Start-up znad Wisły ze wsparciem izraelskiej technologii udowadnia, że big data w usługach mobilnych to łatwy do namierzenia zysk.
Instalując aplikację na telefonie, automatycznie klikamy „ok”, widząc
plansze z pytaniami o pozwolenie na dostęp do innych aplikacji w
telefonie oraz akceptując inne warunki usługi. Co dalej? My łapiemy
Pokemony, a kilkanaście osób w Warszawie siedzi i przerabia dziesiątki
tysięcy informacji na sekundę wysyłanych przez nasze telefony.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Start-up znad Wisły ze wsparciem izraelskiej technologii udowadnia, że big data w usługach mobilnych to łatwy do namierzenia zysk.
Instalując aplikację na telefonie, automatycznie klikamy „ok”, widząc
plansze z pytaniami o pozwolenie na dostęp do innych aplikacji w
telefonie oraz akceptując inne warunki usługi. Co dalej? My łapiemy
Pokemony, a kilkanaście osób w Warszawie siedzi i przerabia dziesiątki
tysięcy informacji na sekundę wysyłanych przez nasze telefony.
Kobieta grająca w Pokemon Go na ulicach Sztokholmu
Izabelle Nordfjell/TT/Forum
Legalnie, za naszą zgodą, to jest cena za „darmowość” aplikacji. To jest
też oś polsko-izraelskiego start-upu Selectivv, który teraz ma już
największą w regionie bazę profili użytkowników urządzeń mobilnych.
— Teraz mamy ponad 50 mln profili, z czego ponad 12 mln w Polsce.
Wszyscy przydzieleni są do jednej z niemal 50 grup. Są to np. osoby
planujące dziecko, bywalcy galerii handlowych, mniejszości seksualne,
emigranci zarobkowi czy turyści wyjeżdżający za granicę — wylicza
Dominik Karbowski, jeden z założycieli Selectivva.
Model biznesowy warszawskiej spółki polega na wykorzystaniu umiejętnie
zebranych i wyselekcjonowanych informacji na potrzeby reklamodawców i
sieci reklamowych. Sprofilowane kampanie wyświetlają się w aplikacjach i
na stronach internetowych. Dość powiedzieć, że Selectivv śledzi 200 tys.
różnych aplikacji. Polscy menedżerowie wraz z izraelskimi partnerami z
Nuviad są pewni, że przez kolejne kwartały — mając największą bazę w
regionie — będą rośli w dwucyfrowym tempie.
— Już teraz miesiąc do miesiąca nasze przychody rosną o około 20 proc.
Mamy zlecenia pojedynczych kampanii na 100-300 tys. zł. Przy czym dane
zbieramy non stop — ważność profilu to około 3 miesięcy, po tym czasie
informacje trzeba weryfikować na nowo — podkreśla Dominik Karbowski.
W tym roku przychody spółki wyniosą kilka milionów złotych, jednak już w
przyszłym co najmniej kilkanaście. W świecie reklamy jedno hasło rozpala
marketerów do czerwoności: wszyscy idą w mobile, urządzenia przenośne.
Rafi Ton, założyciel Nuviadu, odpowiada za technologię, która potrafi
namierzyćużytkowników w bardzo wąskich grupach. Np. namierza się osoby,
które pracują w warszawskich biurowcach lub wracające z pracy obok
centrów handlowych.
Zdaniem Tona, coraz efektywniejsza analiza naszych zachowań z komórką w
ręce spowoduje, że stopień spersonalizowania reklam będzie coraz lepiej
odpowiadał naszemu konsumenckiemu apetytowi. A na to właśnie apetyt mają
Polacy wespół z Izraelczykami. Jeszcze w tym Selectivv uruchomi usługi
m.in. w Rosji, rozwija się też projekt w Emiratach Arabskich.
— Wciąż najprostsze jest zrobienie wielkiej, drogiej telewizyjnej
kampanii reklamowej, jednak coraz więcej marek daje się przekonać, że
nie ma sensu strzelać z marketingiem na oślep. Np. ogólnopolscy
operatorzy kablowi zorientowali się, że de facto nie rywalizują o
klienta z równymi sobie firmami, ale z lokalnymi sieciami. Stąd
wyświetlamy reklamy osobom, które mają co najmniej średnie dochody, a
zarazem mieszkają w budynkach wielorodzinnych, i wyświetlamy im tę
reklamę np. w czasie, gdy prawdopodobnie oglądają telewizję i korzystają
zarazem z komórki — mówi Dominik Karbowski.