Na 486 stronach raportu amerykański koncern podał 4856 nazwisk osób, które otrzymały od niego gratyfikacje finansowe.
Łączna wartość gratyfikacji to 35 mln USD, z czego ponad 15,3 mln USD przepłynęła przez 250 instytutów badawczych, których pracownicy opracowywali nowe leki oraz zajmowali się próbami klinicznymi.
"Pfizer przykłada dużą wagę do ostrożnego zarządzania i jawności tych związków, tak aby rozwijały one zaufanie i wspierały nasze zdolności dostarczania tych przełomowych odkryć, których pacjenci od nas oczekują" — wyjaśniła w oświadczeniu Freda Lewis-Hall szefowa marketingu Pfizera w USA.
Konieczność ujawniania tych informacji nie była jednak dobrowolnym działaniem firmy, ale efektem kary, jaką w ubiegłym roku nałożono na spółkę za fundowanie lekarzom egzotycznych wycieczek i luksusowych rozrywek. Koncern został zobowiązany do informowania na swojej stronie internetowej o wszelkich przypadkach wynagradzania lekarzy, nawet jeśli miało ono postać refundacji kosztów podróży czy innych wydatków.
Według prof. Jacka Hołówki, etyka zasiadającego Komitecie Etyki w Nauce PAN, publicznie dostępna informacja o deklarowanych wydatkach na wynagrodzenia lekarzy byłaby dobrą zasadą.
— Oprócz eliminacji dwuznacznych zachowań, z pewnością pozwoliłoby to na porównanie wielkości tych wydatków na badania w stosunku obrotów generowanych przez firmy — mówi prof. Jacek Hołówka.
Pfizer to niejedyny koncern farmaceutyczny, który ujawnił w USA swoje wydatki. W pierwszym kwartale ubiegłego roku Eli Lilly wydało na ten cel blisko 22 mln dolarów, w II kw. GSK wypłaciło ponad 14,5 mln dolarów, a w III kw. Merck wydał 3,7 mln dolarów. W Polsce takich raportów na razie nie ma, bo brakuje uregulowań nakazujących koncernom ujawnianie gratyfikacji, jakie otrzymują lekarze, naukowcy i badacze przy okazji prób klinicznych.