Największa polska firma energetyczna idzie w ślady KGHM i zakłada własne TFI. Ma to być platforma dla nowych inwestycji.
Można budować bloki
O korzyściach płynących z nowej inicjatywy zarząd PGE mówi na razie niewiele. Wiceprezes Emil Wojtowicz wskazywał wczoraj jedynie, że w TFI firm mogłaby skonsolidować rozmaite programy emerytalne, które funkcjonują w ramach grupy. — Dodatkowo ma to być platforma dla nowych inwestycji. Mówimy tu o start-upach, ale też o przedsięwzięciach z sektora energetyki konwencjonalnej — mówił Emil Wojtowicz. TFI nie ma jeszcze licencji, oczekiwana jest dopiero na przełomie III i IV kwartału. Nieoficjalnie wiadomo, że odpowiedzialny za projekt będzie Wojciech Kowalczyk, wiceprezes PGE, który przeszedł do spółki niedawno, opuszczając stanowisko wiceministra energii. W ministerstwie Kowalczyk, w przeszłości finansista, odpowiadał za opracowywanie najbardziej karkołomnych, acz skutecznych, formuł finansowania np. górnictwa. Nieoficjalnie można usłyszeć, że TFI ma zarządzać funduszami zamkniętymi, w ramach których PGE realizowałaby wielkie inwestycje, np. w elektrowni Dolna Odra, w której plan zakłada budowę nowego bloku wytwórczego.
Można kupować uzdrowiska
— Tworzenie przez wielką firmę własnego TFI to nie jest pomysł nowy. Własne TFI ma już np. KGHM — przypomina Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK. Miedziowy koncern stworzył swoje TFI już w 2009 r. Początkowo działały w jego ramach trzy fundusze zamknięte, z czego jeden inwestował w prywatyzowane uzdrowiska, drugi — w odnawialne źródła energii, a trzeci w zamyślemiał lokować pieniądze w innowacyjne projekty związane z technologią. Interesował się m.in. fotowoltaiką. Dziś działają dwa FIZ-y — uzdrowiskowy i nieruchomościowy.
— Jeśli wizja PGE zakłada, że TFI będzie realizowało inwestycje związane z szeroko rozumianą podstawową działalnością grupy, to może oznaczać to, że grupa chce wykorzystać korzystne przepisy w zakresie dofinansowania bądź preferencyjnego opodatkowania inwestycji — zauważa Paweł Puchalski.