Pomoc zwrotna? Nie brałem, nie znam

Sylwester SacharczukSylwester Sacharczuk
opublikowano: 2013-07-31 00:00

Przedsiębiorców mało interesuje wsparcie zwrotne, ale nie będą mieli wyjścia. Wkrótce pożyczek będzie znacznie więcej niż obecnie

W nowym unijnym rozdaniu część grantów zostanie zastąpiona przez pomoc zwrotną, czyli pożyczki, poręczenia i podobne wsparcie. Przeskok będzie dość wyraźny.

None
None

— Skala instrumentów zwrotnych w latach 2014-20 może sięgnąć 10 proc. całej unijnej puli dla Polski. To nie jest tak dużo, jak chcieliby zwolennicy wsparcia zwrotnego, ale też nie tak mało, patrząc na obecny wskaźnik takiej pomocy, który wynosi nieco ponad 1 proc. — mówi Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego.

Skorzysta kilku, nie jeden

Komisja Europejska (KE) stawia na pomoc zwrotną, bo jest ona bardziej efektywna od dotacji. W systemie pożyczek i innych podobnych form ta sama kwota pieniędzy pomaga kilku przedsiębiorcom, a nie jednemu, jak w przypadku grantów. I kolejny ważny czynnik — te fundusze na koniec zostają w ramach programu. To daje efekt mnożnikowy i kilkakrotne wykorzystanie każdego euro, co przekłada się na oszczędności dla UE. Stąd nacisk KE na tego typu wsparcie w przyszłych latach.

Okazuje się jednak, że polskie firmy nie znają instrumentów zwrotnych i się nimi nie interesują. Bardzo niski jest też poziom korzystania z takiej pomocy. Potwierdzają to badania przeprowadzone niedawno przy okazji kampanii informacyjnej „Wsparcie biznesu w okresie spowolnienia. W czym mogą pomóc dostępne środki unijne”. Eksperci przepytali ponad 700 przedsiębiorców (z czego 90 proc. to przedstawiciele sektora MSP) ze wszystkich regionów Polski. Tylko co czwarty przedsiębiorca rozpoznaje jakiekolwiek instrumenty zwrotne. Najbardziej znany jest kredyt technologiczny — słyszało o nim 22 proc. badanych. W ramach tego wsparcia każdy przedsiębiorca mógł wziąć do 4 mln zł kredytu, z czego ponad połowa była umarzana.

Drugie w kolejności są instrumenty zwrotne z regionalnych programów operacyjnych (RPO), w tym Jeremie (czyli kredyty i pożyczki dla MSP), co ma związek z intensywną kampanią reklamową tego wsparcia. Przedsiębiorcy z siedmiu województw, w których Jeremie został wprowadzony w życie, najczęściej wskazują na tę markę. Na trzecim miejscu znalazły się instrumenty finansowe dla MSP z programu ramowego na rzecz konkurencyjności i innowacji — CIP.

— To bardzo dobry wynik, bo programy ramowe zawsze są gdzieś na uboczu w przestrzeni komunikacyjnej i jeśli chodzi o nakłady na promocję i reklamę. Ale to jest bardzo ciekawa oferta dla przedsiębiorców i ona się zaczyna przebijać, również w mediach — mówi Arkadiusz Lewicki, dyrektor KPK CIP w Polsce.

Jeśli już, to nie na innowacje

Który program należałoby kontynuować w perspektywie 2014-20? Według przedsiębiorców ofertą, która sprawdziła się najlepiej i powinna być dostępna także w kolejnych latach, jest kredyt technologiczny — wskazało na niego aż 47 proc. badanych.

— Co ciekawe, ze strony środowiska bankowego nastawienie do tego wsparcia jest bardzo podobne. Kredyt technologiczny się sprawdził, nie ma co eksperymentować i trzeba iść w tym kierunku — komentuje Arkadiusz Lewicki. To wsparcie zdystansowało pozostałe formy pomocy. Następne w kolejności są pożyczki i poręczenia z RPO (w tym w ramach modelu powierniczego Jeremie), za którymi opowiada się 19 proc. przedsiębiorców. Podium zamykają instrumenty programu CIP dla sektora MSP (10 proc.). Ze wsparcia zwrotnego korzystał do tej pory zaledwie co piętnasty przedsiębiorca (6,5 proc. badanych). Co ciekawe, w województwie lubuskim żadna z ankietowanych firm nigdy nie wzięła tego typu pomocy. Jeśli jednak przedsiębiorcy by się na nią zdecydowali, 42 proc. z nich przeznaczyłoby fundusze na zakup środków trwałych, a 32 proc. na bieżącą działalność jako środki obrotowe.

