Rosnące powiązania gospodarcze między Zachodem a Chinami – w tym rosnąca obecność polskich firm w Chinach i chińskich w Polsce – ujawniają znaczące bariery komunikacyjne. Wielu zachodnich przedsiębiorców (w tym Polaków) doświadcza nieporozumień wynikających z barier językowych oraz różnic kulturowych w stylach komunikacji. W badaniu przeprowadzonym wśród polskich menedżerów pracujących w Chinach, jeden z uczestników przyznał: „Wysłano nas tam bez… jakiegokolwiek przygotowania do pracy w innym kręgu kulturowym. Chiny bardzo różnią się od Francji, Rumunii czy Węgier…, z którymi mamy podobny sposób pracy. Ale to, co tam zobaczyłem… kompletnie nie byłem na to przygotowany”.
Bariery językowe
Najbardziej oczywistą przeszkodą jest bariera językowa – język chiński znacząco różni się od języków zachodnich, a większość polskich przedsiębiorców nie zna chińskiego. W praktyce językiem kontaktów bywa więc angielski, który dla obu stron jest językiem obcym. Powoduje to liczne trudności. Polscy przedstawiciele zwykle posługują się angielskim komunikatywnie i rzadko zabierają tłumacza, jednak wielu chińskich menedżerów wyższego szczebla ma problemy z komunikacją po angielsku, dlatego na spotkaniach niemal zawsze potrzebny jest tłumacz chińsko-angielski. Nawet gdy obie strony mówią po angielsku, różnice akcentu i terminologii mogą prowadzić do nieporozumień. Badania wśród polskich ekspatów wykazały, że trudno im było zrozumieć angielski akcent chińskich współpracowników oraz firmowy żargon, a równocześnie Chińczycy woleli komunikować się między sobą po mandaryńsku. W efekcie Polacy czuli się wykluczeni z obiegu informacji – brak znajomości chińskiego sprawiał, że nie dowiadywali się o wszystkich problemach w zespole, nie uczestniczyli w pełni w procesach decyzyjnych, a poza pracą doświadczali izolacji społecznej. Z perspektywy chińskiej również dostrzega się ten problem – jak zauważa Ray Wong, studentka zarządzania z doświadczeniem we współpracy z chińskimi inwestorami w Polsce, „największą przeszkodą w komunikacji pomiędzy Polakami i Chińczykami pozostaje bariera językowa”.
Brak wspólnego języka prowadzi do opóźnień i nieścisłości w korespondencji biznesowej. Obie strony muszą często korzystać z tłumaczy lub pomocy osób trzecich, co wydłuża negocjacje i zwiększa ryzyko utraty niuansów znaczeniowych. Nawet pisemne ustalenia w języku angielskim wymagają szczególnej uwagi – eksperci zalecają zadawać dodatkowe pytania, precyzować terminy i potwierdzać ustalenia, aby upewnić się, że obie strony jednakowo rozumieją treść umowy. Czasami pomocne bywa wsparcie wizualne: np. zamiast długich opisów technicznych po angielsku polska firma może przesłać zdjęcia lub rysunki, które jednoznacznie pokazują oczekiwania – obraz bywa zrozumiały bardziej niż słowa dla obu stron. Mimo tych środków ostrożności bariera językowa wciąż bywa powodem poważnych zakłóceń komunikacji na linii Polska–Chiny.
Język i relacje
Kiedy pracowałam w Chinach, bardzo wyraźnie odczuwałam, jak istotna jest znajomość języka w codziennym funkcjonowaniu – nie tylko zawodowym, ale przede wszystkim społecznym. Regularnie byłam zapraszana na kolacje, wyjazdy integracyjne i nieformalne spotkania z chińskimi współpracownikami oraz kadrą zarządzającą. Co charakterystyczne, pomijano przy tym mojego bezpośredniego przełożonego – mimo jego wysokiej pozycji – a także inne osoby z zespołu, które nie znały chińskiego, choć świetnie mówiły po angielsku. Po godzinach pracy nikt nie miał już ochoty przełączać się na angielski. Językiem spotkań był mandaryński, i to w pełnym, idiomatycznym wydaniu – z odniesieniami kulturowymi, żartami i skrótami myślowymi, które trudno byłoby przełożyć bez utraty znaczenia.
