PFR nie niepokoi się odpływami z PPK

opublikowano: 21-03-2023, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

W lutym z pracowniczych planów kapitałowych (PPK) odpłynęło ponad 117 mln zł. To rekord, ale szef instytucji, która odpowiada za reformę, nie widzi powodów do zmartwień.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • skąd się biorą rekordowe odpływy z PPK,
  • jak idzie automatyczne zapisywanie nowych uczestników,
  • czy możliwe są zmiany w funkcjonowaniu PPK.

Wezbrała fala wypłat z PPK, programu, w którym Polacy mogą gromadzić oszczędności na emeryturę. W 2022 r. wypłacano średnio po 50 mln zł miesięcznie, tymczasem w styczniu tego roku było to ponad 80 mln zł, a w lutym 117 mln zł. Mimo to saldo napływów pozostaje dodatnie - w lutym wyniosło niemal 300 mln zł.

– Wypłaty nas zbytnio nie niepokoją. Mamy łącznie 2,5 mln uczestników, a pieniądze zdecydowało się wypłacić 60 tys. To są często z miesiąca na miesiąc te same osoby. Część uczestników na pewno testuje system – sprawdzają, czy rzeczywiście są to prywatne pieniądze i można je wypłacić – mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który nadzoruje funkcjonowanie PPK.

Rosnące wypłaty mogą też być efektem kampanii informacyjnej prowadzonej przez PFR oraz faktu, że media przypominają o autozapisie do PPK, który sprawia, że w marcu dotychczasowe rezygnacje straciły ważność.

– W ramach kampanii społecznej sami zwróciliśmy uwagę na to, że środki mogą być wypłacane. Z badań wynika, że podstawową bolączką są właśnie kwestie związane z OFE - ludzie zastanawiają się, czy PPK to środki prywatne czy publiczne, więc chcieliśmy im pokazać, że to są ich pieniądze, których nikt im nie zabierze. Dlatego informowaliśmy o tym, jaka jest skala wypłat. To mogło nieco sprowokować kolejne wypłaty. Oczywiście nie bez znaczenia jest sytuacja gospodarcza – płacimy trochę wyższe rachunki, więc pewnie część osób zdecydowała się wykorzystać ten dodatkowy bufor finansowy – mówi Paweł Borys.

– Ludzie sięgają po pieniądze, aby uzupełnić dziury w budżetach. Płace rosną wolniej niż inflacja, a w mniejszych firmach jeszcze wolniej, więc braki mogą się pojawiać – uważa Piotr Kuczyński, analityk Xeliona.

Trudna sztuka oszczędzania:
Trudna sztuka oszczędzania:
Skłonność do oszczędzania długoterminowego w Polsce prawie nie istnieje. Na Zachodzie jak się zmienia pracodawcę, to naturalnym jest, że się pyta o pensję oraz o program emerytalny. My się dopiero tego uczymy – mówi Paweł Borys, prezes PFR.
Marek Wiśniewski

Brakuje zaufania

Przed autozapisem poziom partycypacji w PPK wynosił 35 proc. Z ostatniego raportu „Blaski i cienie PPK”, przygotowanego przez firmę Mentor i Politechnikę Częstochowską wynika, że największe obawy dotyczą utrzymania systemu - prawie 80 proc. pracodawców i 82 proc. pracowników stwierdziło, że największą wadą PPK jest brak jasno zdeklarowanej gwarancji utrzymania tego systemu w dłuższej perspektywie.

Z badania wynika również, że ponad 40 proc. pracodawców i 58 proc. pracowników uznaje za wadę fakt, że wpłata na PPK oznacza niższy wpływ na konto z tytułu wynagrodzenia. Niektórzy jednak wykorzystują PPK, aby mieć wyższą pensję co miesiąc.

– Wśród 60 tys. osób, które wypłaciły pieniądze, część robi to regularnie. Oni nie wyszli z programu, dalej w nim są, ale regularnie wypłacają pieniądze. Korzystają z tego jako krótkoterminowego benefitu pracowniczego. Jak się wpłaci 100 zł i po miesiącu wypłaci, to można zarobić 60 proc. – mówi Paweł Borys.

To możliwe, bowiem pracownik wypłaca nie tylko swoją wpłatę (2 proc. wynagrodzenia), ale także dopłatę pracodawcy (1,5 proc. pensji). Nie może jednak wypłacić dopłat rządowych, a do tego uiszcza 19-procentowy podatek od ewentualnego zysku – nie byłoby to konieczne, gdyby pracownik poczekał do 60. roku życia.

Zmiany wykluczone

I choć pojawiają się głosy, że tak wysokie wypłaty zaprzeczają idei długoterminowego oszczędzania i być może powinno się ograniczyć możliwość wyciągania pieniędzy z PPK, to większość widziałaby w takich działaniach kolejny zamach na pieniądze obywateli, który pogrzebałby zaufanie.

