Justyna Troszczyńska poświęca wolny czas ratowaniu psów. Właścicielka agencji konsultingu filmowego Media4Fun i dyrektor zarządzająca platformy VOD Cineman.pl ocaliła już przed bezdomnością ponad 400 szczeniąt. To dla niej misja, spełnienie i odskocznia od pracy.

Najgorsze są poranki: zamiast spokojnie nastawić kawę, najpierw musi sprzątnąć produkty przemiany materii szczeniaków z podłogi, by dało się po niej chodzić. Potem rytuał karmienia, higieny, zabawy i wyjście na spacer ze stałymi rezydentami, ponieważ Justyna Troszczyńska nie tylko doraźnie opiekuje się bezpańskimi szczeniętami, lecz ma także dwa własne, dorosłe psy, które adoptowała.
– Psy to pasja, o której mogę mówić godzinami. Wymagająca czasu, pieniędzy, poświęcenia i cierpliwości, lecz przynosząca też olbrzymią satysfakcję. Zwłaszcza wtedy, gdy w nowych domach widzi się rozwój i piękno wcześniej zaniedbanych stworzeń – mówi Justyna Troszczyńska, właścicielka i prezes agencji konsultingu filmowego Media4Fun i dyrektor zarządzająca platformy VOD Cineman.pl.
Dom tymczasowy

Jej niewielkie mieszkanie w warszawskim bloku od pięciu lat jest domem tymczasowym dla porzuconych szczeniąt. Gdy w lasach, na polach czy w pustostanach odnajdują je przypadkowi ludzie, najczęściej zgłaszają się do znajomych lub fundacji, które poszukują dla maluchów tymczasowego lokum, zanim znajdą im stałe domy.
Justyna Troszczyńska okazjonalnie współpracuje z kilkoma fundacjami, m.in. Futrzakami, Tusią i Fundacją ds. Ochrony Praw Zwierząt Zapomniane oraz na stałe ze schroniskiem w Rudniku – niewielkiej wsi na granicy województwa świętokrzyskiego. Dzwonią do niej, gdy ktoś przynosi im bezpańskie szczenięta. Wówczas prezes Media4Fun bierze je do siebie, zapewniając opiekę, pielęgnację, wyżywienie i wychowanie. Poza tym aktywnie szuka im stałych domów, wykorzystując Facebook i rzeszę znajomych psiarzy.
– Zdarza się, że dzwonią do mnie ludzie, którym schronisko lub fundacja odmówiły adopcji psa z powodu niespełnienia pewnych warunków. Stawianie wymagań to oczywiście konieczność, ponieważ bierzemy na siebie odpowiedzialność za to życie i ważne, by pies za chwilę znów nie znalazł się na ulicy lub w schronisku. Ogrom pracy, jaką mają takie miejsca, nie zawsze jednak pozwala im dobrze poznać kandydatów na opiekunów. Papierowe ankiety przedadopcyjne niosą jedynie zapisane słowa, a rozmowa, choćby telefoniczna, pozwala lepiej poznać tożsamość potencjalnego opiekuna i jego motywy do adopcji, dlatego zwykle udaje mi się dopasować do siebie ludzi i psy – twierdzi Justyna Troszczyńska.
Miłość i opieka

Psy kocha od dzieciństwa, w jej domu rodzinnym zawsze był jakiś czworonóg. Tęskniła za nimi, gdy się usamodzielniła i wydawało się jej, że nie zapewni dobrego domu psiemu towarzyszowi.
– Młodość, praca, imprezy, podróże – to sprawiało, że bałam się wzięcia odpowiedzialności za zwierzę. Dopóki nie wsiąkłam w media społecznościowe, a wraz z nimi, dzięki znajomym, nie zetknęłam się z różnymi formami pomocy psom. Wtedy dowiedziałam się o wolontariacie – przyznaje prezes Media4Fun.
Gdy pewnego dnia zobaczyła, jak jej znajomi szukają na Facebooku tymczasowego domu dla pary szczeniąt, uznała, że krótkotrwała opieka nad czworonogami będzie dla niej dobrym rozwiązaniem. Przyjęła je pod swój dach i… jeden z nich od razu skradł jej serce. Samiec był zalękniony, problematyczny, wiedziała, że trudno będzie znaleźć mu dom, dlatego zdecydowała się na adopcję. Potem w jej życiu pojawiła się Xena – psia staruszka należąca wcześniej do jej zmarłego nagle brata. Jej przygarnięcie spowodowało, że Justyna Troszczyńska coraz częściej zaczęła „brać na tymczas” bezdomne szczenięta.

– Xena nie dogadywała się z dorosłymi psami, ale za to bardzo dobrze funkcjonowała w towarzystwie szczeniąt, gdyż szybko przyjmowała rolę matki. Kiedy znów zdecydowałam się zostać domem tymczasowym kolejnego miotu szczeniaków, bardzo mi pomogła w opiece nad nimi. Potem były kolejne i kolejne. Jedne mieszkały u mnie przez kilka dni, inne nawet kilka miesięcy. Bez szczeniaków najdłużej wytrzymałam półtora miesiąca. Do dziś przez moje mieszkanie przewinęło się ich ponad 400. Zdarzało się, że naraz mieszkało u mnie nawet 16 psów, bo moja asertywność wobec bezdomności oscyluje wokół zera – wylicza Justyna Troszczyńska.
Wszystkie koszty pokrywa z własnej kieszeni. Nie są to małe kwoty. Według jej wyliczeń pełny koszt pobytu u niej jednego szczeniaka czekającego na adopcję waha się od 200 do 250 zł, w co wchodzą nie tylko wydatki na jedzenie i obsługę sanitarną, ale przede wszystkim profilaktyka zdrowotna – odrobaczenie, odpchlenie, szczepienia i czipowanie. Raz, gdy trafiły do niej naprawdę bardzo chore szczeniaki, których leczenie miało kosztować kilkanaście tysięcy złotych, znajomi wolontariusze i przyjaciele zaproponowali zorganizowanie zbiórki na ten konkretny cel. Choć zasadniczo cała odpowiedzialność domu tymczasowego spoczywa wyłącznie na niej, otacza ją rzesza znajomych psiarzy i miłośników psów, którzy pomagają sobie wzajemnie na różne sposoby. W jej sieci kontaktów jest już kilka tysięcy osób dzielących tę pasję.
Stali lokatorzy

Kiedy zmarła Xena, sunia odziedziczona po bracie, Justyna Troszczyńska zgłosiła się do schroniska po kolejną psią towarzyszkę. Chcąc upamiętnić Xenę, postanowiła dać dożywotni dom jakiejś innej psiej staruszce, która by mogła godnie spędzić u niej ostatnie lata życia. Tak trafiła do niej Sara.
– Gdy ją adoptowałam, była obrazem nędzy i rozpaczy. Śmierdząca, wychudzona, zarobaczona, z brudu miała uszy przyrośnięte do karku. Udało się jednak ją wykąpać, wyczesać, odkarmić i odnaleźć wcześniej ukrytego przed ludźmi pięknego, długowłosego owczarka niemieckiego – opowiada dyrektor zarządzająca platformy VOD Cineman.pl.
Aby dobrze poprowadzić i wychować psy stałe i tymczasowe, współpracuje z behawiorystką, sama również ukończyła kilka kursów w tym kierunku. Podkreśla, że takie umiejętności są szczególnie potrzebne w przypadku psów i szczeniąt lękliwych, porzuconych w lasach czy w pustostanach.
– One często boją się ludzi, nie ufają im. Taki lęk może owocować choćby agresją. Dlatego gdy trafiają do mojego domu, nie tylko je karmię i pielęgnuję, ale również wychowuję, oswajając ze sobą i ucząc zaufania do człowieka i innych zwierząt – mówi Justyna Troszczyńska.
Odskocznia od pracy

Tak liczne zobowiązania związane z pasją nie kolidują jednak z pracą. Z pewnością pomaga to, że Media4Fun to własna działalność gospodarcza, a właścicielka i pracownicy firmy działają zdalnie z różnych miejsc Polski. Także zarząd serwisu Cineman.pl, którym Justyna Troszczyńska kieruje od jesieni 2020 r., rozumie jej pasję i pozwala część pracy wykonywać zdalnie.
– Kocham moją pracę, często poświęcam jej nawet 18 godzin dziennie, ale nie muszę siedzieć przy komputerze od 9 do 17. Kiedy wychodzę z domu na spotkanie zawodowe, psy mają zapewnioną opiekę, a gdy w nim jestem – wcale mi nie przeszkadzają. Zresztą konieczność spacerów, opieki czy zabawy traktuję jako zbawienną odskocznię od pracy. Choć bywa to wyczerpujące i trudne, głowa naprawdę odpoczywa – twierdzi właścicielka Media4Fun.
O jej pasji wiedzą też wszyscy współpracownicy, kontrahenci i znajomi z branży.
– Czasem, gdy pertraktujemy nad dystrybucją jakiegoś filmu, żartują, że w razie potrzeby przekupią mnie psią karmą – śmieje się Justyna Troszczyńska.
Choć swojej firmy nie angażuje w pasję, często dostaje wsparcie od współpracowników. Relacjonuje, że ostatnia impreza firmowa w lipcu 2020 r., gdy świętowali 5-lecie, była okazją do przeprowadzenia aukcji na rzecz schroniska w Rudniku.
Towarzystwo czworonogów nie przeszkadza jej również w podróżach. Zabiera swoje dwa psy ze sobą, szukając przyjaznych dla nich miejsc. Stara się też zapewniać im wakacje, nawet gdy z powodu obowiązków zawodowych sama nie może wyjechać.
– Nasza zaprzyjaźniona behawiorystka, którą moje psy kochają, prowadzi hotel dla zwierząt. Było takie lato, kiedy je tam zawiozłam niczym dzieci na kolonie, ponieważ sama nie mogłam ich nigdzie zabrać. Możliwość biegania po dużym terenie razem z paczką znanych im psich kumpli dobrze im zrobiła. Widziałam to szczęście, choć nie było miło, gdy w dniu odbioru przybiegły się tylko przywitać, a potem radośnie pobiegły dalej bawić się ze sforą – wyznaje właścicielka Media4Fun.