Dla mnie osobiście znajomość chińskiego – nawet jeśli początkowo nie na poziomie natywnym – otwierała drzwi do tej nieformalnej warstwy relacji, które w chińskiej kulturze mają kluczowe znaczenie. Co ważne, Chińczycy są niezwykle życzliwi wobec cudzoziemców próbujących mówić po chińsku. W odróżnieniu od wielu zachodnich krajów, gdzie rozmowa z osobą mówiącą w sposób „łamany” może wzbudzać niecierpliwość lub skrępowanie (i prowadzić do przełączania się na język angielski), moi chińscy rozmówcy zawsze reagowali pozytywnie – chwalili, zachęcali, a jeśli trzeba było, cierpliwie tłumaczyli niuanse czy żarty. Często wystarczyło jedno „nǐ hǎo”, by przełamać dystans. Takie podejście nie tylko ułatwiało komunikację, ale też budowało atmosferę zaufania, szacunku i akceptacji – kluczową w chińskim środowisku biznesowym.
Różnice pragmatyczne w komunikacji
Ogromnym wyzwaniem są różnice w stylu komunikacji i pragmatyce języka. Polska kultura komunikacji jest względnie bezpośrednia – Polacy funkcjonują w kulturze niskiego kontekstu, co oznacza, że treści przekazywane są otwarcie słowami, a komunikaty formułuje się jasno i wprost. W mowie potocznej „nazywamy rzeczy po imieniu” i oczekujemy jednoznacznych odpowiedzi. Dla kontrastu Chiny należą do kultur wysokiego kontekstu, w których komunikacja jest silnie pośrednia, a znaczna część znaczenia wynika z kontekstu, relacji i milczących założeń. Chińscy partnerzy kładą nacisk na uprzejmość i harmonię przekazu, często nie wyrażają wprost swoich odczuć ani nie formułują komunikatów wprost. Zasadę tę oddaje chińskie powiedzenie “意在言外” (yì zài yán wài) – „prawdziwe znaczenie kryje się poza słowami”.
Jedną z najbardziej problematycznych konsekwencji jest unikanie przez Chińczyków bezpośredniej odmowy. W kulturze chińskiej otwarte powiedzenie „nie” uchodzi za niegrzeczne lub zbyt konfrontacyjne, dlatego zamiast tego stosuje się eufemizmy albo ogólniki. Dla Polaków przyzwyczajonych do jasnych “tak” lub “nie” stanowi to spore wyzwanie – brak jednoznacznej odmowy może rodzić fałszywe oczekiwania. Przykładowo, chiński kontrahent zamiast odrzucić ofertę powie: „zastanowimy się” lub „to może być trudne”, co w zachodnim rozumieniu brzmi jak możliwość negocjacji, podczas gdy w rzeczywistości często oznacza uprzejmą odmowę. Słowo „tak” nie zawsze oznacza w Chinach zgodę – bywa wyrazem szacunku lub sygnałem, że rozmówca słucha, a nie dosłownym potwierdzeniem. Rozmówca z Chin może na pytanie o zrozumienie tematu odpowiedzieć „tak, jasne” z grzeczności, podczas gdy w istocie nic nie zrozumiał – prawdziwy stan rzeczy zdradzi dopiero mowa ciała lub cisza po drugiej stronie.
