PGNiG szuka sojusznika do budowy terminalu LNG

Anna Bytniewska
opublikowano: 2005-11-07 00:00

Spółka miała dziś ustalić z Gaz de France szczegóły współpracy przy budowie terminalu LNG. Przeszkodzi im polityka?

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) przygotowuje się do jednej z największych inwestycji w polskim sektorze gazowym — budowy terminalu gazu skroplonego (LNG). To jeden z najważniejszych elementów dywersyfikacji dostaw tego paliwa do naszego kraju. Giełdowa spółka szuka więc partnerów do projektu. Na pierwszy ogień poszli Francuzi.

Przeciąganie liny

Dzisiaj w południe przedstawiciele PGNiG mają spotkać się z Jeanem-Francois Cirellim, głównym szefem Gaz de France (GdF). Mają, bo pewności brak. Istnieje ryzyko, że wizyta nie dojdzie do skutku.

— Podczas spotkania omówimy dokument dotyczący porozumienia o współpracy między PGNiG a Gaz de France. Chcemy dokładnie określić, co możemy razem robić i na jakich zasadach — mówi Małgorzata Przybylska, rzecznik PGNiG.

Firmy wymieniły już korespondencję w sprawie treści porozumienia. Każda naniosła w dokumencie swoje poprawki, które sprawiły, że obie strony się nieco od siebie oddaliły.

— PGNiG przysłało nam dość niezadowalającą odpowiedź — twierdzi Bogdan Pilch, reprezentujący GdF w Polsce.

Odmówił jednak ujawnienia, co dokładnie nie podoba się Gaz de France w propozycjach polskiego partnera.

Pikanterii sprawie dodaje to, że jeszcze w piątek po południu nie było wiadomo, czy wizyta przedstawicieli Gaz de France dojdzie do skutku.

— To jeszcze nic pewnego. Szansa na przyjazd delegacji wynosi 50 proc. — podkreśla Bogdan Pilch.

Nie tylko względy merytoryczne wywołały powściągliwość Francuzów. Zapowiadane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany kierownictwa PGNiG nie sprzyjają poważnym rozmowom biznesowym. Wygląda na to, że Francuzi nie chcą palić za sobą mostów.

— Dotrzymujemy pewnych zobowiązań, ale absolutnie nie chcemy, by zostało to wykorzystane jako argument polityczny. Zdajemy sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja polityczna w Polsce, a chcielibyśmy zachować pewną ciągłość współpracy — twierdzi Bogdan Pilch.

Jego zdaniem, dzisiejsze spotkanie, jeżeli w ogóle się odbędzie, przyjmie charakter roboczy.

— Nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej informacji, by do wizyty nie doszło — mówi Małgorzata Przybylska.

Krok naprzód

Tymczasem firmy zainteresowane udziałem w przetargu dotyczącym studium wykonalności terminalu LNG mogą do dziś składać oferty. Przedstawiciele PGNiG nie podają wartości zamówienia. Ma być ona przedmiotem negocjacji. Gazowa spółka chce skompletować grono dziesięciu oferentów, z którego wyłoni wykonawcę analiz projektu. Studium wykonalności terminalu powinno zostać ukończone w trzecim lub czwartym kwartale 2006 r. Jego budowa może pochłonąć od 200 do 600 mln euro. Do tego należy dodać wydatki na rozbudowę infrastruktury gazowej w rejonie terminalu. Ostateczny koszt realizacji inwestycji zależy m.in. także od technologii budowy oraz od ilości gazu, jakie będzie przyjmował terminal.

— Zamierzamy importować drogą morską od 3 do 5 mld m sześc. gazu. Na początek mniejsze ilości. Terminal można stopniowo rozbudowywać — twierdzi Marek Kossowski, prezes PGNiG.

Cena LNG w Europie kształtuje się od 117 do 146 dol. za 1000 m sześc. Cena gazu importowanego przez Polskę z Rosji wynosi około 200 dol. za 1000 m sześc.

Okiem eksperta

Projekt specjalnego znaczenia

Gaz de France snuje szerokie plany wobec naszego kraju. Z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG) jest mu więc po drodze, bo interesuje się dystrybucją gazu u nas, a w dalszej perspektywie także jego poszukiwaniami i wydobyciem. Ale nie może występować z pozycji roszczeniowej, gdy rozmawia z potentatem, jakim jest tutaj PGNiG. I to także w przypadku projektu LNG czy ewentualnej współpracy kapitałowej, do której mogłoby dojść na tym polu. Na świecie rynek LNG mocno się rozwija. Plany budowy terminali LNG mają też Stany Zjednoczone. Dostarczanie gazu drogą morską sprzyja bezpieczeństwu energetycznemu, bo uniezależnia dostawy surowca od jednego dostawcy. Projekt terminalu LNG nie wpłynie negatywnie na relacje PGNiG z Gazpromem. Dobrze, by druga strona wiedziała, że nie jest jedynym kontrahentem.

Włodzimierz R. Ostaszewski dyrektor branży Oil, Gas & Chemicals w SGS Polska