Portugalia ratuje się przed bankructwem

JKW
opublikowano: 2010-05-12 11:38

Rynki finansowe mają już nowy kraj na widelcu. Choć ten w przeciwieństwie do Grecji, nigdy nie był rozrzutny. - Padliśmy ofiarą spekulacji ze strony rynków finansowych – przekonuje Antonio Bagao Felix, były minister finansów Portugalii.

Według nieoficjalnych informacji, Grecja wystąpiła we wtorek do Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o wsparcie finansowe. Rząd w Atenach poprosił o 19 mld EUR w ramach pierwszej transzy uzgodnionego wcześniej planu pomocowego wynoszącego 110 mld EUR. Grecja to czwarty kraj UE (po Węgrzech, Łotwie i Rumunii), a pierwszy ze strefy euro, który nie był w stanie samodzielnie spłacać swoich długów. Kto będzie następny? Inwestorzy stawiają na Portugalię.

Na celowniku
Świadczą o tym rynkowe koszty ubezpieczenia długu (kontrakty credit default swap – CDS). To właśnie portugalskie papiery skarbowe są uznawane za najbardziej ryzykowne po greckich.  Bankructwo Portugalii jest wyceniane jako bardziej prawdopodobne niż np. Gwatemali, Kazachstanu czy Wietnamu.
- Portugalia została dotknięta spekulacją ze strony rynków finansowych. Wskaźniki zostały wywindowane nie tylko z powodu naszych problemów, ale też przez obawy o euro. Tymczasem największe zagrożenie płynie nie z Portugalii, a z Hiszpanii. Jej gospodarka stanowi 8 proc. całej gospodarki UE – przekonuje w rozmowie z „PB” Antonio Bagao Felix, były minister finansów Portugalii.
Jego zdaniem „świński” akronim PIIGS (od: Portugal, Italy, Ireland, Greece, Spain) pokazuje, że kraje unijne są uprzedzone do Europy Południowej. Ta nieukrywana niechęć rynków finansowych sprawiła, że koszty obsługi portugalskiego długu przez kilka miesięcy wzrosły dwukrotnie, a potrzeby pożyczkowe szybko narastają. W 2010 r. rząd musi pożyczyć na rynku 25 mld EUR (4 mld EUR więcej niż w recesyjnym 2009 r.), czyli 15 proc. PKB.
- Im wyższe rentowności, tym większe problemy ma Portugalia. To samo spełniająca się przepowiednia – tłumaczy Olaf Penninga, zarządzający funduszem inwestycyjnym w Rabeco Group.

Ciągle na dnie
Dlaczego rynki finansowe tak nękają Portugalię? Wbrew pozorom, tym razem nie chodzi o rozpasanie fiskalne jak w Grecji. Wydatki publiczne i dług w Portugalii są na poziomie średniej w strefie euro. Według prognoz Komisji Europejskiej (KE) w 2010 r. wyniosą one odpowiednio 51 proc. i 85 proc. Inwestorów niepokoją jednak perspektywy gospodarcze.
- Portugalskie problemy dotyczą bardziej gospodarki niż finansów publicznych. W przeciwieństwie do całej Unii, wzrost gospodarczy Portugalii będzie bardzo słaby – uważa Antonio Bagao Felix.
Według KE, portugalska gospodarka w 2010 r. wzrośnie o 0,5 proc., a 2011 r. 0,7 proc. W tym czasie cała strefa euro będzie rozwijać się dwukrotnie szybciej.
- Obawiamy się o Portugalię nie dlatego, że jej dług jest nadmiernie wysoki. Chodzi o to, że jej gospodarka tak naprawdę nie może ruszyć z miejsca – tłumaczy Kenneth Wattret, główny ekonomista strefy euro w BNP Paribas.
Koniunktura w Portugalii jest silnie uzależniona od Hiszpanii, a ta również pogrążona jest w kryzysie. Do iberyjskiego sąsiada trafia jedna czwarta portugalskiego eksportu.
- Mamy jeden poważny problem – duży deficyt na rachunku obrotów bieżących [więcej kapitału ucieka z kraju, niż do niego napływa – red.]. Dlatego rząd powinien wprowadzić rozwiązania wspierające eksport i poprawiającą wydajność naszych firm. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, że Portugalia ma kryzys za sobą – uważa Antonio Bagao Felix.

Trudne cięcia
Niepokoje inwestorów dotyczą też polityki. Rząd Jose Socratesa nie ma większości w parlamencie, a opozycja często sprzeciwia się działaniom oszczędnościowym. Dlatego zapowiedzi głębokich reform przyjmowane są przez rynek z dystansem.
Rząd jednak robi, co może. Na przełomie marca i kwietnia z powodzeniem przyjął pakiet dodatkowych cięć. Ograniczył wydatki socjalne, zlikwidował część ulg podatkowych, zamroził płace i przyspieszył prywatyzację. Jednak nawet to nie uchroniło Portugalię od turbulencji z ostatnich dni.
- Portugalia należy do krajów, które są podejrzanie chwiejne. Nie jest wykluczone, że będzie potrzebować pomocy zewnętrznej – uważa Kenneth Rogoff, ekonomista Uniwersytetu Harvarda.
Antonio Bagao Felix sądzi jednak, że do bankructwa nie dojdzie.
- Mamy pewne trudności, przez które musimy przejść, ale one są mniejsze niż w przypadku Grecji. Kondycja naszych finansów publicznych jest po prostu lepsza – uważa były minister finansów Portugalii.

Antonio Bagao Felix, były minister finansów Portugalii
Antonio Bagao Felix, były minister finansów Portugalii
None
None