Świętowaliśmy, ale na rynkach dużo się działo. Kończył się powoli sezon raportów kwartalnych spółek amerykańskich. Pamiętamy jak mocno potrafiły one w minionym tygodniu wpłynąć na rynkowe nastroje. Tym razem raporty kwartalne opublikowały między innymi Apple i Amazon. Wyniki i prognozy Amazon były zadowalające, a Apple opublikował lepsze dane o sprzedaży i zapowiedział powrót do wzrostów oraz ogłosił największy program (110 mld$) skupu akcji. I to by było na tyle ;-) – dopiero 22. maja zobaczymy raport Nvidii, co znowu może poruszyć rynkami.
Pojawiły się też dane makro. W USA opublikowane zostały indeksy ISM dla przemysłu i sektora usług. Te indeksy menadżerów logistyki są w USA bardziej cenione niż podobne indeksy PMI. Dane były istotne, bo indeksy PMI pokazały, że w kwietniu gospodarka amerykańska bardzo zwolniła. Jednocześnie rósł wskaźniki PCE (indeks cen płaconych przez konsumentów – odmiana wskaźnika inflacji – bardzo ceniony przez Fed). Tąpnięcie odnotował indeks zaufania konsumentów - Conference Board.
Indeks ISM dla przemysłu wyglądał niepokojąco. Sam indeks jest poniżej 50 pkt, subindeks zamówień też, a indeks cen płaconych mocno wzrósł. Jeśli chodzi o indeks ISM dla sektora usług to sytuacja była w kwietniu wcale nie lepsza. Wręcz odwrotnie pokazały się te same trendy. To powinno rodzić (chociaż na razie nie rodziło) obawy o grożącą gospodarce USA stagflację.
Nawiasem mówiąc warto odnotować kolejny, duży, spadek indeksu PMI dla polskiego przemysłu (najniżej w historii). Również Wskaźnik Wyprzedający Koniunktury publikowany przez BIEC pokazuje niepokojące spowolnienie. Być może polska gospodarka nie odczuła jeszcze wzrostu płac (wzrostu popytu konsumpcyjnego), a inwestycje jeszcze nie ruszyły. Trzeba czekać, ale ja nadal jestem optymistą.
Zobaczyliśmy też w piątek miesięczne, kwietniowe, dane z rynku pracy w USA. Najczęściej prowadzą one do harców na rynku walutowym i niewielkich zmian na rynku akcji. Rynek pracy zawsze reaguje najpóźniej na spowolnienie gospodarcze. Z prostego powodu – przedsiębiorcy muszą być pewni ożywienia/spowolnienia, żeby chcieć zatrudniać/zwalniać.
Poza tym warto spoglądać na rewizję danych z poprzedniego miesiąca – potrafi być naprawdę gwałtowna. Niedawno widzieliśmy na przykład rewizję o 1/3 w dół. Tym razem weryfikacja była niewielka. Dane były słabe, czyli dla akcji dobre i złe dla dolara. Wzrost zatrudnienia był o wiele mniejszy od oczekiwań, stopa bezrobocia wzrosła z 3,8 do 3,9%, płaca za godzinę wzrosła mniej niż oczekiwano (0,2% m/m).
Pamiętać trzeba, że Rezerwa Federalna ma dwa mandaty, a nie jak banki centralne w Europie (w tym oczywiście również NBP) tylko jeden. Fed ma dbać o niską inflację (cel inflacyjny to 2. procent) oraz o pełne zatrudnienie. NBP (RPP) musi dbać o wartość pieniądza (cel inflacyjny 2,5% +/- 1 pp), a wzrost gospodarczy może wspomagać, jeśli nie stoi to w sprzeczności z pierwszym mandatem (zazwyczaj stoi). Od dwudziestu lat mówię, że RPP powinna tak jak Fed mieć dwa mandaty, ale nie oczekuję, że obecny stan się zmieni.
Tak się składa, że kiedy u nas było święto 1.maja to wieczorem naszego czasu kończyło się posiedzenie FOMC, a Jerome Powell spotkał się z dziennikarzami. Zakładano, że Powell zaostrzy ton wypowiedzi, że będzie brzmiał bardziej „jastrzębio” niż po poprzednich posiedzeniach FOMC. Wyższe odczyty inflacyjne i spokój na rynku pracy powinny były zapewnić takie nastawienie.
Jedno było jednak pewne: stopy pozostaną na poziomi 5,25-5,50% - i tak rzeczywiście było. Inwestorzy już nie wierzą w to, że stopy w czerwcu spadną. Na początku roku wierzyli w 6-7 obniżek stóp, potem w 3-4, a teraz mówią, że w tym roku będą może dwie obniżki. Okazało się, że jak zwykle Powell w swoich odpowiedziach robił prawdziwy slalom słowny nie opowiadając się mocno po jakiejś stronie. Dla mnie istotne było nie to, że „wszystko zależy od kolejnych danych makro”, ale to, że Powell lekceważąco wypowiadał się o miesięcznych danych makro. Twierdził, że dla Fed ważny jest cały kwartał. Wniosek był oczywisty: obniżka stóp może nastąpić po zakończeniu drugiego kwartału, więc w czerwcu jest skrajnie mało prawdopodobna,
Media wyłowiły przede wszystkim to, że na pytania o podwyżki stóp (były 3 pytania) szef Fed zdecydowanie zanegował taką możliwość. Po tej odpowiedzi indeksy ruszyły mocno do góry, co pokazywało, że oczekiwania na zmiany w polityce monetarnej drastycznie się zmieniły. Potem jednak niepokój związany z podejściem Fed „wysokie stopy przez dłuższy czas” wziął górę i sesja zakończyła się niewielkimi spadkami indeksów.
