marek Wiśniewski

Wojskowe fiasko

O tym, że projekt automatowy TS jest drastycznie opóźniony i prowadzony w sposób wzbudzający w branży hazardowej duże kontrowersje, pisaliśmy w „PB” kilkakrotnie. Najpierw, na początku 2017 r., Radosław Śmigulski, ówczesny p.o. prezesa TS, zapowiadał, że dostawcą automatów i systemu informatycznego do ich obsługi zostaną również państwowe, lecz niemające absolutnie nic wspólnego z hazardem Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1 (WZŁ). Kiedy zgodnie z przewidywaniami ekspertów nic z tego nie wyszło, w połowie 2018 r., czyli już za kadencji Olgierda Cieślika,obecnego prezesa, hazardowy gigant skorzystał z „zakupu interwencyjnego”.

W jego ramach TS nabył od niemieckiej firmy Merkur Gaming pierwsze 600 automatów wraz z systemem do ich obsługi autorstwa kanadyjskiej spółki Axes Network. Wybór tylko jednego dostawcy wzbudził jednak wielkie kontrowersje w branży. Pojawiły się głosy, że Merkur w ten sposób osiąga znaczną przewagę konkurencyjną. By je uciszyć, Totalizator przeprowadził następne postępowania zakupowe i wybrał kolejnych sześciu dostawców. Do dziś TS kupił od ich wszystkich łącznie prawie 3,5 tys. automatów. Czyli 10 razy mniej niż plany, o których można przeczytać w uzasadnieniu ustawy hazardowej.

Miliony, nie miliardy

Być może dlatego państwowy gigant bardzo oszczędnie opowiada o projekcie automatowym. Nasze pytania o wyniki tego sektora działalności, czy o średni miesięczny dochód z automatu, nie doczekały się odpowiedzi. Jakieś informacje udało nam się jednak odnaleźć w raporcie finansowym hazardowej spółki za 2019 r. Wynika z niego, że w ubiegłym roku klienci salonów z automatami wydali na gry łącznie 595,5 mln zł. Dużo? Niekoniecznie. Z tych pieniędzy aż 562,6 mln zł wróciło do graczy w postaci wygranych. Co oznacza, że realny przychód TS z jednorękich bandytów sięgnął 32,9 mln zł. Przy czym z tej kwoty TS musiał zapłacić 50 proc. podatku od gier, a więc zostało mu zaledwie niecałe 16,5 mln zł.

To przychody. A koszty? Na pytania o nie TS konsekwentnie nie odpowiada, ale raport spółki za 2019 r. i tu rozjaśnia sporo. Z analizy „PB” wynika, że w ubiegłym roku na projekt automatowy państwowy gigant wydał ponad 150 mln zł, czyli blisko 10 razy więcej niż na nim zarobił. W okresie budowy sieci salonów można by uznać to za normalność. Czy jednak np. w 2020 r. wyniki spółki w tym sektorze będą lepsze? Niekoniecznie.

Hybrydy, nie premium

W raporcie TS można przeczytać, że do 200 salonów, działających na koniec ubiegłego roku, w tym spółka chciała dołożyć kolejne 400. Pandemia sprawiła jednak, że plany trzeba było zweryfikować o 20 proc. w dół — do 320 placówek. Podobnie zapewne będzie z kosztami — zamiast planowanych 260 mln zł, TS wyda nieco ponad 200 mln zł. Ile z tego odzyska? Z danych Ministerstwa Finansów za pierwsze półrocze 2020 r. wynika, że w tym okresie przychody państwowej spółki z jednorękich bandytów wyniosły… 11,2 mln zł. Przychody całoroczne będą zapewne wyższe niż dwukrotność tej kwoty, bo ze względu na obostrzenia epidemiczne, między 16 marca, a 3 maja wszystkie salony z automatami były zamknięte. Nie zmienia to faktu, że TS jest bardzo daleko od wyjścia na zero w tym projekcie.

Władze hazardowej spółki zdają się same przyznawać to w raporcie spółki za 2019 r. Można w nim przeczytać m.in., że „został zweryfikowany rzeczywisty GGR (to, co zostaje w automatach, czyli wpłaty graczy minus ich wygrane — przyp. aut.) możliwy do uzyskania w różnych formatach salonów gier z automatami.” Co więcej TS praktycznie przestał otwierać tzw. salony premium z większą liczbą automatów i skoncentrował się na dużo mniej kosztownych placówkach hybrydowych, czyli tak naprawdę już działających kolekturach, do których wstawiane jest kilka automatów. Na dziś z 445 działających salonów aż 421 to „hybrydy”.

Zmiany prawne

W ubiegłym roku pierwsze kroki we wdrażaniu projektu automatowego negatywnie oceniła Najwyższa Izba Kontroli (NIK), wytykając spółce głównie opóźnienia. Od tego czasu otwieranie nowych salonów mocno przyspieszyło, a Aida Bella, rzeczniczka prasowa TS mówi nawet, że „mamy do czynienia z rekordowym tempem rozwoju sieci”, bo „w Czechach czy na Węgrzech wdrożenie podobnych rozwiązań zajęło ponad 6 lat”.

— Pomimo nadal trwającej pandemii w 2020 r. zwiększyliśmy dynamikę otwierania salonów o 50 proc. w stosunku do roku poprzedniego — przekonuje Aida Bella.

O tym, że wcale nie jest „rekordowo” świadczy jednak jeszcze jeden fragment raportu TS za 2019 r. Można w nim przeczytać o potrzebnych, zdaniem spółki, zmianach prawnych, dotyczących projektu salonów gier z jednorękimi bandytami. Lista jest wyjątkowo długa, TS sugeruje m.in. „zmniejszenie rygoryzmów w kontekście reklamy i promocji, umożliwienie kumulowania wygranych w całej sieci, wprowadzenie możliwości prowadzenia salonów na podstawie umów agencyjnych z kontrahentami, zniesienie wymogu uzyskania tzw. decyzji lokalizacyjnych, umożliwienie graczom gry do określonego limitu kwotowego bez konieczności rejestracji”.

Te zmiany, zdaniem TS „mogłyby z jednej strony istotnie wpłynąć na wzrost zainteresowania graczy ofertą salonów gier z automatami, a tym samym doprowadzić do wzrostu przychodów uzyskiwanych przez Spółkę i w konsekwencji podatku od gier”. Tyle, że — przynajmniej na razie — żadnego projektu nowelizacji ustawy hazardowej nie ma.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Dawid Tokarz

Polecane