— Niepokojące jest to, że tylko 20 proc. wykorzystałoby te pieniądze na finansowanie innowacji. Tymczasem w nowej perspektywie to innowacje mają być głównym obszarem inwestycyjnym oraz zainteresowania programów. To dla wszystkich instytucji, przez które pieniądze będą przechodzić, duże wyzwanie, aby zmienić nastawienie polskich przedsiębiorców do innowacji — komentuje Arkadiusz Lewicki.

Fani dotacji

Komisja Europejska optuje za wsparciem zwrotnym, a polscy przedsiębiorcy pozostają fanami dotacji. Zdecydowana większość firm, bo ponad 62 proc. uważa, że w systemie pomocy po 2013 r. większość powinny stanowić dotacje. Najliczniejsza grupa zwolenników grantów jest w regionach Podlaskim i Łódzkim (ponad 80 proc.). Natomiast za przewagą instrumentów zwrotnych optuje ponad 24 proc. — najwięcej na Mazowszu, Dolnym Śląsku i w woj. zachodniopomorskim. W przyszłej perspektywie pojawi się o wiele więcej programów dotyczących wsparcia zwrotnego. W tej sytuacji przedsiębiorcy uważają, że konieczne będzie stworzenie jednego punktu kontaktowego dla wszystkich tego typu instrumentów — takie rozwiązanie popiera 94 proc. badanych. W niektórych regionach (np. Pomorze i Wielkopolska) taką opcję rekomenduje 100 proc. ankietowanych firm. W związku z większym wsparciem zwrotnym w latach 2014-20 dużo większa niż do tej pory będzie rola banków.

— Chciałbym przypomnieć, że na początku tej perspektywy nie przewidywano udziału instytucji finansowych, takich jak bank, do korzystania z funduszy unijnych. Dopiero w ostatniej fazie tego programowania, w ostatnich trzech latach pojawiła się szansa na połączenie pieniędzy unijnych z prywatnymi za pośrednictwem banków. Polski sektor bankowy zorganizował 35 mld zł oszczędności na wejście do projektów unijnych, co dało szansę na wykreowanie inwestycji rzędu 130 mld zł — mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich (ZBP).

Ostatnia taka kroplówka

Zdaniem prezesa ZBP, dopiero przyszła perspektywa będzie sprawdzianem dla systemu instrumentów zwrotnych.

— Chodzi o to, aby w kolejnych latach Polska stawała się krajem, którego gospodarka będzie mogła się rozwijać bez znaczącej roli kroplówki zewnętrznej. Bo to ostatnia unijna perspektywa z tak wysokim wsparciem. Musimy zbudować nowe instrumenty, które będą w większej mierze oparte na zasobach finansowych naszego kraju. Dlatego w ramach kolejnej perspektywy poważną część pieniędzy musimy przeznaczyć na swego rodzaju system rewolwingowy, czyli taki, który na dogodnych warunkach będzie udzielał kredytu technologicznego czy wsparcia poręczeniowo-gwarancyjnego. Chodzi o to, aby dominujące do tej pory krótkoterminowe strumienie dotacyjne przekształcić w wieloletnie strumienie finansowe działające jako system — mówi Krzysztof Pietraszkiewicz.

Czego najczęściej potrzebują przedsiębiorcy, jeśli chodzi o finansowanie zwrotne? Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) przeprowadziła pilotażowy program dotyczący diagnozy potrzeb firm w tym zakresie. Okazuje się, że produktem najbardziej pożądanym przez firmy jest kredyt obrotowy w wysokości ok. 200 tys. zł.

— Chcemy rozbudować system instrumentów zwrotnych dla MSP, ale potrzebna będzie też dobra informacja i doradztwo. Przedsiębiorcy często nie mają wiedzy o rynku tego wsparcia. Dlatego ich opinia o niektórych instrumentach jest już z góry negatywna i z nich nie korzystają. Mamy sporo do zrobienia, jeśli chodzi o podniesienie świadomości czy edukację w tym temacie — mówi Bożena Lublińska-Kasprzak, prezes PARP.