„Czy zgadzasz się na kontakt doradcy w celu przedstawienia propozycji przeniesienia numeru do T-Mobile? W przypadku zgody odpisz Tak na ten SMS” — taka wiadomość stała się pretekstem do kolejnej wojenki wśród operatorów telekomunikacyjnych.
Rozsyłanie jej do abonentów Plusa na tyle rozsierdziło telekom, kontrolowany przez Zygmunta Solorza-Żaka, że postanowił walczyć z niemieckim konkurentem przed sądem.
— Stanowi to czyn nieuczciwej konkurencji zdefiniowany w ustawie, czyli nakłanianie do rozwiązania umowy. Według informacji od naszych abonentów do akcji doszło od kwietnia do maja tego roku — mówi Aleksandra Gieros-Brzezińska, kierownik działu komunikacji korporacyjnej Plusa.
Polkomtel, czyli operator tej sieci, uzyskał w tym tygodniu przed warszawskim sądem okręgowym zabezpieczenie roszczeń — co oznacza, że T-Mobile musi, przynajmniej na czas procesu, wstrzymać się od kuszenia klientów konkurenta esemesami.
— Pozew zostanie złożony w najbliższych dniach — mówi Aleksandra Gieros-Brzezińska.
T-Mobile na pretensje Plusa odpowiada zdecydowanie: użytkownicy mogą przenosić numery, pytanie o zgodę na kontakt doradcy nie jest niezgodne z prawem, a w wiadomościach nikt nie namawiał do rozwiązywania umów. Informuje jednocześnie, że złożył już zażalenie na postanowienie warszawskiego sądu.
— Ta formuła komunikacji nie jest nowością na polskim rynku. W ostatnich dwóch latach korzystali z niej wielokrotnie również inni operatorzy, także w kontaktach z klientami T-Mobile. W naszej ocenie reakcja Polkomtela jest bardziej elementem rywalizacji rynkowej i obawy o odpływ klientów — mówi Małgorzata Rybak-Dowżyk, dyrektor departamentu komunikacji korporacyjnej w T-Mobile.