Płace w Polsce pójdą w górę

Dorota Czerwińska
opublikowano: 2015-02-13 00:00

Na tle innych państw europejskich nasi pracodawcy są szczodrzy. Na podwyżki mogą liczyć zwłaszcza pracownicy niższego szczebla.

Firmy, które działają w Polsce, planują średnio 3,6-procentowy wzrost wynagrodzeń. Zachowanie takiego poziomu wzrostu płac plasuje nasz kraj w gronie najhojniejszych w UE, także po uwzględnieniu prognozowanych wskaźników inflacji — wynika z najnowszego badania Global Salary Increase Survey, przeprowadzonego przez firmę doradczą Aon Hewitt.

— To dobry wynik, szczególnie przy uwzględnieniu umiarkowanego poziomu wzrostu cen. Przy prognozowanej inflacji, wynoszącej około 1,5 proc., realne uposażenie wzrośnie o 2,1 proc. To mniej niż w roku ubiegłym, gdy różnica między inflacją a średnią podwyżką wyniosła 3 proc. Mimo to nasz kraj plasuje się w europejskiej czołówce — zauważa Krystian Oppenheim z Aon Hewitt.

Według badania Aon Hewitt, płace w najbardziej rozwiniętych krajach kontynentu zwiększą się w 2015 r. średnio o 2,53 proc. (w 2014 r. o 2,63 proc.). Nominalnie na najwyższe podwyżki mogą liczyć pracownicy w Norwegii (3,4 proc.), Wielkiej Brytanii (3 proc.), Austrii i Niemczech (2,9 proc.). Korzystnie wypadamy również na tle naszego regionu.

W Czechach, na Słowacji i Litwie średni poziom podwyżek będzie wynosił 2,7-3 proc. Więcej otrzymają pracownicy na Węgrzech. U Madziarów dynamika płac wyniesie 3,7 proc. w ujęciu nominalnym. Po uwzględnieniu inflacji, realny wzrost płac w tych krajach nie powinien jednak przekroczyć 1,2 proc. Zaskakujący może wydać się wysoki prognozowany poziom wzrostów wynagrodzeń w Rosji, który według raportu Aon Hewitt wyniesie nawet 7,6 proc. Ekspert Aon Hewitt zaznacza, że ma to związek z wyraźnym wzrostem cen towarów i usług konsumpcyjnych.

Która grupa z polskich pracowników może liczyć na podwyżki? Według Krystiana Oppenheima, przede wszystkim wykwalifikowani specjaliści i pracownicy fizyczni. A to dlatego, że w ostatnich latach podwyżki były zamrożone, co uderzyło w szeregowych pracowników, których wynagrodzenia są dużo niższe niż ich przełożonych.

— W efekcie, wiele firm czuje potrzebę dorównania płac specjalistów do warunków rynkowych. Różnice nie są jednak już tak wyraźne jak kilka lat temu, kiedy znacząco wzrastał poziom płacy minimalnej, co przekładało się na dynamiczny wzrost uposażeń pracowników na niższych szczeblach — wyjaśnia ekspert Oppenheim. [DCZ] © Ⓟ