Pewnego razu mała Karin — córka Astrid Lindgren — zachorowała. Bardzo się nudziła. I żądała od matki coraz to innych bajek. Ale o czym tu opowiadać, gdy wyczerpało się już zestaw znanych historyjek? „O Pippi Langstrumpf” — podpowiedziała dziewczynka. W ten sposób narodziła się jedna z najpopularniejszych bajkowych postaci.
Vimmersby. 220 km na północ od Karlskrony i 300 km na południe od Sztokholmu. Wioska, gdzie dorastała największa szwedzka gawędziarka. Tu — na skraju lasu — bawiła się, łaziła po dachach, skakała ze stogów siana... Na ziemi, którą ojciec Astrid dzierżawił od Kościoła — z łąkami, gdzie przyszła pisarka pasła krowy, i stawem, gdzie jeździła na łyżwach — wybudowano baśniowy park.
Spotyka się tu postacie żywcem wyjęte z książek Lindgren. Pippi i jej ojca, kapitana Langstrumpfa. Emila, jego siostrę Idę i rodziców. Nilsa Paluszka. Karlssona pojawiającego się na dachu, by odebrać komuś cukierka czy bułkę. Niemądrych policjantów — Klinga i Klanga — usiłujących wlepić mandat za złe parkowanie... dziecięcego wózka! A gdy zbliżymy się do zamku Mattisa, już z daleka usłyszymy głosy rozbójników. Dzieci z całego świata bawią się tu z Pippi w jej willi Śmiesznotce, wdrapują na przycumowany obok dwumasztowiec Podfruwajka, grają w ulubioną przez małą Astrid i jej rodzeństwo zabawę w Nie-Dotknij-Ziemi. Głaszczą prosiaczka w drewutni Emila, oglądają ślad po piorunie na murze zamku Mattisa i Ronji, chowają się przed rodzicami w maleńkich domkach — kopiach zagród opisanych w „Dzieciach z Bullerbyn”...
Przekraczając bramy parku najpierw wchodzimy na ulicę Awanturników, wybudowaną na potrzeby ekranizacji książek o Lotcie. Jest tu sklep z pamiątkami, księgarnia, kino, restauracja, a nawet poczta, skąd można wysłać kartę z oryginalnym znaczkiem i stemplem Świata Astrid Lindgren. Stoi też miniaturowa kopia centrum Vimmersby z czasów, gdy mieszkała tu Astrid. Domki wysokie na 75 cm. Żaden dorosły się nie zmieści, ale co za frajda dla dzieciaków! Jest i coś dla rodziców. Zaczarowany dom Nilsa Paluszka pozwala spojrzeć na świat oczami dziecka. No bo jak tu usiąść na krześle wysokim na 3 metry — nawet gdy się mierzy 1,80 m?
— W sezonie zatrudniamy 340 ludzi, w tym 90 młodych (18- -35 lat) aktorów wcielających się w postacie z książek. Oj, ciężko się napracują — w lipcu i sierpniu codziennie odwiedza nas 8- -9 tys. osób! Zwłaszcza Pippi nie ma lekko. Bo dzieci w nią wierzą — jak w Świętego Mikołaja. Dlatego danego dnia występuje tylko jedna Pippi — choć zatrudniamy dwie. Trudno, dzieci nie wolno oszukiwać... Równolegle odgrywamy sześć przedstawień. Przez 12 godzin dziennie. Każda sztuka dzieli się na 15-minutowe odcinki. W przerwach aktorzy bawią się z dziećmi. I choć połowa maluchów nie zna szwedzkiego — mamy turystów z Niemiec, krajów skandynawskich, Polski, Holandii, Austrii, Szwajcarii — nikomu to nie przeszkadza. Język baśni jest uniwersalny — opowiada Zygmunt Lisecke, dyrektor administracyjny Świata Astrid Lindgren.
Wszystko zaczęło się w 1981 r. — trzech mieszkańców Vimmersby zbudowało dla swoich dzieci domki zabaw według wzorów z książek Lindgren. Najpierw postawili Katthult — dom Emila i Idy, następnie willę Śmiesznotkę, później Bullerbyn. Jakaś gazeta napisała o tym artykuł, zaczęli zjeżdżać ludzie. Po ośmiu latach przedsięwzięcie przerosło możliwości założycieli. Przejęła je gmina — park powiększono (teraz obejmuje 10 ha) i dokapitalizowano (7 mln USD). Świat Astrid Lindgren odniósł taki sukces, że do pisarki napływały pytania — głównie z Niemiec — czy zgodzi się na postawienie kopii. Odmawiała.
— Astrid i jej córka chętnie przebywały w rodzinnym domu Lindgrenów. Nas pisarka odwiedzała 3-4-krotnie każdego lata. Oglądała przedstawienia, jadła z nami obiady... Była bardzo dowcipna. A jeśli przyjeżdżały też jej siostry — Gunnar i Stina — wciąż żartowały. Odnosiło się wrażenie, że przy stole siedzą trzy dwunastoletnie dziewczynki z Bullerbyn, a nie starsze panie... Niestety, żadna z nich już nie żyje — wspomina Zygmunt Lisecke.
Astrid Lindgren zmarła w 2002 r. W roku 1997, gdy kończyła 90 lat, Szwedzi zgromadzili 2 mln USD (7,8 mln zł) w narodowej zbiórce. Postawili dom Astrid Lindgren. Pierwszą cegłę własnoręcznie położył premier Szwecji. Mieści się tu wystawa prezentująca życie i twórczość pisarki. W pieczołowicie odtworzonej kuchni rodzinnego domu Astrid przenosimy się w czasie — do początków XX wieku, kiedy to przyszła autorka przesiadywała na kolanach babci. Bo ta kuchnia to ukochane miejsce pisarki i źródło inspiracji wielu jej książek. Astrid czuwała nad wiernością każdego szczegółu: kołowrotka, skrzynki na drewno opałowe, żelaznego piecyka, serwisu do kawy... Z rodzinnej kuchni wędrujemy do redakcji „Gazety Vimmersby” — pierwszego miejsca pracy Lindgren. Pisarka relacjonowała zebrania kółka szwaczek i uroczyste otwarcia kolei żelaznych. Ciekawą ekspozycją są też nagrania głosów dzieci czytających „Pippi Langstrumpf” w 76 językach. Na tyle bowiem przetłumaczono książki Astrid Lindgren. Słyszy się urdu, zulu, uzbecki, kirgiski, walijski, kurdyjski, macedoński... I, oczywiście, polski.