Niespełna dwa tygodnie po podaniu pierwszemu pacjentowi eksperymentalnego leku na ostrą białaczkę szpikową krakowska Selvita znalazła chętnego na prowadzenie dalszych badań i – ewentualnie – jego globalną sprzedaż. We wtorek spółka poinformowała o podpisaniu umowy z Berlin-Chemie, spółką zależną włoskiej grupy farmaceutycznej Menarini. To największy kontrakt w historii Selvity i dotyczy jej najważniejszego projektu. Kurs spółki podczas wtorkowej sesji wystrzelił – na zamknięciu był o prawie 66 proc. wyższy niż dzień wcześniej.

Włosi otrzymają wyłączne prawo do dalszych badań, rozwoju, wytwarzania i globalnej komercjalizacji opracowanego przez Selvitę związku SEL24. Mają przejąć prowadzenie badań klinicznych od polskiej spółki do końca tego roku i współpracować z nią w działalności badawczo-rozwojowej.
Pieniądze na raty
Włoska grupa na pewno zapłaci Selvicie 4,77 mln EUR, czyli nieco ponad 20 mln zł. To cena za opłatę licencyjną i zwrot kosztów badań przeprowadzonych przez polską spółkę. Potencjalna wartość umowy w ciągu wielu lat jest znacznie większa.
Jeśli lek się sprawdzi i uda się go skomercjalizować, polska spółka będzie mogła liczyć na dodatkowe płatności z tytułu osiągania kolejnych kamieni milowych, a także na refundację kosztów badań - łącznie w grę wchodzi maksymalnie 360 mln zł. Ponadto w przypadku udanej komercjalizacji leku Selvita może liczyć na tantiemy w wysokości kilku-kilkunastu procent wartości sprzedaży.
„Współpraca jest kluczowa z naszego punktu widzenia, bowiem o kolejny krok przybliża nas do celu, jakim jest zapewnienie nowej opcji terapeutycznej pacjentom na całym świecie, chorującym na ostrą białaczkę szpikową” - powiedział Paweł Przewięźlikowski, prezes i główny akcjonariusz Selvity, cytowany w komunikacie spółki.
Menarini to jedna z największych w Europie firm farmaceutycznych. Jej ubiegłoroczne przychody sięgnęły 3,4 mld USD, a kontrolująca firmę Massimiliana Aleotti jest, według magazynu „Forbes”, dziesiąta na liście najbogatszych kobiet świata, z majątkiem szacowanym na ponad 10 mld USD. Menarini od lat intensywnie inwestuje w eksperymentalne terapie, w tym w obszarze onkologii.
- To daje nam pewność, że potencjał związku SEL24 zostanie przez naszego partnera w pełni wykorzystany. Umowa z globalnym partnerem, prowadzącym prace rozwojowe i sprzedaż leków na całym świecie, jest również znaczącym sukcesem komercyjnym i elementem realizacji obietnic, które złożyliśmy inwestorom i akcjonariuszom w czasie emisji publicznej – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Giełdowy entuzjazm
SEL24 jest rozwiniętym przez Selvitę dualnym inhibitorem kinaz PIM oraz FLT3, odgrywających kluczową rolę w procesie powstawania nowotworu, jakim jest ostra białaczka szpikowa. SEL24 jest pierwszym na świecie potencjalnym lekiem wykorzystującym taki mechanizm działania. Związek został podany pierwszemu pacjentowi w marcu tego roku i znajduje się obecnie w badaniu I/II fazy klinicznej, prowadzonym w kilku ośrodkach klinicznych w Stanach Zjednoczonych.
Po komunikacie o podpisaniu umowy z Włochami kurs Selvity skoczył w górę o prawie 10 proc., nim notowania zawieszono. W ostatnich dwóch tygodniach i tak był na historycznych maksimach po tym, jak spółka poinformowała o rozpoczęciu prób klinicznych. Po odwieszeniu notowań okazało się, że kurs wzrósł o blisko 66 proc. Kapitalizacja spółki, która po trzech kwartałach ubiegłego roku miała 34 mln zł przychodów i 1 mln zł straty netto, sięga już 1 mld zł.
Selvita pomogła notowaniom branży
Na wtorkowej sesji na GPW po komunikacie o umowie Selvity dynamicznie rosły notowania innych spółek, pracujących nad własnymi lekami lub urządzeniami, wykorzystywanymi w branży medycznej. Kurs Brastera, który sprzedaje urządzenia do samodzielnego badania piersi, skoczył o ponad 14 proc. Mabion, prowadzący badania nad lekami przeciwnowotworowymi, rósł o prawie 9 proc., natomiast kurs Celon Pharmy, ubiegłorocznego debiutanta, który oprócz produkcji leków generycznych szuka też własnych rozwiązań, skoczyły o 4,6 proc.
Najbardziej znaną spółką biotechnologiczną w historii polskiej giełdy był Bioton, wprowadzany na parkiet przez Ryszarda Krauzego, który przy okazji ogłosił mocarstwowe plany. Produkująca insulinę spółka miała w 2-3 lata zwiększyć przychody do 1,5 mld zł i pojawić się na giełdzie w Londynie lub Nowym Jorku. Zamiast zysków były straty, w 2009 r. przekraczające 0,5 mld zł. Spółka stała się groszówką i faworytem spekulantów, ale potem - po scaleniu akcji i restrukturyzacji zadłużenia, a także postawieniu na rynek chiński - zaczęła odzyskiwać utraconą reputację, a w akcjonariacie Ryszarda Krauzego zastąpili chińscy inwestorzy.