Poniemieckie umocnienia mają przyciągnąć gości

Rafał Fabisiak
opublikowano: 2010-06-24 09:56

Lubuskie samorządy chcą wykorzystać Międzyrzecki Rejon Umocniony nie do obrony, lecz do ataku. Strategia: pozyskać turystów.

Hitler jeszcze przed wybuchem II wojny światowej kazał przerwać pracę nad fortyfikacjami i zostawił je praktycznie samym sobie. Lubuscy samorządowcy nie chcą powielić tego błędu. Ale zamierzają wykorzystać Międzyrzecki Rejon Umocniony (MRU) nie do obrony, lecz ataku. Marketingowego — by pozyskiwanie turystów. Na konferencji pod koniec maja zadali sobie pytanie, czy MRU może być największą atrakcją turystyczną województwa.

— Umocnienia są pewną marką na terenie naszego województwa, ale jeszcze nie w Polsce. Jednak MRU ma potencjał, by stać się silniejszą marką niż jest obecnie — uważa Tomasz Błochowicz z Międzyrzeckiego Ośrodka Sportu i Wypoczynku.

Co roku MRU odiwedza ok. 60 tys. turystów.
Co roku MRU odiwedza ok. 60 tys. turystów.
None
None

Pierwszy etap

Na razie nie ma konkretnego planu. Samorządowcy nie podjęli także działań związanych z utworzeniem klastra. Na konferencji wyrazili tylko aprobatę dla tego pomysłu. W projekcie mają uczestniczyć, poza Urzędem Marszałkowskim, także trzy powiaty: międzyrzecki, sulęciński i świebodziński.

Zdaniem Wiesława Antosza z regionalnego ośrodka EFS w Gorzowie Wielkopolskim, aby projekt miał szanse powodzenia, trzeba zbudować odpowiednie fundamenty w postaci spółdzielni lub firmy socjalnej.

— Powinna ona skupiać osoby, które będą prezentowały samorządom konkretne propozycje. Poza tym firma musi mieć finansowanie. Tu naprzeciw wychodzą fundusze unijne, bo wiadomo, że samorządy nie będą w stanie przeznaczyć na to swoich pieniędzy. A oddzielna firma jest dużo lepszym rozwiązaniem niż departamenty w każdym z powiatów. Taki niezależny podmiot zagwarantuje, że wśród zainteresowanych samorządów nie będą powstawać niepotrzebne konflikty — dodaje Wiesław Antosz.

Jego zdaniem z kasy unijnej na powstanie i funkcjonowanie firmy można by uzyskać nawet 2 mln zł. Firma mogłaby zacząć działać już w przyszłym roku, jeśli Urząd Marszałkowski rozpisałby konkurs jeszcze w lipcu lub sierpniu.

— Cały czas rozmawiamy i pracujemy nad tym projektem. Trudno jednak jak na razie zebrać wszystkich zainteresowanych w jednym miejscu. Musimy się solidnie za to zabrać. W połowie lipca powinniśmy mieć już konkretną strategię — mówi Waldemar Stupiński, dyrektor Międzyrzeckiego Ośrodka Sportu i Wypoczynku.

MRU przyciąga rocznie około 60 tys. turystów, nie licząc tych, którzy nie schodzą do podziemnych tuneli. W regionie są też inne atrakcje.

— Bardzo popularne ostatnio są spływy kajakowe Obrą, która przepływa w okolicach MRU. Pracujemy także nad utworzeniem pierwszego w Polsce szlaku turystycznego dla quadów. Do ekoturystki chcemy wykorzystać fakt, że podziemia MRU są jednym z największych w Polsce zimowiskiem nietoperzy — w sumie jest tam ponad 30 tys. ssaków różnych chronionych gatunków. Dlatego na razie od grudnia do kwietnia część tuneli MRU jest zamknięta dla zwiedzających — informuje Tomasz Łochowicz.

Trochę historii

Na rok przed wybuchem wojny Hitler zrezygnował z kontynuowania prac nad MRU. Chociaż na początku był bardzo zainteresowany tym projektem, zdecydował, że na wschodzie bardziej potrzebne będą czołgi niż bunkry. Dlatego powstało tam tylko 100 z planowanych 300 obiektów bojowych. W 1945 r. Armia Czerwona ponad 30 km podziemnych tuneli, które łączą m.in. magazyny broni i koszary, zdobyła w zaledwie trzy dni. Panzerwerk 717, od którego dzisiaj zaczyna się oprowadzanie wycieczek, Rosjanie zdobyli bez jednego wystrzału. Żołnierze Wehrmachtu nie byli wyszkoleni do obrony obiektu. Polscy żołnierze nigdy tam nie walczyli i chyba dlatego nie jest to ani dla naszego wojska, ani dla Polaków atrakcyjny historycznie obiekt.

— Z historycznego punktu widzenia zwracamy uwagę na jeden szczegół. Hitler budował te bunkry, aby zablokować naszej armii najkrótszą drogę do Niemiec od wschodu. A mało kto wie, że nasze wojsko jeszcze kilka lat przed wojną było silniejsze od niemieckiego. Poza linią Maginota MRU jest praktycznie jedynym tak dobrze zachowanym obiektem tego typu w Europie — opowiada Tomasz Błochowicz.