Często jednak tak bywa, że 40 ostatnich minut do końca sesji (po zakończeniu konferencji Powella) to za mało, żeby podjąć sensowną decyzję. Widzieliśmy to już następnego dnia, kiedy indeksy ruszyły na północ prowadzone przez odbicie na spółkach technologicznych. Do gry znowu weszli kupujący spadki niezrażeni dość jastrzębim Fed i nie obawiający się danych z rynku pracy.
Przedtem giełdy europejskie pełne były oczywistych wątpliwości. Indeksy we Francji i Niemczech spadły, a WIG20 poszedł za nimi, mimo że na początku usiłował szturmować poziom 2.500 pkt. Likwidowały straty w piątek 3. maja – pomagał nie tylko Apple, ale i słabe dane z rynku pracy w USA. Prawdę mówiąc niewiele one zmieniły, bo i tak czerwcowej obniżki stóp zapewne nie będzie.
Co dalej na Wall Street, a więc i w Warszawie? Równie prawdopodobne jest to, że wzrostowa faza korekty na Wall Street (fala B) przejdzie w spadkową falę C jak i to, że korekta zakończy się literą V jak to często się w USA zdarza. Może nawet bardziej prawdopodobna jest korekta V, bo w portalach informacyjnych widzę tryumfującą dla mnie zadziwiającą tezę.
Otóż unisono twierdzi się, że Fed ma rację, a w USA panuje „gospodarka Złotowłosej”. Ja uważam, że brakuje kogoś kto powie „król jest nagi”. Indeksy PMI i ISM nurkują i nawet rynek pracy już chyba zaczyna odczuwać spowolnienie, inflacja się nie cofa, a ekonomiści mówią, że to doskonała sytuacja? Zaczynam się obawiać, że Fed wprowadzi gospodarkę USA w stagflację. Ale skoro rynek tego nie widzi to „byki” mają z górki.
Tymczasem chętni powinni zwrócić uwagę na Chiny, a przede wszystkim na ich sektor spółek technologiczny. Ja już od marca mówię, że to jest przyszłość akcyjnej hossy i zdaje się, że zaczyna się to materializować (https://www.reuters.com/markets/quote/.HSTECH ). Generalnie akcje chińskie weszły w obszar hossy, o czym już piszą nawet główne agencje informacyjne.
Polska świętowała, ale rynki globalne nie pauzowały
opublikowano: 2024-05-04 08:08
Może nie cała Polska świętowała, ale jednak układ świąt 1. maja i 3. maja jest tak korzystny, że ten 2. maja (Dzień Flagi) traktowany jest prawie jak narodowe święto. Oczywiście jest to teoretycznie dzień roboczy, ale i wiele osób wzięło urlop na czwartek i świętowało dwa świąteczne dni, a przy okazji 20 lat Polski w Unii Europejskiej.
Posłuchaj

Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
KOMENTARZE (98)
Test
-"Fakt, że po takim zachowaniu ta dwójka obejmuje mandat europosłów dowodzi, że wyborcy PiS nie traktują poważnie państwa jako wspólnego dobra wszystkich obywateli, że nie oczekują szacunku dla jego instytucji, przepisów i procedur. Przynajmniej nie wtedy, gdy władzę sprawuje KO – w takiej sytuacji politycy PiS dostają od swoich wyborców coś w rodzaju "licencji na lekceważenie państwa i prawa".
Jakub Majmurek
Wszystko to jest tym bardziej przygnębiające, że nadużycie władzy przez osoby kierujące służbą antykorupcyjną to bardzo poważne przestępstwo, które niezależnie od konsekwencji prawnych powinno na długie lata politycznie dyskwalifikować winne jego popełnienia osoby. Jeśli politycy kierujący służbami będą mogli bezkarnie nadużywać władzy, to nikt w państwie nie będzie mógł się czuć bezpiecznie. "Nagroda" w postaci dobrze płatnej pracy w Brukseli dla Kamińskiego i Wąsika to fatalny, głęboko demoralizujący sygnał dla całej polskiej klasy polityczn"
Całość powyższej wypowiedzi jest autorstwa JAKUBA MAJMURKA
-Wnioski dla DT z powyższego są oczywiste. Jeżeli "towarzystwo" nie wyląduje w więzieniu, to będziemy zamiast demokracji mieli w Polsce skorumpowana Ukrainę!
Jest też inny wniosek: nie mając ponadprzecietnych kompetencji, wykorzystując hejt można zajść wysoko, np. wjechać do Europarlamentu.
Zwycięski (wg sondażowych wyników) premier w pierwszych słowach po zamknięciu lokali potwierdził, że polityczna gra na polaryzację jest opłacalna i skarcił swoich koalicjantów za zbytnią miękkość.
Do diabła z pojednaniem, niech żyje PR i unijne stołki!
Czy jesteśmy zainteresowani wpychaniem Białorusi w ręce Rosji?!
Putin wielokrotnie próbował już ja włączyć do Rosji. Łukaszenka głęboko uzależniony od Rosji zręcznie sie z tego wykręcał. Wojska Białoruskie przydałyby sie w wojnie z Ukrainą. Oj przydałyby się, jeszcze jak! (a jednak nie uczestniczą, Trzeba to zauważyć).
Gdybyśmy bez demonstrowania swojej wyższości moralnej rozmawiali z Łukaszenką, to on mógłby skorzystać z okazji, aby zademonstrować swoją niezależność od Rosji.
Moim zdaniem należałoby spróbować rozwiązać środkami politycznymi nierozwiązalny w inny sposób problem nieszczelnej granicy -na drodze rozmów z Łukaszenką.
MM -przepraszam Cięza "Marysię". Tak nie uchodzi!
Napisałeś wprawdzie merytorycznie kiepski tekst ale najbardziej składny z tych, kytóre tu pisałeś.