Pierwsi otrzepiemy się z kryzysu

JKW
opublikowano: 2011-09-21 00:00

Gospodarka nie spowolni, a złoty i giełda ozdrowieją najszybciej w regionie

Bank Credit Suisse (CS) podtrzymał wczoraj prognozę 4-procentowego wzrostu polskiej gospodarki w 2011 r., co jest zgodne z oczekiwaniami rodzimych analityków. Zaskakujące jest natomiast, że nie zmienił też zdania co do prognozy na 2012 r. i zakłada wzrost o 4 proc. W tym wypadku znacznie odbiega od rynkowego konsensusu, który wynosi około 3 proc. — To przesadny optymizm — uważa Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH (prognozuje 3,2 proc. PKB).

Potrzebny oddech

Jedną z większych optymistek wśród rodzimych analityków jest Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. — 3,5 proc. to wszystko, na co stać będzie naszą gospodarkę w 2012 r. Być może analitycy CS spodziewają się, że kryzys w strefie euro zostanie szybko rozwiązany przez kontrolowaną upadłość Grecji (przy założeniu, że banki dostaną wsparcie oraz wprowadzone zostaną rozwiązania łagodzące skutki upadłości i zapobiegające powstaniu efektu domina). Wtedy może dojść do oczyszczenia rynku z emocji, swoistego katharsis. Analitycy CS zapewne zakładają taki właśnie scenariusz, w którym po miesiącach nerwowości rynki odetchną — uważa Monika Kurtek.

Rozmiar ma znaczenie

Ekonomiści Bank of America Merrill Lynch (BoA ML) przewidują, że po zakończeniu kryzysu w strefie euro Polska odbije się najszybciej spośród rynków wschodzących. „Nasi klienci, którzy konsekwentnie trzymają się z dala od rynków Europy Środkowej, najczęściej pytają o to, który rynek wschodzący zdoła najszybciej odbićz obecnego poziomu bardzo niskich kursów walut i wyceny spółek akcyjnych. Nasza odpowiedź brzmi: Polska, która w dłuższym okresie oferuje stosunkowo najlepszą perspektywę wzrostu napędzaną przez rynek wewnętrzny” — czytamy w komunikacie BoA ML. Dlaczego akurat złoty i GPW mają najszybciej odrabiać straty? Ze względu na rozmiar. — W naszym regionie Polska jest najbardziej płynnym rynkiem i ma największą giełdę — mówi analityk DM BOŚ. Maja Goettig tłumaczy, że rynek złotego jest największy w regionie, dlatego jako pierwsi i w większej skali niż np. Czesi czy Węgrzy doświadczamy negatywnych nastrojów, które ogarniają inwestorów. — Jeśli nastroje się poprawią — złoty może być pierwszą walutą, która na tym skorzysta. Na duży i płynny rynek kapitał napłynie szybciej — dodaje ekonomistka BPH.

Koło ratunkowe

Jeśli problemy strefy euro zostaną zażegnane w kilka miesięcy, jeszcze więcej może zyskać polska giełda. — Niestety, zakładam nieco inny scenariusz: dwu-trzyletnią stagnację w strefie euro i USA, a więc także osłabienie złotego i mizerię na giełdzie przez kilka lat — mówi analityk DM BOŚ. Monika Kurtek przypomina, że podczas kryzysu zapoczątkowanego w 2008 r. Polskę przed spadkiem PKB w 2009 r. uratował właśnie duży rynek wewnętrzny. Pomógł relatywnie niewielki udział eksportu— w Polsce wynosi około 40 proc. PKB, na Węgrzech czy w Czechach — około 80 proc. [BMK]

Grecja coraz bliżej plajty, ale strefa euro przetrwa

Agencje ratingowe znowu z hukiem wkraczają do gry. Standard & Poor’s obniżył o stopień wiarygodność Włoch. Analitycy agencji zrewidowali prognozy — uznali, że w latach 2011-2014 gospodarka Italii będzie rozwijała się w średnim tempie nie 1,3 proc., ale 0,7 proc. Czyli dochody państwa będą mniejsze, niż zakładano, a ryzyko niewypłacalności — większe. Rząd Silvia Berlusconiego widzi to jednak inaczej.

Spekulacje i polityka

— Wydaje się, że ocena wydana przez Standard & Poor’s jest motywowana nie realiami, lecz spekulacjami medialnymi i jest inspirowana politycznie — stwierdził Silvio Berlusconi. Moody’s też zastanawia się nad obniżką ratingu Włoch — dał sobie czas do października. Reakcja premiera Berlusconiego na poczynania agencji ratingowych jest ostra, bo ich decyzje oznaczają, że najbliższe miesiące będą dla włoskiego rządu jeszcze trudniejsze, niż się wydawało. Niższy rating podnosi bowiem koszt obsługi włoskiego długu — oprocentowanie obligacji rośnie, bo część instytucji finansowych musi się pozbywać tych papierów (procedury nie pozwalają im na trzymanie aktywów poniżej pewnego ratingu). To fatalna wiadomość, bo Włochy do końca roku muszą wyemitować obligacje za 50 mld EUR. Część z tej kwoty musi pozyskać już w przyszłym tygodniu, na trzech zaplanowanych aukcjach. — Obawy o Włochy się nasilają, bo przywódcom strefy euro nie udaje się stworzyć zapory wokół niewypłacalnych krajów — tłumaczy Nicholas Spiro, szef Spiro Sovereign Strategy. Analitycy zarzucają też Włochom, że zbyt późno wzięli się do przeprowadzenia

reform. Dopiero Europejski Bank Centralny musiał zmusić rząd Silvia Berlusconiego do odważnych oszczędności (do 2013 r. Włochy mają zrównoważyć budżet). Nastroje na rynkach pogarszają się także dlatego, że najprawdopodobniej zbliża się rozstrzygnięcie w sprawie Grecji. UE, EBC i MFW (tzw. Trojka) negocjują właśnie z rządem w Atenach warunki ewentualnego drugiego programu pomocowego. Trojka domaga się od Grecji kolejnych oszczędności, mimo że już dotychczasowe wpędziły kraj w 5-procentową recesję. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, Grecja zbankrutuje w październiku lub na początku listopada. — Rozmowy dotyczą tak naprawdę tego, czy niemiecki podatnik będzie dalej finansował projekt, jakim jest euro. Myślę, że Grecy ostatecznie zgodzą się na takie warunki, że zadowolą kredytodawców i dostaną kolejną pomoc — uważa Przemysław Helwet, menedżer w Grant Thornton Frąckowiak, były analityk Fitch i AIB Capital Market.

Precedens i rating

Nastroje uspokaja też agencja Fitch. W specjalnym raporcie twierdzi, że katastrofalne wizje dla Europy są przesadzone. Analitycy Fitch ostrzegają co prawda, że bankructwa Grecji nie da się uniknąć, ale nie spodziewają się wyjścia Hellady ze strefy euro. Inne kraje do tego nie dopuszczą. — Opuszczenie Eurolandu stworzyłoby precedens, który mógłby zdestabilizować unię walutową — twierdzi Fitch. Według agencji, czekają nas dalsze obniżki ratingów dla krajów i banków, ale nie zagrozi to strefie euro. — Systemowo ważne banki i państwa będą chronione — uspokajają analitycy Fitch.