Pomijana giełda może o sobie przypomnieć

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2021-08-05 20:09

Mimo pobudzonej koniunktury oraz dobrych wyników w drugim kwartale, rynkowi akcji w Londynie daleko jest do rekordów.

Większość indeksów europejskich - w tym WIG i DAX - zbliżyło się lub wspięło w tym roku na szczyt wszech czasów. Tymczasem brytyjski FTSE100, mimo dobrych wyników firm i zażegnaniu niepewności związanej z Brexitem, jest o 10 proc. poniżej rekordu z 2018 r., zauważa agencja Bloomberg.

Bogata w spółki typu value giełda brytyjska ukazała swoją słabość w zeszłym miesiącu w obliczu nagłego spadku rentowności obligacji. Spowodował on zwrot inwestorów w kierunku spółek wzrostowych, w szczególności producentów dóbr konsumpcyjnych. Głównymi przedstawicielami tej grupy są osiągający niższe niż zwykle zyski Unilever i Reckitt.

Potrzeba chwili

Poza tymi dwiema spółkami ciężko jednak wskazać jakąkolwiek inna spółkę, której wyniki byłyby poniżej oczekiwań. Wysokie zyski osiągnęła branża surowcowa z Anglo American na czele, nie gorzej poradziła sobie branża paliwowa, bankowość oraz branża zdrowotna. Dlatego zdaniem cytowanych przez agencję Bloomberg strategów banku Morgan Stanley, rynek brytyjski jest niezwykle tani, a wyprzedaż przesadzona.

- FTSE100 cechuje się dużym udziałem tradycyjnych sektorów value, takich jak finansowy, paliwowy, surowcowy czy telekomunikacyjny. Stanowią one ponad połowę indeksu, podczas gdy udział bardziej wzrostowych sektorów to około 20 proc. Mimo że końcówka ubiegłego roku i I kwartał 2021 r. były mocno sprzyjające dla tego typu inwestycji, to w ostatnich miesiącach było już znacznie gorzej. Do wypchnięcia FTSE100 w kierunku historycznych szczytów potrzeba powrotu optymizmu co do wzrostu gospodarczego i perspektywy taperingu lub podwyżek stóp - mówi Piotr Miliński, zarządzający funduszami w Quercus TFI.

Inwestorzy indywidualni i istytucjonalni z największych funduszy nie przekonali się jeszcze do niedowartościowania brytyjskich akcji. Jak podaje Bank of America, zarządzający z amerykańskich funduszy przez kilka ostatnich miesięcy regularnie zmniejszali pozycje na rynku wyspiarskim, a ci uważający go za okazję do zakupów to mniejszość. W przypadku inwestycji funduszu w spółkę z Wielkiej Brytanii zazwyczaj poszukiwane są średniej wielkości przedsiębiorstwa nastawionego na rynek macierzysty z potencjałem do stania się celem akwizycyjnym.

- Sentyment powędrował za zmianami cen na rynkach finansowych. W ostatnich miesiącach amerykańskie czempiony technologiczne wyraźnie pobiły pozostałe klasy aktywów. Silnemu umocnieniu uległy również obligacje, a wielu ekonomistów przycięło prognozy wzrostu gospodarczego. Panuje przeświadczenie, że szczyt wzrostu mamy za sobą, a w przyszłości dynamika PKB i inflacji będzie znacznie niższa. Nic dziwnego, że nagle wszyscy patrzą w kierunku spółek wzrostowych. Gdyby jednak przyszłość malowała się w trochę jaśniejszych barwach, ta relacja mogłaby się znowu odwrócić - dodaje Piotr Miliński.

Wzmocniona tendencja

Na to odwrócenie relacji przygotowują się zarządzający brytyjskimi spółkami. Jak podaje Joachim Klement, strateg Liberum, duża liczba insiderów notowanych przedsiębiorstw kupiła walory spółek, w których pracują, zaraz po ogłoszeniu kwartalnych wyników. Warto zauważyć, że ta tendencja była wzmocniona w przypadku firm osiągających słabe wyniki finansowe. W pozostałej części Europy nie dało się zauważyć podobnego zjawiska.

Dan Harlow, menadżer portfolio w AXA IM oczekuje nagłego zwrotu w kierunku rynku brytyjskiego. Uważa, że oferuje on wiele możliwości udanych inwestycji w długim terminie, szczególnie w małe spółki, które mogą wiele zyskać w obliczu zniesionych pandemicznych restrykcji sanitarnych.

- Mniejsze spółki brytyjskie są zdecydowanie bardziej zorientowane w kierunku wzrostu. Duże mogą się natomiast pochwalić ogromną ilością generowanej gotówki, potężnymi skupami akcji i dywidendami. Pytanie, który scenariusz obstawimy, bo silny, długotrwały wzrost gospodarczy bardziej wspierałby duże spółki - mówi Piotr Miliński.

Liczba zachorowań oraz zgonów spowodowana zakażeniem koronawirusem w Wielkiej Brytanii w lipcu była mniejsza niż miesiąc wcześniej. Może to natchnąć inwestorów większą wiarą w dobry stan europejskiej gospodarki w obliczu zagrożenia wirusem delta oraz zmienić preferencje na spółki value, korzystające z pobudzonej koniunktury i wzrostu gospodarczego.