– Ten system ma być stabilny regulacyjnie. Największą szkodę zrobiły zmiany w OFE w 2011 i 2013 r., które osłabiły zaufanie. Dopuszczam jakieś techniczne zmiany, ale żadnych zmian reguł – mówi Paweł Borys.

– Ograniczenie wypłat byłoby ciosem dla programu. A to jest ulubione dziecko szefa PFR Pawła Borysa, więc wątpię, że tak się stanie – komentuje Piotr Kuczyński.

Mogą jednak nastąpić zmiany w kampanii informacyjnej.

– Być może trochę zmienimy komunikację na: sprawdziliście, widzicie, że możecie wypłacić pieniądze, więc teraz przejdźcie na długi termin i oszczędzajcie na emeryturę – mówi Paweł Borys.

3mln

Tyle wynosi liczba pracowników zapisanych do PPK, a po zakończeniu autozapisu może ich być 3,5-4 mln.

Autozapis zwiększy liczbę uczestników PPK

Z końcem lutego wygasły dotychczasowe rezygnacje z PPK i osoby, które nie były w planie zostały automatycznie zapisane.

– Po wypłacie wynagrodzeń za marzec, a więc mniej więcej do połowy kwietnia będziemy wiedzieć, ile osób trafiło do PPK w ramach autozapisu. Na razie mamy dane dla osób, które mają płacone wynagrodzenia z góry i liczba uczestników wzrosła z 2,5 do 3 mln. Uczestnicy programu to najlepsi ambasadorzy. Liczę, że będziemy mieli 3,5-4 mln uczestników po tym autozapisie, a za kolejne 4 lata przekroczymy 50 proc. wszystkich pracowników i uzyskamy efekt powszechności – mówi Paweł Borys.

Gdyby rzeczywiście udało się osiągnąć taką liczbę zapisanych do PPK, to ostatnie wypłaty miałyby niewielkie znaczenie, a strumień pieniędzy płynących na rynek kapitałowy znacznie by się zwiększył. Na koniec lutego fundusze PPK miały 13,1 mld zł aktywów. Tyle zgromadzono od kiedy program wprowadzono w połowie 2019 r. – odbywało się to jednak etapami - na początku weszly największe firmy i to tam partycypacja jest najwięjksza. W mikro, małych i średnich firmach entuzjazm był niższy i przystąpiło mniej niż 23 proc. ich pracowników.

– Im większy napływ pieniędzy do PPK, tym lepiej dla polskiego rynku akcji. Jego płynność jest nieduża, więc każde większe pieniądze robią różnicę – mówi Piotr Kuczyński.

I choć dzięki dopłatom PPK wyglądają bardzo atrakcyjnie, to mają także swoje wady.

– Nie można tego nazwać programem emerytalnym. To jest program oszczędzania na późne lata życia. A to dlatego, że przez 10 lat można pobierać te oszczędności, które PPK wypracowały, natomiast nie ma stałej dożywotniej emerytury. Moi młodsi koledzy, którzy są uczestnikami PPK, wypowiadają się o tym programie w samych superlatywach – mają duże zyski, są zachwyceni. Pytanie, czy będą równie zachwyceni po 60. roku życia, gdy będą już mogli skorzystać bez potrącania podatku i dopłat państwowych – to zależy od tego, jaki będzie stan rynków finansowych. Każda inwestycja jest bowiem obciążona ryzykiem. Konstrukcja PPK ogranicza to ryzyko, ale go nie eliminuje – mówi Piotr Kuczyński.

Oszczędzanie w PPK

Uczestnikom PPK co miesiąc pracodawca potrąca 2 proc. pensji jako składkę i sam dokłada do tego minimum 1,5 proc. W przypadku najmniej zarabiających składka wynosi 0,5 proc. Państwo dopłaca do tego 250 zł wpłaty powitalnej oraz 240 zł wpłaty rocznej, jeżeli składki w danym roku są odpowiednio wysokie. Środki są inwestowane w funduszach zdefiniowanej daty w zależności od wieku pracownika, co pozwala na zmniejszanie ryzyka wraz z wyższym wiekiem i zbliżaniem się pracownika do emerytury. Pieniądze można wypłacić w każdej chwili w wysokości odpowiadającej 100 proc. własnej składki oraz 70 proc. składki pracodawcy. W pełnej wysokości, czyli razem z dopłatami od państwa, środki z PPK można wypłacić po 60. roku życia, co pozwala także na uniknięcie podatku od zysków kapitałowych pod warunkiem, że wypłacimy maksymalnie 25 proc. zgromadzonych środków, a resztę rozłożymy na 120 miesięcznych rat.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane