Popyt na złoto trzyma się mocno

Krzysztof Kolany
opublikowano: 2021-08-03 20:00

Przez poprzednie miesiące zaobserwowano odradzanie się popytu na złotą biżuterię oraz wciąż spore zainteresowanie sztabkami i monetami ze strony inwestorów. Złoto kupowały także fundusze ETF oraz banki centralne.

Patrząc na rynek złota tylko przez pryzmat cen, nie widać niczego specjalnego. Od poprzedniego sierpnia do marca trwała spadkowa korekta, która obniżyła dolarowe notowania kruszcu z rekordowo wysokich 2077,50 USD za uncję w okolice 1675 USD/oz. Później ceny odbiły do przeszło 1900 USD, by następnie spaść o ponad sto dolarów na uncji. W ujęciu analizy technicznej możemy więc mówić o zakończeniu spadkowej korekty i przejście rynku w trend boczny.

Jednakże przy braku cenowych „fajerwerków” zachodzą istotne zmiany w popycie na fizyczne złoto. W drugim kwartale właściciela zmieniło 955,1 ton żółtego metalu, czyli prawie tyle samo co rok temu – wynika z danych Światowej Rady Złota (WGC). Niemniej jednak za sprawą słabego pierwszego kwartału całe pierwsze półrocze przyniosło wolumen o 10 proc. niższy od zeszłorocznego.

Konsument się odradza

Dzięki stopniowemu wycofywaniu się kolejnych rządów z polityki antycovidowych lockdownów poprzedni kwartał przyniósł wyraźne ożywienie popytu na złotą biżuterię. W tej formie na świecie zakupiono 390,7 ton królewskiego metalu, czyli aż o 60 proc. więcej niż w fatalnym drugim kwartale 2020 r. Jednakże był to rezultat wyraźnie niższy od odnotowanego w poprzednich dwóch kwartałach, gdy nabywano po ok. 500 ton kruszcu. Za tą słabość odpowiadał przede wszystkim rynek indyjski, gdzie druga fala covidowych restrykcji zdusiła popyt na złotą biżuterię aż o 46 proc. względem pierwszego kwartału.

Dla porównania, zakupy chińskich konsumentów powróciły do poziomów sprzed pandemii i w pierwszym półroczu osiągnęły najwyższą wartość od sześciu lat, tylko w drugim kwartale rosnąc o 62 proc. r/r. Wielki powrót zaliczył też konsument amerykański, który nabył 37,7 ton złotej biżuterii – był to więc najlepszy drugi kwartał od 2007 r. Zdaniem analityków WGC była to pochodna realizacji odroczonego popytu, hojnych zasiłków federalnych oraz ogólnej poprawy nastrojów gospodarstw domowych w USA. Solidny wzrost obrotów u jubilerów odnotowano także w Europie, gdzie sprzedano o 35 proc. złota więcej niż kwartał wcześniej oraz o 76 proc. więcej niż przed rokiem.

Wciąż solidnie prezentowała się aktywność inwestorów, którzy kupili 243,8 ton złotych sztabek i monet bulionowych. To rezultat o 56 proc. wyższy od mizernego II kwartału 2020, ale też o ponad sto ton niższy niż w nadzwyczaj udanym pod tym względem I kwartale 2021 r. Niemniej jednak jest to rezultat zbliżony do z 5-letniej średniej

Istotna zmiana nastąpiła za to po stronie ETF-ów, które w drugim kwartale kupiły 40,7 ton złota po tym, jak przez poprzednie dwa kwartały stały po stronie sprzedających, rzucając na rynek łącznie ponad 300 ton żółtego metalu. Mamy więc ostrożny powrót do tendencji z lat 2016-20, kiedy to ETF-y zwiększyły swój stan posiadania łącznie o 2185 ton.

Popyt na złoty bulion był napędzany przede wszystkim strachem przed przyspieszającą inflacją. W Stanach Zjednoczonych dynamika wskaźnika CPI przekroczyła 5 proc., niemal wyrównując rekordy z 2008 r. Inaczej niż w poprzednich dekadach wysokiej inflacji cenowej nie towarzyszą równie wysokie stopy procentowe, które Rezerwa Federalna i pozostałe główne banki centralne wciąż utrzymują w pobliżu zera. Odzwierciedleniem tego faktu jest silny popyt na złote monety w Stanach Zjednoczonych. Tylko do 21 lipca amerykańska mennica (US Mint) sprzedała niewiele mniej uncjowych złotych monet bulionowych niż w całym 2020 r., który pod tym względem był najlepszym rokiem od 2016 r. W Europie inwestorzy nabyli w pierwszym półroczu 146 ton złotego bulionu, czyli niewiele więcej niż w tym samym okresie roku 2020.

Banki wróciły do gry

Po wyraźnie słabszym drugim półroczu 2020 banki centralne ponownie zwiększyły zakupy kruszcu. Tylko w drugim kwartale zwiększyły rezerwy o niemal 200 ton, co było rezultatem przeszło trzykrotnie wyższym niż rok temu. Jeśli weźmiemy pod uwagę pierwsze półrocze, to w skarbcach instytucji monetarnych przybyło 333 ton królewskiego metalu, co jest trzecim najlepszym wynikiem w ciągu ostatniej dekady.

Największych zakupów dokonała Tajlandia, gdzie w skarbu banku centralnego przybyło 90,2 ton złota. Solidne 63 tony dorzucili Węgrzy, którzy w ten sposób potroili zasoby złota monetarnego. Znaczących – i zarazem pierwszych istotnych od 2012 r. – zakupów dokonała Brazylia, zwiększając rezerwy złota o 53,7 t. Kolejne 29 ton zakupiły Indie, o 13,5 ton wzrosły państwowe zasoby Turcji, a władze Uzbekistanu dodały 25,5 ton. O 3,1 tony powiększyły się także oficjalne rezerwy złota Narodowego Banku Polskiego, aczkolwiek prezes Adam Glapiński bagatelizował ten fakt jako przejaw „codziennego” i rutynowego zarządzania rezerwami dewizowymi. Zapowiadane w strategii NBP zwiększenie zasobów złota ma nastąpić „raz a dobrze”, zapewne podobnie jak latem 2019, gdy Polska kupiła w jednym miesiącu 95 ton kruszcu.

Po stronie sprzedających znalazło się tylko kilka banków centralnych, z których istotnych ruchów dokonały jedynie Filipiny, redukując rezerwy o 27,2 ton. Stosunkowo niewielkich korekt dokonały banki centralne Rosji (-6,2 t), Niemiec (-3,3 t) oraz ZEA (-2 t) i Kazachstanu (-1,9 t). W przypadku Bundesbanku i Banku Rosji uszczuplenie rezerw kruszcowych najprawdopodobniej wynikało z programów bicia monet kolekcjonerskich.

Fabryki i kopalnie nie rządzą

Warto odnotować też powrót do normalnej aktywności w przemyśle. Przez trzy poprzednie kwartały sektor wytwórczy kupował po ok. 80 ton złota kwartalnie, powracając w ten sposób do stanu sprzed pandemii Covid-19. Po covidowych turbulencjach do pełnej operatywności powróciły też kopalnie, które w drugim kwartale dostarczyły 924 tony złota, czyli o 16 proc. więcej niż rok wcześniej. W I półroczu 2021 wydobyto 1782,6 ton złota, co było najwyższym wynikiem w historii. Za to na niskim poziomie utrzymały się dostawy złotego złomu. Jeszcze kilka lat temu zaspokajały one 35-40 proc. globalnego zapotrzebowania na ten szlachetny metal. W drugim kwartale było to zaledwie 23,6 proc.

W tym kontekście trzeba zaznaczyć, że złoto jest metalem absolutnie wyjątkowym. Generalnie nie zużywa się ono w procesie produkcji jak to ma miejsce w przypadku przeważającej większości innych surowców. Całe złoto wydobyte od początku ludzkiej cywilizacji (czyli ok. 200 tys. ton) wciąż pozostaje „w magazynie” i potencjalnie jest w każdej chwili dostępne. Zatem jeśli nawet zapotrzebowanie na złoto wzrosłoby kilkukrotnie, to jego właściciele (zarówno inwestorzy, jak i posiadacze złotej biżuterii) mogą dostarczyć na rynek odpowiednią ilość metalu. Otwartą kwestią pozostaje jedynie cena, jaka by ich do tego skłoniła. Niemniej jednak w przypadku złota (przynajmniej w dłuższym terminie) nie istnieje coś takiego jak niedobór podaży. Potencjalna podaż jest ogromna i złoto zawsze będzie dostępne, choć nie da się przewidzieć po jakiej cenie.