PGE i Polenergia zbierają pieniądze na morskie wiatraki

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2024-08-21 20:00

Trwają rozmowy inwestorów z instytucjami finansowymi na temat wiatraków na polskiej części Bałtyku. Idą dobrze, wątpliwości dotyczą jednak tempa budowy portu instalacyjnego w Gdańsku.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • z kim PGE i Polenergia rozmawiają o pieniądzach
  • o jakich kwotach jest mowa
  • dlaczego port instalacyjny jest ważny
  • dlaczego Gdańsk to ryzyko
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na polskiej części Bałtyku nie kręci się jeszcze żaden wiatrak, ale zmiany są na horyzoncie. W ramach tzw. pierwszej fazy do budowy morskich farm wiatrowych szykuje się Orlen we współpracy z kanadyjskim Northland Power, PGE z duńskim Orsted, Polenergia z norweskim Equinorem, a do tego, samodzielnie, francusko-portugalski Ocean Wind i niemieckie RWE.

Najbardziej zaawansowany jest Orlen, który kluczowy etap, czyli pozyskanie finansowania, zamknął już jesienią 2023 r. W trakcie rozmów o pieniądzach są zaś PGE i Polenergia. Trochę to potrwa, ale są dobrej myśli.

Nadzieja na polskie banki

Maciej Górski, wiceprezes PGE, która jest największą polską firmą energetyczną, zapowiedział w środę, że zabezpieczenie pieniędzy dla projektu Baltica 2 w formule finasowania projektowego zostanie dopięte w czwartym kwartale tego roku. Rozmowy dotyczą miliardów, ponieważ całkowity koszt inwestycji w Baltica 2 i 3, składających się na Morską Farmę Wiatrową Baltica o łącznej mocy ok. 2,5 GW, to – wedle zeszłorocznych zapowiedzi - ok. 44 mld zł. Koszt samego projektu Baltica 2 to ok. 23 mld zł. Na PGE przypada połowa tej kwoty, a drugą połowę bierze na siebie Orsted, który – jak wskazuje Agata Staniewska, szefowa polskiego oddziału firmy – wyłoży pieniądze z własnej kieszeni, nie musząc poszukiwać finansowania dłużnego.

PGE będzie więc potrzebować na Baltica 2 ponad 11 mld zł, z czego mniejszą część wyłoży sama, a na resztę będzie szukać długu. Maciej Górski podał, że rozmowy prowadzone są z EBOR-em, Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, a ponadto z szeregiem banków zagranicznych i polskich.

- Mamy nadzieję, że pojawią się w tym gronie polskie instytucje finansowe – mówi Maciej Górski.

Przekonuje, że prace idą dobrze. Zamknięcie finansowania miało wprawdzie pierwotnie mieć miejsce wcześniej, ale przesunięcie wynika – jak wyjaśnia wiceprezes - ze stopnia skomplikowania projektu i nie wpływa na generalny harmonogram inwestycji.

Zagranica patrzy przychylnie

Również w środę o morskiej inwestycji opowiedziała inwestorom Polenergia, kontrolowana przez Dominikę Kulczyk. Jej zarząd prowadzi już rozmowy o finansowaniu projektów MFW Bałtyk 2 oraz MFW Bałtyk 3 o łącznej mocy ok. 1,5 GW. Wartość tych inwestycji to ok. 24 mld zł, a na Polenergię przypada połowa tej kwoty, czyli 12 mld zł. W ramach tzw. project finance poprosi instytucje o 70-80 proc. tej kwoty i liczy, że wiążące deklaracje uzyska w pierwszym kwartale 2025 r.

Jerzy Zań, prezes Polenergii, tłumaczy, że ze względu na skalę wydatków większość partnerów do rozmów finansowych jest z zagranicy. Zainteresowanie jest przy tym duże, ponieważ zielone projekty energetyczne są dla instytucji finansowych atrakcyjne.

Obligacje, nie akcje

Niewykluczone, że Polenergia zasili budżet morskich inwestycji za pomocą sprzedaży części aktywów. Ogłosiła, że prowadzi przegląd niektórych z nich, co w giełdowym języku oznacza zwykle, że zaprasza inwestorów do rozmów o sprzedaży. Zarząd podkreśla przy tym, że nic nie wyklucza i żadne decyzje nie zostały podjęte.

Firma sięgnie na pewno po zielone obligacje, dzięki którym chce pozyskać maksymalnie 1 mld zł. Ich pierwsza emisja ma nastąpić do końca 2024 r. Po zapowiadaną emisję akcji na razie zaś nie sięga.

Do wielkich inwestycji Polenergia szykuje się w korzystnym momencie. Ogłosiła właśnie najlepsze wyniki półroczne w swojej historii, pokazując wynik EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) na rekordowym poziomie 394,6 mln zł (plus 28 proc.). To głównie efekt dobrych wyników segmentu lądowych farm wiatrowych, w którym Polenergia, jako pionier rynku, wciąż jest mocna. Do wyników przyłożyły się jej nowe farmy: Piekło (13,2 MW) i Grabowo (44 MW).

Gdzie ta keja

Budowa morskich farm wiatrowych, które są technologią wciąż nową i logistycznie niezwykle skomplikowaną, wymaga specjalnej infrastruktury, czyli m.in. portów. Kluczową rolę mają tu porty instalacyjne, ze specjalnie umocnionym nabrzeżem, których w Polsce jeszcze nie ma. Zarówno PGE, jak i Polenergia, mają w odwodzie port na Bornholmie, który istnieje, działa i nie przedstawia sobą ryzyka. Menedżerowie PGE podkreślają jednak, że ich plan A opiera się na porcie w Gdańsku, który pozwolenie na budowę uzyskał ledwie dwa dni temu. Zdąży powstać na czas pierwszych inwestycji? Wiele głosów z branży wskazuje, że to nieprawdopodobne.

Polenergia nie wskazuje zaś, który port jest jej planem A. Zarząd podkreśla jednak, że ma to znaczenie głównie dla dostawcy turbin, które są ciężkie i transportowo wymagające. Dostawcą zarówno PGE, jak i Polenergii, jest Siemens Gamesa.