Seria rewizji prognoz dla polskiej gospodarki trwa. Tym razem optymizmu nabrała Komisja Europejska (KE). Bruksela oczekuje, że w 2014 r. polski PKB wzrośnie o 3,2 proc. (wobec prognozowanych w lutym 2,9 proc.), a w przyszłym roku dynamika przyspieszy do 3,4 proc. (wobec 3,1 proc.). Będziemy rosnąć w tempie ponaddwukrotnie szybszym niż w minionym roku (1,6 proc.).
„Mimo ostatnich napięć geopolitycznych [na Ukrainie — red.] polski eksport będzie nadal rosnąć, co będzie stymulować inwestycje przedsiębiorstw oraz poprawiać sytuację na rynku pracy, co z kolei powinno wspierać również konsumpcję gospodarstw domowych” — przekonują analitycy KE.
Te prognozy są niemal dokładnie zbieżne z oczekiwaniami rynkowymi. Według ankiety agencji Bloomberg, mediana prognoz analityków mówi, że w 2014 r. PKB Polski wzrośnie o 3,15 proc., a w 2015 r. o 3,4 proc. Dla Mateusza Szczurka, ministra finansów, oczekiwania KE są wręcz pesymistyczne.
— Struktura prognozowanego przez KE wzrostu jest zbliżona do tego, co prognozuje Ministerstwo Finansów, jednak prognozowana skala wydaje się konserwatywna — mówi Mateusz Szczurek.
MF zakłada, że w 2014 r. PKB wzrośnie o 3,3 proc., a w 2015 r. o 3,8 proc. Jeszcze bardziej optymistyczny jest Narodowy Bank Polski. Spodziewa się odpowiednio 3,6 i 3,7 proc. Nawet jeśli jednak zrealizowałby się „konserwatywny” scenariusz kreślony przez KE, Polska przez dwa lata byłaby jedną z trzech najszybciej rozwijających się gospodarek Unii Europejskiej.
Tylko Łotwa i Litwa odnotowałyby wyższą dynamikę. Od wejścia Polski do UE w 2004 r. jedynie raz udało nam się wejść na podium — w 2009 r., kiedy jako jedyni uniknęliśmy recesji.