Polski biznes zabezpiecza swoje interesy w kontrakcie jądrowym

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2025-06-17 20:00

Prawo zamówień publicznych nie zapewni rodzimym firmom przewagi w walce o zamówienia związane z budową elektrowni ani ich nie ochroni. Dlatego przedsiębiorcy wzięli sprawy w swoje ręce. Chcą zapisać zasady w polsko-amerykańskim kontrakcie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są skutki wyłączenia budowy elektrowni jądrowej spod reżimu prawa zamówień publicznych
  • jak krajowe firmy zainteresowane udziałem chcą ochronić swoje interesy
  • ile ma wynieść tzw. local content
  • jak na kwestię współpracy z lokalnym biznesem zapatrują się Amerykanie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Premier Donald Tusk poinformował niedawno, że rządowe wydatki na inwestycje związane z budową elektrowni jądrowej na Pomorzu sięgną 60 mld zł. Pieniądze, przeznaczone np. na infrastrukturę dojazdową, mają trafić do rodzimych firm. Przedstawiciele krajowego biznesu liczą, że tzw. local content, czyli udział podmiotów z polskiego rynku w realizacji całej inwestycji – szacowanej na prawie 200 mld zł – będzie znacznie większy. Z dotychczasowych programów wynikało, że sięgnie co najmniej połowy wartości robót i dostaw, a przedstawiciele Ministerstwa Przemysłu (MP) informowali niedawno, że liczą na 40-50 proc.

Partnerskie relacje

Osiągnięcie tak wysokich wskaźników będzie dużym wyzwaniem. Żeby stało się realne, rząd i przedsiębiorcy muszą ustalić z realizującym inwestycję konsorcjum amerykańskich firm Bechtel i Westinghouse zasady udzielania zamówień.

- Przedstawiciele inwestora przeprowadzili już wstępne sondowanie naszego rynku. W firmach budowalnych pytali często np. o koszty zatrudnienia pracowników czy godzinowe stawki za pracę maszyn. Krajowe firmy budowlane i producenci nie chcą jednak być sprowadzeni do roli dostawców siły roboczej, maszyn i urządzeń produkowanych pod cudzym brandem. Chcą na partnerskich zasadach uczestniczyć w realizacji kontraktów, inwestować we własne centra badawczo-rozwojowe, dostarczać własne produkty i technologie oraz realizować kompleksowe usługi budowlane – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).

Przedstawiciele rodzimego biznesu spodziewają się, że amerykańskie konsorcjum wybierze generalnego wykonawcę, dla którego podmioty z Polski będą pełnić rolę certyfikowanych podwykonawców i dostawców.

Branżowy katalog

Wypracowanie rozwiązań mających zwiększyć local content to jedno z zadań powstającego właśnie zespołu ds. udziału krajowych podmiotów w budowie elektrowni jądrowej. Rodzime firmy chcą mieć wpływ na ich kształt. W ich imieniu zajął się tym PZPB, powierzając opracowanie katalogu zasad prof. Przemysławowi Drapale, partnerowi zarządzającemu kancelarii JDP. Zarys dokumentu został już przedstawiony Ministerstwu Przemysłu, a wkrótce PZPB ma przekazać finalną wersję.

Jan Styliński uważa, że zakres robót i dostaw które są w stanie wykonać firmy z polskiego rynku, jest całkiem spory.

- Oczywiście nie podejmą się wykonania wyspy jądrowej [czyli jądrowej części elektrowni, składającej się głównie z reaktorów z obudową bezpieczeństwa oraz obiektów gospodarki paliwem i odpadami promieniotwórczymi - red.], bo nie mają do tego kompetencji i technologii. W pozostałym zakresie mogą natomiast wykorzystać sporo doświadczeń zdobytych w realizacji kontraktów w energetyce konwencjonalnej, np. przy budowie bloków w elektrowniach Jaworzno czy Turów – mówi Jan Styliński.

Twierdzi, że podmioty z krajowego rynku mogą dostarczać i montować np. takie urządzenia jak kocioł, turbiny, przewody, transformatory, rozdzielnie i różnego rodzaju konstrukcje inżynieryjne oraz budować obiekty kubaturowe.

TSUE zamiast PZP

Jak zwiększyć szanse lokalnego biznesu w starciu z konkurencją? Sejm pracuje właśnie nad nowelizacją prawa zamówień publicznych (PZP), która ma umożliwić wykluczanie z przetargów podmiotów z krajów niemających umów handlowych z UE. Problem w tym, że w kontrakcie atomowym PZP nie obowiązuje. Zdaniem Przemysława Drapały można w nim jednak stosować przepisy unijne, a konkretnie orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) dotyczące podmiotów z państw trzecich, które nie mają z Unią Europejską umów gwarantujących wzajemność i równy dostęp do rynku. Profesor uważa, że otwiera ono drogę do wykluczenia z postępowań przetargowych podmiotów formalnie krajowych, ale kontrolowanych przez właścicieli z Chin lub innych państw azjatyckich. Już teraz, mimo braku polskich przepisów, do orzeczeń TSUE stosują się np. PKP Polskie Linie Kolejowe i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Biznes nie dąży do wyeliminowania z gry wszystkich firm z zagranicznym kapitałem.

