Kiedy w maju 2021 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzekł, że wydobycie węgla brunatnego w należącej do PGE kopalni Turów ma być natychmiast wstrzymane, wywołało to polityczną i międzynarodową burzę. Teraz można mieć wrażenie déjà vu, ponieważ w miniony wtorek Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) podjął decyzję analogiczną — postanowił o wstrzymaniu wykonania decyzji środowiskowej dla Turowa, co oznacza, że kopalnia nie może działać. Decyzja nie jest prawomocna, a PGE ma siedem dni na złożenie zażalenia.

Kosztowna ugoda z Czechami
Kompleks w Turowie, odpowiadający za kilka procent krajowej produkcji energii, obejmuje kopalnię i elektrownię, ponieważ wilgotnego węgla brunatnego nie opłaca się transportować. Jest wciśnięty w południowo-zachodni ogonek Polski, u zbiegu granicy z Niemcami i Czechami.
Organizacje z sąsiednich gmin czeskich i niemieckich, ale także polscy ekolodzy śledzą uważnie poczynania kopalni, która już od 2015 r. proceduje sprawy związane z przedłużeniem koncesji. Proces koncesyjny, w który zaangażowane są państwowe instytucje, np. Ministerstwo Klimatu, realizowany jest jednak z prawnymi błędami. Sprawiły one, że Polska de facto przegrała pierwszą batalię o Turów — tę z 2021 r. Musiała podpisać z Czechami kosztowną ugodę, w ramach której zgodziła się zapłacić 45 mln EUR za szkody wyrządzone przez kopalnię po czeskiej stronie granicy. Ponadto 68,5 mln EUR z odsetkami potrącono z unijnych funduszy dla Polski, co było karą za niedostosowanie się do postanowienia TSUE w sprawie czasowego wstrzymania wydobycia.
Dzięki ugodzie Turów działa dalej, ale kolejne sprawy sądowe są w toku.
Za dwa miesiące kolejna decyzja
— Uogólniając można powiedzieć, że to wciąż ten sam spór dotyczący Turowa i jego wpływu na środowisko – mówi Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z organizacji Frank Bold, działającej na rzecz odejścia od paliw kopalnych, zaangażowanej wraz z innymi organizacjami w spór toczący się przed WSA.
Agnieszka Stupkiewicz tłumaczy, że grupa organizacji dostrzegła liczne wady decyzji środowiskowej wydanej jesienią 2022 r. przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska dla kopalni Turów. Dotyczą m.in. uwzględnienia wpływu kopalni na ludzi oraz na wody powierzchniowe i podziemne. Organizacje zaskarżyły więc tę decyzję, a WSA — upraszczając — uznał, że kopalnia powinna stanąć na czas postępowania, by nie pogłębiać strat środowiskowych.
Jeśli PGE złoży zażalenie na decyzję WSA, to Naczelny Sąd Administracyjny będzie miał dwa miesiące na decyzję o jego uwzględnieniu lub odrzuceniu. Jeśli uwzględni zażalenie, to nakaz zatrzymania wydobycia w kopalni nie uzyska prawomocności, natomiast sprawa skargi organizacji będzie nadal toczyć się przed WSA. Jeśli natomiast NSA zażalenie odrzuci, to wydobycie powinno stanąć, a sprawa — jak w poprzednim scenariuszu — nadal będzie się toczyć.
Po pierwsze — negatywnie oceniam decyzję WSA nakazującą zatrzymanie wydobycia na czas rozpatrywania sprawy. Moja ocena dotyczy zarówno sprawy obecnej, jak też tej sprzed dwóch lat. Nie ma technicznej możliwości zatrzymania takiej kopalni z dnia na dzień, ponadto jest to sprzeczne z zapisami prawa górniczego. Jednocześnie kopalnia i elektrownia Turów mają ogromny wkład w lokalny rynek pracy i w bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Po drugie — zwracam jednak uwagę, że WSA nie badał merytorycznie kwestii funkcjonowania kopalni, badał procedury realizowane przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Tak samo jak w sprawie sprzed dwóch lat badana była nie kopalnia, ale to, czy wypełnione zostały obowiązki wobec społeczności sąsiednich. Można podejrzewać, że w obu przypadkach decyzje sądu były uzasadnione.
Generalnie uważam, że jakość pracy urzędników i organów państwa się pogorszyła, a prawo bywa nieprzestrzegane. Z tego wynikają potem problemy.
Cień wyborów ma znaczenie
Z polskiego rządu popłynęły szybko zapewnienia, że niezależnie od decyzji sądu zaprzestanie wydobycia w Turowie nie wchodzi w grę.
— Turów będzie działał, obiecujemy to tutaj. Jeśli wyborcy tak zadecydują, to będzie działał — mówił w środę premier Mateusz Morawiecki na konferencji zorganizowanej przed bramą wejściową do turowskiego zakładu.
Nawiązanie do wyborców oznacza, że rząd patrzy na sprawę w perspektywie jesiennych wyborów. O perspektywie prawnej przedstawiciele rządu się nie wypowiedzieli. PGE podkreślała zaś, że „sąd w motywach rozstrzygnięcia nie odniósł się do stanowiska PGE”.
„Działalność Kopalni Turów do 2044 r. jest kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wykorzystamy wszystkie przysługujące nam środki prawne w postępowaniu zażaleniowym przed Naczelnym Sądem Administracyjnym” — podkreśliła PGE w komunikacie.