Zachowanie „twarzy” (mianzi) to kolejny pragmatyczny aspekt różniący obie kultury. W Chinach ogromną wagę przywiązuje się do unikania publicznego zawstydzenia siebie i innych. Chińscy pracownicy rzadko zakwestionują zdanie przełożonego lub otwarcie skrytykują współpracownika, aby nikogo nie postawić w niezręcznej sytuacji. Dla Polaków, którzy cenią szczerość w feedbacku, taka powściągliwość może być dezorientująca. Również w drugą stronę – bezpośrednia, krytyczna uwaga ze strony polskiego partnera może zostać przez Chińczyków odebrana jako naruszenie ich godności. Badania wykazały np., że polscy menedżerowie proszący wprost o doprecyzowanie informacji na spotkaniach niechcący naruszali „twarz” chińskich współpracowników, wywołując zakłopotanie i milczenie. Z czasem zrozumieli oni, że lepsze efekty daje bardziej pośrednie podejście – okazywanie szacunku, cierpliwe dopytywanie indywidualnie lub nawet przyjmowanie pozornej zgody i weryfikowanie jej innymi kanałami.
Podobną sytuację obserwowałam w jednej z międzynarodowych firm, z którą współpracowałam. Chińscy pracownicy podczas spotkań online – prowadzonych w języku angielskim – uprzejmie potakiwali i deklarowali zrozumienie, jednak po zakończeniu spotkania nie realizowali zadań lub wykonywali je niezgodnie z oczekiwaniami. Dla polskiego zespołu było to źródłem frustracji i niezrozumienia. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy wprowadzono dwujęzyczny format spotkań: część anglojęzyczna była prowadzona w oparciu o prezentację przygotowaną równolegle w języku angielskim i chińskim, a następnie zostawiano czas na pytania i omówienie wątpliwości w języku chińskim. Dodatkowo zapewniono bieżące wsparcie językowe poza spotkaniami. Od tej pory komunikacja przebiegała sprawniej, zadania były realizowane zgodnie z ustaleniami, a zespół chiński zaczął działać z większym zaangażowaniem. Pokazuje to, że brak otwartego przyznania się do niezrozumienia może wynikać nie tylko z bariery językowej, ale również z chęci zachowania twarzy – chińscy pracownicy nie chcą publicznie okazać, że nie rozumieją, obawiając się utraty twarzy lub nieporozumień w samej próbie wyjaśnienia. Dlatego dopiero stworzenie bezpiecznej przestrzeni komunikacyjnej w ich własnym języku umożliwiło skuteczne porozumienie i przełamanie milczącej bariery.
W komunikacji codziennej ujawniają się również subtelne różnice niewerbalne, które mieszczą się w pragmatyce interakcji. Chińczycy mają skromniejszą mowę ciała – gestykulują oszczędnie, mogą unikać intensywnego kontaktu wzrokowego, a ich wyraz twarzy bywa bardziej stonowany. Uśmiech w kulturze chińskiej nie zawsze oznacza radość – często służy maskowaniu zakłopotania lub dezaprobaty. Polscy partnerzy, nieświadomi tego, mogą mylnie odczytywać sygnały – np. odebrać uprzejmy uśmiech Chińczyka jako oznakę zadowolenia z ustaleń, podczas gdy był to grzecznościowy sposób zamaskowania wątpliwości. Te pragmatyczne niuanse wymagają od zachodnich przedsiębiorców dużej wrażliwości i umiejętności „czytania między wierszami”. Często dopiero po czasie Polacy uczą się, że więcej treści wyczytają z czynów partnera chińskiego niż z jego słów. Jeśli na przykład chiński partner mimo deklarowanej zgody nie realizuje ustaleń w terminie, może to oznaczać, że pierwotnie nie zgadzał się, lecz nie wyraził tego wprost.
Różnice kulturowe w komunikacji biznesowej
Różnice pragmatyczne wynikają z głębszych różnic kulturowych kształtujących sposób komunikacji i budowania relacji. Jednym z fundamentalnych wymiarów jest kolektywizm vs. indywidualizm. Kultura chińska, ukształtowana m.in. przez konfucjanizm, jest mocno kolektywistyczna i hierarchiczna – nacisk kładziony jest na harmonię społeczną, każda jednostka ma swoje miejsce w hierarchii, a dobro grupy (rodziny, firmy) stawia się ponad interes jednostki. W praktyce oznacza to, że chińscy pracownicy rzadziej samodzielnie podejmują decyzje; preferują konsultacje w zespole i akceptację przełożonych zanim wyrażą opinię. Młodszy wiekiem lub rangą partner biznesowy będzie okazywać respekt starszemu – np. nie sprzeciwi się otwarcie nawet, jeśli ma wątpliwości co do projektu. W kulturze polskiej (i ogólnie zachodniej) jest więcej indywidualizmu – oczekuje się inicjatywy własnej, decyzje częściej podejmują jednostki, a struktura rozmów jest mniej formalna. Polacy są przyzwyczajeni do względnie płaskich struktur zarządzania i bardziej egalitarnych kontaktów, co w oczach Chińczyków może wydawać się brakiem szacunku do autorytetów lub zbytnią swobodą w obchodzeniu ustalonych procedur.
Relacyjność vs. zadaniowość to kolejny obszar kontrastu. Dla Chińczyków relacje osobiste stanowią fundament biznesu – zasada guanxi opisuje sieć wzajemnych powiązań i zobowiązań, którą buduje się latami. Zaufanie wynikające z osobistej więzi często jest ważniejsze niż formalna umowa. Jak wskazuje ekspert ds. komunikacji międzykulturowej i CEO Global Business Culture, Keith Warburton, „Relacje między partnerami biznesowymi są niewątpliwie ważniejsze dla firm chińskich niż dla zachodnich” – silne, długoterminowe więzi to podstawa pomyślnej współpracy. Dlatego chińscy partnerzy dużą wagę przywiązują do nieformalnych spotkań, wspólnych kolacji, wymiany drobnych upominków i ogólnego poznania się. Często większy nacisk kładą na zbudowanie przyjaźni niż natychmiastowy zysk – zauważa się wręcz, że dla chińskiego biznesmena ważniejsze bywa „by się zaprzyjaźnić” niż osiągnąć krótkoterminowy profit. Polscy przedsiębiorcy, jeśli koncentrują się wyłącznie na aspekcie merytorycznym i szybkim domknięciu transakcji, mogą nie zauważyć, że zaniedbują aspekt budowania zaufania. Zderzenie podejścia transakcyjnego (Zachód) z relacyjnym (Chiny) bywa źródłem nieporozumień – np. Polacy mogą odczuwać zniecierpliwienie przedłużającymi się rozmowami towarzyskimi, podczas gdy dla Chińczyków są one warunkiem wstępnego “rozpoznania” partnera, zanim przejdą do konkretów.
Ważnym czynnikiem kulturowym jest też inna percepcja hierarchii i władzy. W Chinach norma wysoka hierarchiczność oznacza, że dystans między przełożonym a podwładnym jest większy niż w Polsce. Przekłada się to na komunikację: informacje płyną ściśle określonymi kanałami hierarchicznymi, a próba pominięcia zwierzchnika może zostać źle odebrana. Przykładowo, podczas spotkań Chińczycy przestrzegają etykiety sadzania gości i kolejności zabierania głosu według rangi. Osoba o najwyższym statusie zwykle inicjuje i kończy dyskusję. Polskim menedżerom może być trudno przywyknąć do tego, że młodsi pracownicy nie angażują się otwarcie w dyskusję czy nie zgłaszają problemów bezpośrednio – nie wynika to z braku inicjatywy, lecz z szacunku dla autorytetu i obawy przed wyjściem przed szereg. Hierarchia łączy się tu z koncepcją „twarzy” – np. pracownik chiński nie przyzna przed przełożonym przy innych, że czegoś nie zrozumiał, by nie wywołać wstydu sobie i szefowi. W polskiej kulturze pracy dopytanie szefa o instrukcje jest czymś naturalnym; w Chinach podwładny raczej tego nie zrobi z obawy przed zaburzeniem porządku i narażeniem się na krytykę. Zachodni partnerzy muszą więc nauczyć się odczytywać bardziej subtelne sygnały oraz stworzyć bezpieczne sytuacje (np. prywatne rozmowy), w których chińscy współpracownicy poczują się swobodniej, by zgłaszać uwagi czy pytania.
Podsumowując, różnice kulturowe między Polską a Chinami obejmują cały szereg kwestii – od wzorców komunikacji i etykiety, po wartości takie jak podejście do czasu, pracy czy pojęcie harmonii. Nawet pozornie błahe różnice (np. sposób okazywania emocji, podejście do punktualności, styl bycia na spotkaniach towarzyskich) mogą prowadzić do nieporozumień, jeśli nie są uświadomione. Z perspektywy doświadczonych przedsiębiorców “różnice kulturowe inaczej wyglądają w teorii, a inaczej w praktyce – w realnych sytuacjach często wywołują frustrację, złość, a nawet gniew”. Dlatego kluczowe jest poznanie i akceptacja tych różnic zanim przerodzą się one w konflikty.
Wpływ barier na skuteczność współpracy
Opisane bariery komunikacyjne mają istotny wpływ na efektywność biznesu i jakość relacji polsko-chińskich. Nieporozumienia językowe i kulturowe obniżają skuteczność współpracy, prowadząc do błędów, opóźnień i napięć w zespołach międzynarodowych. Jak wykazało badanie Forbes Insights, w 65 proc. firm zarządzających zróżnicowaną kadrą występują bariery językowe między kierownictwem a pracownikami, co w konsekwencji w 67 proc. przypadków przekłada się na spadek efektywności (dezorganizację, niepotrzebne powtórzenia pracy). Ponad 40 proc. menedżerów w tym badaniu wskazało, że nieporozumienia utrudniają współpracę zespołów, a podobny odsetek stwierdził, że przez bariery komunikacyjne produktywność ich organizacji jest niższa, niż być powinna. To potwierdza, że różnice językowe realnie kosztują czas i pieniądze firm zaangażowanych w handel międzynarodowy.
Konsekwencje mogą być poważniejsze niż tylko mniejsza wydajność. W skali strategicznej brak kompetencji językowych i kulturowych prowadzi do utraty szans biznesowych. Według raportu American Council on the Teaching of Foreign Languages niemal co czwarty pracodawca w USA przyznał, że utracił lub nie mógł podjąć konkretnej okazji biznesowej z powodu braku znajomości języka obcego po stronie firmy. Na rynku chińskim może to oznaczać np. rezygnację z wejścia w negocjacje lub utratę kontraktu, gdyż strony nie były w stanie skutecznie się porozumieć na etapie oferty. Podobnie, różnice kulturowe jeśli zostaną zignorowane, mogą zachwiać relacją – chiński partner, który poczuje się urażony brakiem szacunku lub niezrozumieniem jego potrzeb, może wycofać się ze współpracy. Z kolei zachodni przedsiębiorca rozczarowany ciągłymi niejasnościami lub opóźnieniami (wynikającymi np. z ukrytych „nie”) może uznać, że druga strona jest niekompetentna lub nieszczera.
Napięcia wynikające z odmiennych stylów komunikacji często objawiają się pogorszeniem klimatu współpracy. Pojawiają się frustracje po obu stronach – Polacy mogą odczuwać zniecierpliwienie brakiem konkretnych deklaracji ze strony Chińczyków, Chińczycy – dyskomfort wobec bezpośredniości Polaków. Bez odpowiedniej mediacji drobne urazy (np. publiczna krytyka, choćby niezamierzona) potrafią eskalować i podważać zaufanie. W skrajnych przypadkach projekty joint-venture czy negocjacje handlowe załamują się właśnie z powodu „miękkich” czynników komunikacyjnych, mimo że twarde warunki biznesowe były korzystne.
Komunikacja jako inwestycja, nie koszt
Z drugiej strony, świadomość barier i praca nad ich przezwyciężeniem realnie poprawia skuteczność działań na rynku chińskim. Doświadczeni managerowie podkreślają, że cierpliwość i otwartość na uczenie się nawzajem są najważniejszym orężem w pokonywaniu barier. Polskie firmy, które inwestują w szkolenia międzykulturowe, naukę podstaw języka chińskiego czy zatrudnianie doradców ds. kultury, osiągają lepsze rezultaty we współpracy z Chińczykami. Jednocześnie warto pamiętać, że nie wszystkie kompetencje trzeba budować od zera w obrębie własnego zespołu. Na rynku pracy obecni są kandydaci, którzy łączą przygotowanie językowe z doświadczeniem międzykulturowym – każdego roku studia sinologiczne i kierunki pokrewne kończy w Polsce kilkudziesięciu absolwentów, z których wielu ma za sobą pobyt w Chinach. Część z nich deklaruje trudności w znalezieniu zatrudnienia zgodnego z ich profilem, podczas gdy firmy narzekają na brak specjalistów. Warto wykorzystać ten potencjał – zatrudnienie osoby, która rozumie kontekst językowy i kulturowy, może znacząco ułatwić komunikację z partnerem, przyspieszyć procesy i ograniczyć liczbę nieporozumień.
Z czasem wiele różnic okazuje się możliwych do pogodzenia – po nawiązaniu osobistej więzi i wypracowaniu wspólnych norm komunikacyjnych partnerzy biznesowi często zwiększają efektywność i zaufanie. Jak zauważono w jednym z badań, refleksja nad własnymi doświadczeniami w Chinach pomogła polskim ekspatom zrozumieć, zaakceptować i docenić różnice kulturowe, co przełożyło się na lepszą współpracę.
Podsumowując, bariery językowe oraz różnice w komunikacji międzykulturowej stanowią istotne wyzwanie dla polskich i zachodnich przedsiębiorców w Chinach. Powodują one nieporozumienia i napięcia, które obniżają efektywność i mogą zagrozić powodzeniu wspólnych przedsięwzięć. Jednocześnie, dzięki badaniom i doświadczeniom praktyków, coraz lepiej rozumiemy naturę tych barier i sposoby ich łagodzenia – od zapewnienia kompetencji językowych, przez rozwijanie świadomości kulturowej, po budowanie relacji opartych na wzajemnym szacunku. Tylko łącząc twarde aspekty biznesu z miękką wiedzą o kulturze partnera można w pełni wykorzystać potencjał współpracy polsko-chińskiej w dzisiejszej gospodarce globalnej.
Anna Yang – ekspertka ds. komunikacji międzykulturowej i współpracy z rynkiem chińskim. Specjalizuje się w komunikacji międzykulturowej, edukacji językowej oraz wsparciu operacyjnym firm działających na styku kultur zachodnich i chińskiej. Obecnie związana z firmą AmRest, gdzie jako HRIS Project Expert odpowiada m.in. za komunikację z rynkiem chińskim oraz wdrażanie globalnych systemów HR w kontekście wielojęzycznym.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorantka na Pekińskim Uniwersytecie Języków Obcych (BFSU), gdzie przygotowuje obronę rozprawy doktorskiej dotyczącej akwizycji językowej i dwujęzyczności. Przez ponad 10 lat mieszkała i pracowała w Chinach, m.in. jako tłumaczka, redaktorka i menedżerka ds. PR w międzynarodowych firmach oraz instytucjach badawczych. Ma doświadczenie w tłumaczeniach specjalistycznych (m.in. technicznych, biznesowych i prawniczych), a także w edukacji językowej i lokalizacji treści na rynek chiński.
Jako sinolożka i praktyk wspiera polskie firmy w efektywnej komunikacji z chińskimi partnerami – doradza w zakresie języka, różnic kulturowych i strategii współpracy. W swojej pracy łączy wiedzę akademicką z doświadczeniem projektowym i operacyjnym.