- Określiliśmy definicję krajowego podmiotu biorącego udział w realizacji inwestycji związanych z budową elektrowni jądrowej. Nie zawężamy jej do podmiotów wyłącznie z polskim kapitałem. Chcemy, by dotyczyła firm działających na polskim rynku co najmniej od kilku lat, mających potencjał i doświadczenie w realizacji kontraktów w Polsce, płacących u nas podatki i zatrudniających pracowników – mówi Przemysław Drapała.

O ile krajowy rodowód ma być przewagą, o tyle - zdaniem eksperta - doświadczenie w realizacji zamówień jądrowych nie powinno dawać dodatkowych punktów. W przeciwnym razie krajowi przedsiębiorcy, którzy muszą sporo zapłacić za zdobycie certyfikatów umożliwiających pracę przy atomie, byliby na przegranej pozycji.

- Zależy nam, by mieli takie same warunki startu i oceny w przetargach jak firmy, które zdobyły certyfikaty już dawno i pracowały dla generalnego wykonawcy przy innych kontraktach – mówi Przemysław Drapała.

Waloryzacja bez limitu

Te i inne interesy krajowych przedsiębiorców, które ze względu na wyłączenie inwestycji spod reżimu PZP będą chronione słabiej, miałyby być - zgodnie z propozycją PZPB - zabezpieczone w tzw. kontrakcie EPC. Umowa mająca określić warunki projektowania, pozyskania komponentów i budowy elektrowni powinna zostać podpisana w ciągu 12-14 miesięcy.

- Wyłączenie z PZP oznacza, że polscy podwykonawcy i dostawcy nie będą mogli powoływać się na solidarną odpowiedzialność inwestora, w razie gdyby generalny wykonawca nie zapłacił im za pracę czy dostawę. Nie mają także ustawowo zagwarantowanego prawa do waloryzacji kontraktów ani obowiązku dzielenia się nią z podwykonawcami – informuje Przemysław Drapała.

Akurat w kontekście waloryzacji biznes nie chce się wzorować na kontraktach publicznych. Krajowi zamawiający zazwyczaj określają koszyki materiałów i usług, które nie obejmują całości ponoszonych kosztów inwestycji, i stosują limity waloryzacyjne, np. 10 czy 15 proc., nawet jeśli faktyczny wzrost cen jest większy. Przemysław Drapała uważa, że ten mechanizm rodzi spory między zamawiającymi a wykonawcami. Jego zdaniem specyfika budowy elektrowni jądrowej przemawia za stosowaniem waloryzacji pełnych kosztów inwestycji, bez żadnych limitów.

Dodatkowym rozwiązaniem chroniącym interesy polskich firm mogłoby być - jak proponuje prawnik - powołanie rady konsultacyjnej. Miałaby pomagać w dialogu między krajowymi podmiotami a generalnym wykonawcą, a także w rozwiązywaniu różnych problemów, które pojawią się w toku realizacji.

Co na to Amerykanie

Zapytaliśmy firmę Bechtel, która będzie odpowiedzialna za budowlaną część inwestycji, o to, jakie rozwiązania w zakresie współpracy z lokalnym biznesem planuje, czy przewiduje waloryzację kontraktów oraz czy wybierając podwykonawców i dostawców będzie preferować firmy z doświadczeniem w inwestycjach jądrowych, a w szczególności te, z którymi już współpracowała. Odpowiedział nam Leszek Hołda, prezes Bechtela Polska:

" W obecnej fazie projektu w obszarze tzw. local contentu Bechtel skupia się przede wszystkim na przygotowywaniu podwykonawców do udziału w projekcie budowy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo. Jednym z kluczowych działań są organizowane dla polskich dostawców spotkania z serii Supplier Days. W trakcie cyklicznych wydarzeń rozmawiamy z przedsiębiorcami wykazującymi potencjał do włączenia się w projekt jądrowy o tym, jakie standardy i wymagania trzeba spełniać i jakiego typu postępowania będą przeprowadzane w poszczególnych obszarach inwestycyjnych.
Do tej pory we współpracy z inwestorem projektu – Polskimi Elektrowniami Jądrowymi - oraz Izbą Gospodarczą Energetyki i Ochrony Środowiska zrealizowaliśmy już osiem takich spotkań, w których udział wzięło ok. 1200 osób z niemal 1000 firm. Współpracujemy również z Agencją Rozwoju Pomorza, która skupia się na angażowaniu w pomorski projekt jądrowy lokalnych przedsiębiorców.
Nasze działania skierowane do polskiego przemysłu realizowane są z dużym zaangażowaniem oraz determinacją, aby w momencie uruchamiania przetargów firmy były gotowe do składania konkurencyjnych ofert, posiadając odpowiednie kompetencje i certyfikaty.
Docelowe rozwiązania dotyczące kwestii local contentu będą znane m.in. po zakończeniu negocjacji i podpisaniu umowy EPC na projektowanie, dostawę i budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej."