W tym roku gospodarka Niemiec skurczy się o 0,1 proc., a deficyt budżetowy wyniesie 3,7 proc. PKB — twierdzi instytut DIW. UE i rząd Niemiec wierzą jednak, że warunki paktu o stabilności nie zostaną złamane.
Instytut badań gospodarczych DIW jako pierwszy z grona sześciu niezależnych ośrodków badawczych w Niemczech stwierdził, że w tym roku nie ma co liczyć na wzrost PKB i gospodarka Niemiec skurczy się o 0,1 proc. W przyszłym roku wzrost wyniesie 1,3-1,6 proc. Wyższy wynik będzie możliwy dzięki wprowadzeniu zatwierdzonej przez rząd obniżki podatków, która wejdzie w życie nie w 2005 r., ale już w 2004 r.
Kiepski wzrost gospodarczy spowoduje, że deficyt budżetowy sięgnie w tym roku 3,7 proc. PKB. W przyszłym — 3 proc. PKB, ale jeśli reforma podatkowa zostanie wprowadzona bez dodatkowego źródła finansowania, wyniesie również 3,7 proc. PKB — prognozuje DIW.
Tymczasem zgodnie z paktem o stabilności kraje strefy euro zobowiązały się utrzymywać dziurę budżetową poniżej 3 proc. PKB. Wczoraj Pedro Solbes, komisarz UE ds. polityki monetarnej, przyjechał do Berlina, aby przedyskutować z Hansem Eichelem, niemieckim ministrem finansów, decyzję o wprowadzeniu cięć w podatkach, która będzie kosztować rząd 15,5 mld EUR (68,8 mld zł).
— Jestem pewien, że Niemcy będą respektować zasady UE — twierdzi Pedro Solbes.
Hans Eichel obiecał, że znajdzie środki. Jednak nie wszyscy w to wierzą. Przedstawiciele francuskiego rządu liczą, że Niemcy wyłamią się z przepisów unijnych na rzecz wspierania wzrostu gospodarczego. Sądzą, że dzięki temu przekonają prezydenta Jacquesa Chiraca do podjęcia podobnej decyzji. Pakt o stabilności można byłoby zawiesić do momentu powrotu gospodarek strefy euro do wzrostu.
Ale rząd Niemiec idzie w zaparte i zapowiada, że w przyszłym roku PKB wyniesie 2 proc. i deficyt nie zostanie przekroczony. Tymczasem już wiosną sześć instytutów badań przewidywało wzrost rzędu 0,5 proc. Od tego czasu cztery zmieniły prognozy na wzrost PKB zbliżony do zera.